Nie no, spoko. Pisz, nie krępuj się. Lubię czytać co inni piszą, tak samo jak lubię pisać .
Nie martw się,mi nie jest łatwo coś narzucić. Dokąd się daję prowadzić za rączkę to się daję, jak nie wiem to się przyznam, ale jak już mam zdanie to ciężko na mnie wpłynąć ;)
Natomiast wszystko zawsze czytam i analizuję. Czasem drobne spostrzeżenie może wiele zmienić, nieraz prostych rzeczy nie widzimy.
Wiem, że nie nakłaniasz do wyrzucania ale już o tym pomyślałam. Jednak ja to nie ten typ, chyba. Mogę się zniechęcić, poddać i odpuścić, ale jak coś zaczęłam to robię od początku do końca. Nawet jak to zniechęca diabelnie to jest to jakaś nauka.
Metody naturalne stosuję i lubię , bo czemu nie.
Jeśli natura nam coś daje to warto z tego korzystać.
Dobrze jest też jej pewne rzeczy zwracać, bo takie zastępowanie wszystkiego chemią to trochę marnotrawstwo. Jeśli mam odpady, które się rozłożą, a dadzą ziemi potrzebne składniki to czemu by ich nie użyć. Tego też się trzeba nauczyć i trochę wiedzieć.
Mikstury stosuję i wierzę w nie, ale wiem też , że trzeba w ich stosowaniu pewnej zawziętości i precyzji. Jak komuś tego brakuje to jest z tym ciężko, bo to nie jest tak że wpadają wszystkie szkodniki świata, a ja wyciągam z szafy torebkę rumianku i już ich nie ma

To nasze wsparcie, ale kiedy się da naturalnie to można naturalnie, chemia powinna być ostatecznością. A już szczególnie ta która się reklamuje takimi skutkami ubocznymi że strach się bać.
Wiele preparatów tez ma w składzie właśnie czosnek, wrotycz, olejki itd, więc najwyraźniej to działa . Ostatnio czytałam o tym co z czego jest zrobione mam nawet zdjęcie, ale takich rzeczy chyba nie wolno na forum wstawiać. Mam też w moim zeszyciku kilka fajnych przepisów na wykorzystanie roślin. Spisałam go kiedyś z jakiejś książki i mam zamiar wprowadzić to w życie.
Póki co w temacie tylko delikatnie tuptam.
Czosnek próbowałam , natomiast cebuli nie . Jakoś się jej boję. Zbyt śmierdzi :P
Pokrzywę mam w arsenale stałym. Skrzyp w tamtym roku dodawałam do gnojówek, ale muszę się wzbogacić o niego bardziej i np nasuszyć, bo podobno dobrze się nim pryska gruszę. Używałam też mniszka, żywokostu i kilku innych ziółek ( krwawnik, paprocie, aksamitka, tymianek, szałwia....)i pewnie będę w to szła dalej.
A co do ziemi kompostowej... Jest fajna,ale .... ma w sobie za dużo życia. Świadomość, że mam w domu ziemię z której może coś wyleżć jest dla mnie zbyt paraliżująca żeby się zdobyć na to. Niech ta ziemia sobie będzie tam w ogródku i niech roślinkom służy, a robaczki tam niech sobie żyją spokojnie i żreją tworząc dobroczynną masę. Nie skorzystam póki co.
Edit :
Nie wytrzymałam presji i włożyłam do kubeczków boby zalane wodą.
Czuję się diabelnie opóźniona, niektórzy z was już pokazują boby wyrośnięte, a ja nawet nie mam miejsca przygotowanego.
Nasiona znowu nie za piękne, po raz kolejny kupiłam w tym samym ogrodniczym jakieś poobgryziane i dziurawe.
Wczoraj wysiałam też aksamitkę M. Majestic i odkryłam że skiełkował mi jeden dziwaczek. Zobaczymy jak to przetrwają.
Wyszedł też rodzynek niski po podlaniu tego wysokiego padającego.