Black Rose - dziękuję bardzo  
 
Takie słowa to miód dla mojej oplątwowej duszy  
 
Bo ja naprawdę kompletnie zwariowałam na ich punkcie,
i ogromnie się cieszę, jak komuś jeszcze się podobają.
A czy nabyłaś już może jakieś urocze maleństwo  
 
Monika - pięknie dziękuję  
 
Oglądaj do woli i ... 
oplątwuj się na maxa  
 
Basiu - cała pąsowieję po Twoich słowach  
 
Bardzo dziękuję  
 
Nic się nie bój, będzie dobrze, nie stresuj się  
 
Nawet i te szkraby wbrew pozorom twarde są.
Co do zraszania, to masz absolutną rację.
Chodzi o to, żeby maluszki po prysznicu czy też po kąpieli,
zdążyły wyschnąć przed pierwszymi promieniami słońca.
Zraszam/kąpię je najczęściej po południu/wieczorem.
Jak zdarzy mi się wykąpać je przed południem, to albo zostawiam
w domu do wyschnięcia, albo przenoszę je do kompletnego cienia.
Tillandsie są mega odporne na wysoką temperaturę, o ile są suche.
Jeżeli się zdarzy, że się zamoczą, kiedy słońce już operuje - od razu pojawiają się poparzenia.
Niestety zdarzyło mi się to parę razy, ale staram się tego bardzo pilnować.
A zdarzyło mi się je poparzyć nie dlatego, że mokre wystawiłam na słońce,
ale uzupełniając podstawki z wodą (zamontowane pod każdą półką na regaliku)
nie zauważyłam, że z podstawek na niektóre maluszki kapie woda  
 
Może u mnie trafiło to akurat na te bardziej wrażliwe, ale wolę nie eksperymentować
i nie sprawdzam, które podczas upałów wytrzymają kontakt z wodą i się nie poparzą.
Natomiast co do ich ... macania, obmacywania i takie tam, to ja to robię regularnie.
To jest jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie doświadczam w życiu  
 
Tillandsiom też to nie przeszkadza, bo w żaden sposób nie zaburza to ich wzrostu.
I oczywiście, że je przestawiam, regularnie  
 
Ostatnio nie mogę się napatrzeć na dwie ionanty  
 
Tillandsia ionantha NN - na nią nie mogę się napatrzeć, bo chociaż
roślinka mateczna co jakiś czas chce mi zejść  

  ale jej na to nie pozwalam,
to jej potomek z miesiąca na miesiąc jest coraz coraz piękniejszy  
Tillandsia ionantha 'Druid' - a na tą nie mogę się napatrzeć i ciągle podziwiam,
bo pomimo kosmicznej zmiany życiowych warunków, przyjechała, a raczej
przyleciała ze mną z ciepłych krajów, zaaklimatyzowała się błyskawicznie,
i po 2 miesiącach pobytu u mnie wydała na świat pierwszego potomka.
Rośnie i mnoży się bez problemów, a latem wybarwia się obłędnie na ... żółto  
 
Dzięki ostatniemu 'obmacywaniu'  

  dostrzegłam kolejne dwa maluszki w drodze  
 
W jej przypadku roślinka mateczna nie ma żadnej depresji, nie daje się maluchom nadal wygląda przyzwoicie
Pozdrawiam oplątwowo i życzę jak najwięcej takich niespodziewanych niespodzianek u Waszych pupili  
