Witajcie kochani!
Wracając jeszcze do Wojsławic. Planuję się tam jeszcze wybrać w maju w porze kwitnienia rododendronów.
Liliowce kupiłam, ale nie z moim imieniem, bo nie widziałam takich w sprzedaży. Kupiłam Condilla i Higland Lord. Nie mam zdjęcia, bo to młode , szybko przekwitły. Condilla to pełny żółciutki, a ten drugi to taki ciemno czerwony. Dobrze, że był ze mną mąż,
bo bym chyba przyjechała z całym samochodem tak jak napisała Jagna, a tak to było trochę ograniczenia. Ale faktycznie nie ma tego gdzie sadzić.
Jakoś tak ostatnio nie mam czasu, a nawet chęci na bywanie na forum. Chyba wpływa na to pogoda i mnóstwo spraw do ogarnięcia.
Więc sorki nie będą już odpowiadać indywidualnie. Tylko tak do wszystkich. I lecę dalej do roboty. Chociaż jak to mówią. Robota nie zając nie ucieknie.
Czas dla róż w czerwcu nie był sprzyjający. Tak jak wszędzie upał, upał i upał, a róże w upale szybko przekwitają.
Była chwila oddechu, znowu trochę upału, a deszczu jak na lekarstwo. W sobotę rozglądałam się za chmurami na niebie, pokazały się ale nas minęły. Szkoda, że deszczu nie było, a może dobrze, bo jak zobaczyłam zdjęcia zalanych Katowic...
To może dobrze ,że nas ominęło.
Wreszcie we wtorek nadeszły deszczowe chmury i lunęło
Nareszcie.
Wczoraj znowu się chmurzyło, we Wrocławiu ponoć lało, a u nas... nic, ani kropelki.
Dobrze, że mamy studnię to można podlewać, bo wszystko wody potrzebuje, ale ileż można. Jak lubię podlewać, to już mi się nie chce.
Róże powoli zaczynają ponownie się pokazywać. Ale to też dobry czas na hortensje. Uwielbiam hortensje bukietowe, bo nie trzeba się martwić, czy zakwitną po zimie. Chociaż ostatnio żadna zima nie była mroźna.
Stwierdzam też ,że bardzo łatwo te hortensje się rozmnaża, poprzez odkłady czy też patyczki, nie to co róże.
Bardzo lubię Limelight
Przed chwilą się tyle napisałam, a tu mnie wyrzuciło i zaczynam jeszcze raz od tego miejsca.
Róże nie lubią takiego mocnego słońca jak ostatnio przy upałach, mam nadzieję, że obecne kwitnienie to będzie lepszy czas dla róż.
Blue for You - wreszcie nieprzypalona
The Pilgrim
Poniżej pokazują ponownie swoje kwiaty Falstaff i Tea Clipper
a to zbliżenie
Tea Clipper - kwitnie rewelacyjnie, ale dopiero po kilku latach. Uwielbiam jej kwiaty takie różówe, nie różowe z przebłyskiem moreli. Pędy prawie pozbawione kolców. I to mi się podoba. Bo zawsze jestem podrapana przez kolce róż.
Falstaff - wyprostowana, z kwiatami w kształcie płaskich miseczek , z dużą ilością płatków. Wzrost pędów mocny, bardzo wyprostowane z dużą ilością kolców.
Lady Emma Hamilton otwiera powoli swoje kwiaty. Lubię jej kwiaty morelowo żółte. Liście młode ciemoczerwone. Rośnie pionowo, ale dosyć szeroko i jak widzę wypuszcza chętnie nowe pędy od korzenia. A kwiaty? Tworzy takie pędy , kojarzące mi się z całym bukietem na jednym pędzie. Jedna z moich ulubionych.
Niezawodna
Munstead Wood. Kwiaty o kolorze aksamitnego szkarłatu. Kolców mnóstwo i to takich drobnych.Fajnie się rozrasta wszerz. No i zaczyna kwitnąć jako jedna z pierwszych.
Kupiona jako rabatowa Sylvia , a okazuje się że to
chyba Bonica. Kwitnie niezawodnie i prawie cały czas.
Crown Princess Margareta - całe szczęście, że wiosną jej nie cięłam mocno. Zbudowała fajny pionowy krzew około 2m. Po chwilowej przerwie wypuściła chyba ze 6 nowych pędów i teraz kwitnie ponownie.
Jakoś co drugie zdjęcie muszę wgrywać podwójnie. Więc na razie przerwa.
Na koniec hibiskus
