Witajcie!
Jadziu, oj rzeczywiście ta moja młoda "różyczka" jest śliczna, a sierść ma jak aksamit, aż przyjemnie go głaskać
Boscobel ujęty na zdjęciu to jeden krzaczek. Ma w nogach jeszcze młodszego brata, ale o połowę mniejszego i ten nie załapał się na fotkę.
U mnie dzisiaj w nocy trochę popadało, co cieszy ogromnie, bo każda kropla wody jest na wagę złota. Co prawda przy wykopywaniu dołka pod Thomas a Becket musiałam cały czas lać wodę, żeby móc w ogóle ruszyć szpadlem, ale najważniejsze, że cokolwiek spadło z nieba.
Aniu - anabuko, zastanawiam się dlaczego ludzie nie liczą się z sąsiedztwem i sadzą w tak bliskich odległościach wielkie drzewa?

Przecież za kilka lat z takich świerków wyrośnie las. Nie chcę Cię straszyć, ale po 20 latach te drzewa mogą rozsadzić ogrodzenie. Wiem jak to wygląda, bo u nas jest podobna sytuacja. Niestety prośby o przycięcie pozostają bez echa. Chcieliśmy nawet sfinansować taką operację na tym największym świerku, ale sąsiad się nie zgodził. Gmina też rozłożyła ręce i nie będzie ingerować. Jemu nic nie przeszkadza, bo tam nie mieszka, ale jak dojdzie do nieszczęścia, to kto poniesie odpowiedzialność? Ech, szkoda nerwów...
Kasiu, uwierz mi, że w porównaniu nawet do ubiegłych lat, jest naprawdę skromnie z tym drugim kwitnieniem. Owszem, są wyjątki, ale ogólnie naprawdę szału nie ma
Dla porównania zdjęcia z czerwca. Dopiero teraz pozmniejszałam sporą część zdjęć. Jak zobaczyłam to czerwcowe kwitnienie, to sama się zdziwiłam
Jagna, Bravo troszeczkę spoważniał, ale tylko troszkę. W ogrodzie bez przerwy trzeba go pilnować, bo ostatnio podkopał pergolę z Francois Juranville, w poszukiwaniu oczywiście kreta. Pergola nieco się przechyliła, a jak zobaczyłam wykopaną dziurę, to już wiedziałam czyja to sprawka

O dziwo w domu nie psoci, ale dobrał mi się do samochodu. Obgryzł część ramki od rejestracji, a co gorsze z tyłu wcisnął zębami czujkę cofania i zostawił ślady zębów na zderzaku. Jak zobaczyłam co zmalował, to mało trupem nie padłam

Teraz gdy przebywa na podwórku z Harrym, to samochód trzeba wyprowadzać za bramę...

Myślę, że za jakieś dwa lata będzie już mądry i nie ruszy samochodu pańci.
Popadało w nocy i to przez jakiś czas, bo słyszałam jak deszcz uderzał w dach. Cieszyłam się jak dziecko
Odnośnie Austinek, to czujemy dokładnie to samo. Jak z bliska oglądam kwiaty takiej Bathsheby, czy wspomnianego przez Ciebie Boscobela, to czuję dreszczyk i oglądam każdy kwiatek z wielką czułością. No, cudne Ci one bez dwóch zdań. A Lady of Shalott to w tym roku robi u mnie za gwiazdę. Nie ma chyba drugiej tak obficie i przez cały sezon kwitnącej jak ona. Cudo, nie róża

Na dodatek pięknie się rozkrzewiła, wypuszczając w tym sezonie kilka nowych pędów. Robię jej mnóstwo zdjęć, bo nie mogę się powstrzymać. Szkoda, że nie da się wszystkich pokazać, bo zawaliłabym jej fotkami cały wątek.
Zobaczysz co potrafi Princees Anne jak się już zadomowi. Wrzucę jej fotki w pełni czerwcowego kwitnienia.
I nie chodzi tu o opłaty, bo te akurat mam minimalne, ale o świadomość jak woda jest cenna. Jak wymieniam psom wodę w misce to nigdy nie wylewam jej do zlewu, zawsze na trawę lub rabaty, zakręcam jak się namydlam pod prysznicem, czy myję zęby itd. Ot, takie drobiazgi, ale chcę mieć swój udział w ratowaniu tego czego mamy już tak niewiele.
Z ust mi wyjęłaś te słowa. Woda jest bezcenna, ale niektórym wydaje się, że wystarczy odkręcić kurek i można lać, bo zawsze będzie. Moi sąsiedzi, płacą za wodę ryczałtem i leją bez opamiętania pod tuje nawet przez całą noc. Jestem bezsilna, bo przecież im nie zabronię, a jakoś mi głupio ich umoralniać

Wydawałoby się, że inteligentni ludzie powinni wiedzieć, że przy takiej suszy poziom wód gruntowych mocno spadł i wodę należy oszczędzać...
Christopher Marlowe to niewielki krzaczek i na pewno wszędzie się zmieści. U mnie nie przekracza nawet 1m. Natomiast pędy nadal ma wiotkie, co jest denerwujące. Dałam mu obręcz i jakoś go ujarzmiłam, ale zastanawiam się czy kiedykolwiek zmężnieje na tyle, żeby dobrze utrzymywać te cudne kwiaty?
Kwiaty The Pilgrimm i The Poet's Wife rzeczywiście w kolorze, a nawet wielkości są podobne. Różni je na pewno pokrój samego krzaczka oraz wzrost. The Pilgrim ma zapędy na różę pnącą. U mnie jest wysoki i dość smukły. Za to, The Poet's całkiem na odwrót. Krzewi się szeroko, ale nie urosła zbyt duża. Gdybym miała wybierać pomiędzy tymi odmianami, to wybrałabym tę drugą. Za bardzo obfite kwitnienie, świetną powtarzalnosć i jak na razie równie dobre zdrowie.
Z Wisley to u mnie taka dziwna historia. Każdej wiosny nabieram się na jej ciemne pędy i już myślę, że zmarzła, a potem jak się przyglądam, to ona z tych ciemnych pędów wypuszcza kiełki. Poprzedniej wiosny już miałam ją wykopać, przycięłam ją krótko, ale właśnie zobaczyłam te młode wypustki i dałam spokój. Tak się ze mną bawi w kotka i myszkę. Tej wiosny już nie dałam się nabrać i cięłam tak jak większość. Kwitnie całkiem dobrze, jest zdrowa i fajnie wygląda w towarzystwie Crocus Rose z jednej, a Young Lycidas z drugiej strony. Pewnie, że są lepsze odmiany Mistrza, ale skoro nie choruje, przyzwoicie kwitnie, nieźle przyrasta, to nadal gości w moim ogrodzie. Nawet mączniak jakoś ją omija.
Tutaj krzaczki Princess Anne w pełni czerwcowego kwitnienia
Krzaczek większy
i ten mniejszy
Irenko, czyli opinia o Judy de Obscure wydaje się potwierdzać, skoro u Ciebie również jest zdrowa. Pamiętam jak w pierwszym sezonie po posadzeniu byłam nią rozczarowana. Zupełnie nie podobały mi się jej kwiaty i jeszcze miała problemy z mączniakiem rzekomym. Teraz wyrosła z niej prawdziwa piękność i jestem z tej odmiany naprawdę bardzo zadowolona
Tak, ten wyczekiwany deszczyk przyszedł. Mam nadzieję na więcej opadów.
The Pilgrim u mnie ma wąski pokrój i jest trochę zdominowana przez Francois Juranville, bo dzielą wspólnie pergolę. Przy czym Francois zagarnęła ją praktycznie dla siebie i Pilgrim musi walczyć o miejsce. Wiosną cięłam ją jak większość starszych Austinek na ok.1m. Widziałam Twoją i jest o niebo piękniejsza i bardziej rozkrzewiona niż mój egzemplarz. Wydaje mi się, że dobrze zrobiłaś rozkładając ją na boki. U mnie nie ma takiej opcji, bo olbrzymka Juranville jest bardzo zaborcza i nie daje szans The Pilgrim.
Na zdjęciu poniżej, dwie piękności -
Lady of Megginch i Sharifa Asma. Obie damy wydają się być pogrążone w wyjątkowo ciekawej rozmowie. A może plotkują o zapędach Crocus Rose, który bezwstydnie rozwala się na rabacie i zajmuje coraz więcej miejsca
Jeszcze jedno ujęcie Lady Emma Hamilton
Igala, popadało odrobinę i od razu mam lepszy humorek
Abraham Darby jak większość róż na upały nie jest zbyt odporny. Przy bardzo wysokich temperaturach i palącym słońcu, kwiaty dość szybko się pieką. Jeśli chodzi o deszcze, to jest podobnie. Opady jednodniowe nie mu szkodzą, tylko ciężkie i wielkie kwiaty nieco pochylają główki. Natomiast nie znosi długotrwałych opadów. Zresztą podobnie jak Boscobel.
Za chwilę napiszę trochę szerzej o Abrahamie, więc zapraszam do lektury i oczywiście zdjęć
