Witam
Od soboty codziennie wychodzę do i ostrożnie dawkuję sobie przyjemność pracy w ogrodzie. Nie przypuszczałam, że tak rozpanoszy się gwiazdnica, nie mogę się z nią uporać, co roku mam jej pełno na rabatach. Zawsze usuwam ją wczesną wiosną, kiedy nie jest jeszcze mocno zakorzeniona, teraz już tworzy szczelne dywaniki, ręce opadają.
Róże mam prawie obcięte, niestety tym razem tylko kosmetycznie. Została tylko rabata z Garden of Roses, ale to już jutro.
Po raz pierwszy od 2012 roku żadna róża nie była przemarznięta po ostatniej zimie , niektóre nawet nie zgubiły liści, musiałam je usuwać ręcznie.
Joasiu, chociaż bym chciała poszaleć to nie dam rady, bo noga jeszcze puchnie po dłuższych pracach. Ja też mam trochę różanych potworów w ogrodzie. Od ubiegłego roku niektóre bardzo się rozrosły. Zadziwiła mnie Bajazzo, to niesłychane jak ona się rozrosła w od 2017r.
Muszę koniecznie jej dać jakąś silniejszą podporę.
Basiu, Stefcia jest naprawdę ładna, szczególnie dopóki ma ten "rumieniec". Niby delikatna, zarazem jednak silna, warto ją mieć u siebie, zwłaszcza, że kwitnie bardzo obficie.
Variegata rosła u mnie też na południowej wystawie, w dodatku w mało przewiewnym miejscu, teraz już ma nową miejscówkę i chyba jej to służy, bo w ubiegłym roku nie chorowała.
Miałam dużo wolnego więc przeglądałam internet

.Jeśli się przydały, to się cieszę. Sama jestem ich ciekawa i będę je próbować w tym sezonie.Muszę gdzieś poszukać bylicy, skoro opryski z niej są skuteczne. Dzięki

, noga ma się coraz lepiej, codzienne wodne masaże znacznie poprawiają jej ruchomość i krążenie.
Jadziu też najbardziej lubię ją z tym rumieńcem. Jasne róże fajnie widać wieczorem, ale czerwone też mam, chociaż jest mniej niż tych jasnych. Nikt nie powiedział, że muszą być tylko białe albo czerwone, z czasem zmieniają się preferencje

, również w kolorystyce
Dziękuję, niestety nic do mnie nie dotarło

. Zapowiadają na środę opady, to może i mnie nie ominie.
Kwitnących różyczek jeszcze nie mam, ale kilka wiosennych i owszem
żeby nie było, że nie ma róż
