Już tłumaczę. Wiem że nie wolno stosować worków foliowych do zabezpieczania roślin na zimę ze względu że utrzymują wilgoć (gnicie i choroby).
Ja zabezpieczyłem je początkowo w ten sposób, że trifoliatę owinąłem poczwórnie zimową agrowłókniną, na to włożyłem specjalnie uszyty worek z podwójne agro bez dna, który wypełniłem liśćmi mocno je ubijając. Po tym zabezpieczeniu wydawało mi się, że korona trifoliaty ma za cienkie zabezpieczenie z liści (pień miał dosyć).
Chciałem uszyć nowy worek bez dna dużo szerszy, lecz lenistwo i brak czasu wygrały. Wykorzystałem duży worek foliowy, dno obciąłem i nałożyłem na poprzednie zabezpieczenie. Następnie wypełniłem go liśćmi znowu mocno ubijając.
Na koniec zrobiłem w worku foliowym tysiące dziurek nożyczkami od dołu do góry. Ten worek foliowy traktuję jako szkielet utrzymujący liście. Nawet teraz przechodząc obok robię jeszcze dziurki ponieważ mnie to martwi.
To zabezpieczenie nie traktuję jako pasywne. Przypuszczalnie rozkładające się liście będą wydzielały ciepło. Bardzo żałuję, że w celach eksperymentalnych nie zamontowałem termometru z sondą wewnątrz trifoliaty, mógłbym śledzić czy występuje różnica temperatur na zewnątrz i w środku.
W przyszłym roku tak zrobię. Teraz nie chce mi się rozbierać zabezpieczeń.
Tak to wyglądało
