Pashmina, ja Ewuniu przy wyborze liliowców kierowałam się tym, żeby miały ciekawe kwiaty, najchętniej z ciemnymi gardziołkami, ale kupiłam także kilka białych i kremowych, żeby na rabacie tonowały nieco ogólny widok. Najbardziej zależało mi na odmianie Mackbeth, bo wcześniej nie mogłam nigdzie kupić, ale teraz wreszcie mam. Oby tylko liliowiec ten okazał się zgodny odmianowo.
tulipanka, liliowce wybierałam rozmaite, byleby tylko nie czysto żółte. No i nie czerwone, bo mam ich już kilka, a więcej nie chcę. Kupiłam teraz kilkanaście i to już absolutnie wystarczy.jeśli znajdę miejsce, to będę dzielić swoje większe kępy, które już nie bardzo chcą kwitnąć na starym miejscu.
TROJA, oj, to ja rozumiem, dlaczego się wstrzymujesz z zakupami. Ja byłam w tej szkółce w zeszłym roku i nie wiedziałam, na czym oczy zatrzymać. Pogadałam nawet z samym właścicielem. Zwróć uwagę na ich siewki nieodmianowe. Czasem nie ustępują w niczym liliowcom odmianowym. Mają je po 8zł. Kupilam takich kilka, wśród nich nawet pająka. Udanych łowów Ci życzę.
wiridiana, jak to milo jest zaczynać i planować swój ogród. Dobrze, że trafiłaś na forum, bo dzięki temu nie popełnisz w uprawie tyle błędów co ja. Przez pierwsze lata niczego właściwie nie wiedziałam. Sadziłam po prostu to, co mi się podobało, nie uwzględniając warunkow w moim ogródku. A tutaj jest ogrom informacji.

Ja nadal się uczę po tylu latach.
pelagia72, bardzo lubię hosty. To takie spokojne rośliny, a ich zieleń bardzo uspokaja i relaksuje. Małe czy duże - wszystkie są piękne. Tylko ta zielona, która mi wszędzie wyrasta, zasila co jakiś czas mój kompost. No ale na jej zjedzenie się nie zdecyduję
Beaby, ja po prostu uwielbiam to arboretum w Wojsławicach i chociaż mam do niego kawał drogi, to co roku jeździmy tam z mężem, żeby podziwiać rododendrony. Byliśmy także w czasie kwitnienia liliowców. Ciekawa jestem, jakie będziesz mieć wrażenia. Ja nie byłam zachwycona. Te łany liliowców ciągnące się niemal kilometrami nie są ładne, a wręcz nużące. Tam nikt nie obrywa przekwitłych kwiatów, bo jest tego za dużo, więc wygląda to mało estetycznie. Zdecydowanie wolę tam oglądać liliowce umieszczone w kompozycjach z innymi roślinami, bo wtedy naprawdę wyglądają rewelacyjnie. Natomiast nigdy nie byłam w tym arboretum jesienią, gdy kwitną trawy i hortensje. Chciałabym to kiedyś zobaczyć.
Ignis05, dzięki Krysiu, że znalazłaś trochę czasu, aby mnie odwiedzić i podzielić się ze mną swoimi uwagami. Jeśli chodzi o Humboldta, to jest to obok Calsapa mój ulubiony różanecznik. Pędy ma sztywne, ale na razie jest jeszcze nieduży. Nie wiadomo, jak się zachowa w przyszłości. Natomiast kwitnie wyjątkowo długo w porównaniu z jego braćmi. Jeszcze teraz go podziwiam.
A teraz o liliowcach. Znam niestety tęwstrętną muchówkę, która nawiedziła nasz kraj wraz z nowymi odmianami. Powoduje ona opuchliznę pąków i trudno z nią walczyć. Ja w dwóch ostatnich latach zastosowałam Mospilan w chwili kształtowania się pędów i to radyklanie zmniejszyło ilość tego paskudztwa. Teraz zakwitł mi pierwszy liliowiec. Jego pierwszy pąk był nienaturalnie gruby, zerwałam go i obejrzała, nie było żadnych larw. Szkoda, mógł zakwitnąć. Ale właśnie kwitnie drugi pąki, z czego bardzo się cieszę, bo nigdy dotychczas nie miałam liliowców tak wcześnie.
Mój pierwszy w tym roku liliowiec -
CHICAGO KNOBBY
Żegnamy się z Rh i azaliami aż do następnego maja. Niedługo pozostaną tylko wspomnienia.
