
Kasiu, Chandos Beauty, to prawdziwa elegantka
Jak na prawdziwą damę przystało, dba o linię i dopiero w tym roku odrobinkę sobie pofolgowała i ciut przybrała w obwodzie. Kwiaty ma piękne, a ich zapach czuć już z daleka. U mnie nie zawsze zdąży zakwitnąć po raz drugi, bo zazwyczaj kwitnie jako ostatnia, ale w tym roku zrobiła wyjątek i zakwitła razem z innymi. Może więc pod koniec sierpnia zobaczę ją jeszcze raz? A jeśli nawet nie, to i tak nie pozbyłabym się jej z ogrodu
Marc Chagall, to bardzo przystojny facet
Paseczki ma subtelne, a teraz nawet trzeba mu się uważnie przyjrzeć, żeby je dostrzec. Za to Oh! Wow, to taka roztrzepana pannica i subtelnością na pewno nie grzeszy. Jej paski pchają się w oczy już z daleka. Obie te róże są swoimi zupełnymi przeciwnościami, ale obie są cudne
Filip nawet za bardzo się nie broni przed pracami na działce, ale robi tylko to, co pokażę mu palcem. Ma swój zakres obowiązków i chociaż widzę, że wywiązuje się z nich na tróję, to nie rezygnuję z jego pomocy. Już dawno wyrosłam z przekonania, że sama zrobię wszystko najlepiej. Dzięki temu mam odrobinę więcej czasu, nie zawsze tylko dla siebie.
Staram się podlewać działkę jak najczęściej, ale nie zawsze się da. Zazwyczaj podlewam jedną połowę działki, a na drugiej coś działam. Dobrze, że mam wodę za przysłowiowe grosze i nie muszę jej oszczędzać.


Marysiu, mojej dziewannie bardzo musiało przypasować miejsce, bo fajnie się rozrosła
i chyba nawet nie będę jej przesadzać, a miałam taki zamiar, bo rośnie zbyt blisko Bajazzo. Tam ma trochę ciasno, ale skoro na razie jej to nie przeszkadza, to mi tym bardziej. Róża do ucierania niech sobie spokojnie rośnie, takie mają u mnie szczególne względy. W tym roku niestety nie zrobiłam sobie nawet słoiczka, nie miałam zupełnie na to czasu, ale już w następnym roku będę musiała się bardziej zmobilizować.Większość różyczek rośnie całkiem nieźle, jednak zawsze znajdzie się jakaś, na którą patrzymy mniej przychylnym okiem i nie dotyczy to tylko różanych krzaczków. Z innymi roślinami rzecz ma się podobnie i dzięki temu czasami odzyskujemy kawalątek cennego miejsca

Błękitny Anioł będzie musiał bardzo się starać, żeby zaskarbić sobie moje względy, bo to nie on miał do mnie trafić. Miałam ochotę na coś zupełnie odmiennego, na taki mocny akcent, a on taki bladzieńki, że aż żałość chwyta za serce. Wkradł się do mnie podstępem i nie wiem, czy będę umiała mu to zapomnieć.
Uściski odściskuję, żeby i Tobie dostała się porcja przyjemności


Danusiu, to chyba najlepszy sposób na ukorzenianie róż
Czytałam jeszcze o metodzie na ziemniaka, ale sama tak nie próbowałam.Deszczu ciągle brakuje, chociaż od czasu do czasu coś pokropi, jednak to ciągle zbyt mało. Ziemia jest już przesuszona, a podlewanie z węża, to jednak nie to samo, co ciepły deszczyk z chmurki.
Cieszę się, patyczki dojechały
nawet jak kilka dni poczekają, to raczej nic im nie będzie.Zrobiło się zimno, zupełnie jakby lipiec zapomniał, że zawsze wypada latem i takie 12-14*, to bardziej pasują we wrześniu, a nie teraz. Do tego jest sucho, czyli nie ma kompletnie żadnej korzyści z takiej pogody. No, może tylko taka, że po tygodniu, dalej kwitną róże i znowu mogłam się nimi nacieszyć.


,Zuziu, zawsze można znaleźć dobre strony takiej sytuacji przynajmniej. Przynajmniej możesz wybrać sobie coś nowego coś o czym od dawna myślałaś
a tymczasem ja wszystkie dziury mam już zapchane, aczkolwiek moje panienki naprawdę bardzo mi się podobają tylko kilka ćwiczy moją cierpliwość. Ranki na działce są cudowne najbardziej lubię taką wszechogarniającą ciszę, kiedy tylko słychać w ptaki i własne myśli. Deszczyk chyba niestety zapomniał o nas i tylko od czasu do czasu coś pokropi, ale to jak przysłowiowy ksiądz kropidłem, bo takich pokropkach w kilka chwil, nie ma nawet śladu. Na działce nie byłam już od tygodnia i jak pojechałam dzisiaj to dopiero zobaczyłam jak jest naprawdę sucho. Ponieważ jednak czas mnie gonił, to podlałam tylko to co najpotrzebniejsze, to co najbardziej tej wody potrzebuje, czyli hortensje i borówki

Tobie również przesyłam serdeczności


[Edwardzie, Lady of Shalott jak najbardziej powtarza kwitnienie
Może nie jest aż tak spektakularne, jak to pierwsze, ale też kwitnie dość obficie. Zapachy w tej chwili dobiegają z różnych stron. Pachną nie tylko róże, teraz jeszcze dołączają do nich lilie. 

Lucynko, ślimaki bezwstydniki mają w tej chwili chyba swój dobry czas, bo takie pary znajduję co i rusz. U nas w tym roku woda już nie jest darmowa, ale płacimy za nią niewiele i nie muszę jej oszczędzać. Dalie jeszcze nie wszystkie kwitną, ale jest ich coraz więcej i za każdym razem jak przyjeżdżam, to odkrywam jakąś nową
Kilka mam zupełnie nowych i tych jestem ciekawa.W tej chwili deszcz przydałby się w każdej ilości, ale niestety zrobiło się tylko zimno i w dalszym ciągu jest sucho.Każdą kropelkę z przyjemnością przygarnę


Iwonko, tak to już niestety u nas jest, że najdłuższe dni nie przypadają wtedy, kiedy przydałyby się najbardziej
Teraz, kiedy człowiekowi dnia brakuje, kiedy tyle mógłby zrobić i na działce i nie tylko, to niestety dzień robi się krótszy. Może jeszcze nie jest to tak mocno zauważalne, ale niestety ten proces już się pogłębia.Ta trawa to Rozplenica Majesty, piękna chociaż nie w każdym miejscu rośnie tak samo cudnie. Jeśli tylko zdarzy mi się nadmiar nasionek to, pod koniec tego roku mogę Ci wysłać



Dzisiaj nareszcie udało mi się pojechać na działkę. Przez cały tydzień albo było bardzo zimno, albo delikatnie kropiło, albo ja nie miałam czasu
Gdzieniegdzie widać już kwitnące lilie i coraz więcej dalii pokazuje swoje kwiaty. Jeszcze nie każdą mogę ocenić, ale na razie te, które się pokazały, nawet mi się podobają
Jak na razie tylko Tartan niezupełnie jest w moim guście. Spodziewałam się chyba jednak czegoś innego, może innego układu płatków, myślałam że mnie nimi zaskoczy, a tymczasem jest taka zwyczajna. Dam jej jednak jeszcze czas, wszak dopiero uraczyła mnie jednym kwiatem, może jeszcze pokaże mi się z lepszej strony


Niewiele dałam radę dzisiaj zrobić, bo pojechałam dopiero po pracy i na działce byłam około 13:00. Właściwie to zdążyłam się tylko po niej rozejrzeć i obcięłam kilka przekwitniętych róż, jak zaczęło padać
Trudno to nawet nazwać deszczem, ale jednak przez jakieś pół godziny coś z nieba popadywało. Taki deszcz to właściwie tylko opłukał rośliny z kurzu, bo do ziemi to doleciało niewiele, ale jednak nie dało się pracować i musiałam zrobić sobie przerwę. A potem to już właściwie tylko dokończyłam przycinanie przekwitniętych kwiatów i zebrałam obfity plon ślimaczy, mimo iż początkowo nawet nie miałam zamiaru się nimi zajmować. Po deszczu jednak wyszło ich stosunkowo dużo, zarówno tych w skorupkach jak i tych oślizgłych, bezdomnych i nie mogłam patrzeć jak bezczelnie pełzają mi przed oczami. Nie wiadomo kiedy zrobiła się 16:30 i przy takiej pogodzie nie ryzykowałam dłuższego pobytu i zabrałam się do domu

Niedawno odkryłam nową drogę na działkę, właściwie to tylko pół drogi, bo na drugą połówkę jeszcze nie mam pomysłu, ale może z czasem też odkryję jakiś nowy szlak. Teraz połowę drogi pokonuję wzdłuż Łyny, częściowo ścieżkami rowerowymi a częściowo parkowymi alejami. Całe 5 km prowadzi wzdłuż rzeki, wśród zieleni, naprawdę trasa jest bardzo przyjemna
Lepiej się nią wraca z działki niż jedzie na, bo w jedną stronę spory kawałek jest pod górkę i szczerze mówiąc podjeżdżam pod nią bardzo zasapana. Cały ten kawałek przejeżdżam bez żadnego zatrzymywania, tylko w dwóch miejscach muszę przejechać przez jezdnię, ale są to maleńkie uliczki i tylko sporadycznie przejeżdża tam jakiś samochód. Nie ma pasów, nie ma świateł, nie ma ludzi, nikt mi nie przeszkadza, po prostu jest super



Pozdrawiam wszystkich zaglądających





















