Po tym serniku, to chyba się z Tobą zgodzę, że mam talent. Już myślałam, że ciasto będzie do wywalenia, a tymczasem wyszło pyszne. Piekąc serniczek, zamiast zmniejszyć temperaturę, zupełnie wyłączyłam piekarnik
Po godzinie zajrzałam, a tam piekarnik zalany masłem, które wyciekło z ciasteczkowego spodu, temperatura ledwo, ledwo wyczuwalna, a serniczek tak samo płynny jak go wsadzałam. Wtedy dopiero ponownie włączyłam piekarnik, nie bardzo wierząc, że mój wypiek będzie zjadliwy. Ale o dziwo wszystko wyszło ok, może nie idealnie, bo jednak różni się od oryginału, ale dzisiaj przyniosłam do pracy i wszyscy byli zachwyceni Murarki mam od niedawna i do tej pory też do nich nie zaglądałam. ale w tym roku zauważyłam, że coś mi się do nich wkrada i wyrzuca kokony. Nie chciałabym, żeby w kwietniu zamiast murarek wykluły mi się jakieś muchówki czy inne takie, co już nie pamiętam jak się nazywają
Basiu, jakoś nigdy się nie odważyłam na zrobienie czekodżemu, to chyba jednak nie są moje klimaty. Kiedyś próbowałam tego kupnego i nie bardzo mi podszedł
Częstuj się jak masz ochotę, a jak będziesz chciała chapnąć rogalika, to uchylę zamrażalnik, odgrzejemy sobie i zjemy do pysznej kawki
Ewelinko , właśnie dlatego zaczęłąm okrywać pnące chochołami ze słomy, że do tej pory nawet nie udawały pnących
Miałam ogromne opory, żeby pozbyć się swoich hortensji ogrodowych. zawsze dawałam im szansę, że może wreszcie w tym roku mi sie odwdzięczą za starania i zakwitną, a one co roku nieodmiennie wypinały się na mnie
Anetko, różane rogaliczki są pyszniutkie, smak rozpływa się w ustach. Aż szkoda, że muszę oszczędzać konfiturkę
Teraz słońce nie jest już takie ostre, zupełnie inaczej oświetla ogród
Za pochwały
Dorotko, robiąc dwieście rogalików, jestem spokojna o ich los. Co prawda nie poleżą w zamrażarce zbyt długo, ale na kilka dni wystarczą. Gorzej, że Filip gustuje we wszystkich smakach, to możemy się na nie nie załapać
Tarcie płatków zupełnie mnie nie przeraża, tylko żebym miała co trzeć
na zanieczyszczenia. Różom dawałam szansę przez trzy sezony, ale jej nie wykorzystały i w tym roku czara się przelała. Jedna z nich to Susanna Tamaro, która miała być olśniewającą pięknością, a tymczasem kwitła oszczędnie i wcale nie tak pięknie. Za to teraz chyba chciała mnie olśnić, bo miała aż sześć pąków i nawet eM się upewniał, czy na pewno tę ma wykopać. Kwiaty w listopadzie zupełnie mnie nie przekonują, więc potwierdziłam wyrok
Ja chyba jednak zabiorę się za kokony wcześniej, właśnie ze względu na to podejrzenie, że może wkradł mi się tam jakiś intruz.
Z mojego przepisu wychodzi niewielka ilość słonego karmelu, tak akurat na ciasto.
4 łyżki cukru równomiernie rozsypać po dnie rondelka, postawić na ogniu, poczekać aż cukier się roztopi nie mieszać) i lekko ściemnieje. Trzeba uważać, żeby nie przypalić, bo potem to już idzie migusiem i ani się obejrzysz, a będziesz musiała robić jeszcze raz.
Do skarmelizowanego cukru wlać 1/4 szklanki wody i szybko wymieszać. Buchnie gwałtownie parą i może pryskać, chociaż to drugie nigdy mi się nie zdarzyło. Mieszać aż do rozpuszczenia cukru (stwardnieje pod wpływem wody) i dodać 8 łyżek śmietany kremówki i gotować przez 5 minut na małym ogniu. Na koniec dodać dwie łyżki masła, wymieszać , zdjąć z ognia. Zostawić do ostygnięcia. Jak się doda troszkę więcej śmietany, to karmel wyjdzie gęściejszy. Na sam koniec wsypać 1/3 łyżeczki soli morskiej i wymieszać. Ja dodałam troszkę więcej.
Smacznego
Kasiu, to na klifie byłam tyle samo razy, co Ty. I to w ciągu roku
Uwielbiam szum morza, hipnotyczne działanie fal. Mogę siedzieć bez ruchu (nawet bez książki!) i tylko się gapić. Nie przeszkadza mi, że zimne, że mało słone 
Rogaliki jeszcze są, póki co bezpiecznie schowane w zamrażarce, tak więc możesz się częstować
Rozpisałam się jak nigdy...Dziękuję za odwiedzinki














