Swoje pestki moczyłam bezpośrednio w wodzie bardzo długo, chyba z kilka tygodni, wymieniając przy tym wodę parę razy (i tak mi sporo pestek zaczęło szybko brzydko wyglądać), ale po czasie zauważyłam, że niepotrzebnie - i tak w niczym to nie pomogło.
Dla testu wsadziłam do doniczki dwie pestki moczone, (jedna rozcięta, druga nie) i jedną suchą, świeżo wyciągniętą, tylko umytą i oczyszczoną z miąższu. Minęły jakieś dwa miesiące, prawie już spisałam moje awokado na straty, kiedy mimo braku podlewania i zarośnięcia chwastami (doniczka stała na zewnątrz) nagle "coś" się wychyliło z 2 pestek na 3 - jedno namoczone wyrosło (to rozcięte), drugie to było suche, nierozcinane i nietykane po wyciągnięciu z owocu. Drugie dłuugo moczone ani myślało ruszyć

Mimo okropnej suszy, podczas której wiele roślin odmówiło posłuszeństwa, braku jakiejkolwiek opieki podczas mojego wyjazdu - te dwa maluchy urosły sprawnie i mają teraz jakieś 10-15 cm. Nie wyglądają, jakby chciało im się odchodzić z tego świata. Przezabawnie za to wyglądało, jak zaczynały rosnąć - najpierw wyrosła już zdrewniała "gałązka", a dopiero potem liście - najpierw żółte, potem się przebarwiły na zielono.

Wniosek jest taki, że z awokado chyba naprawdę nie trzeba się niepotrzebnie pieścić - wsadź do ziemi i daj czas, powinno być ok.