Bo kradzione rosną najlepiej

Kiedyś wymarzyłam sobie tetrastigmę. To były czasy, kiedy Allegro jeszcze nie istniało. Zostałam zaproszona na jakiś jubel w hotelu Gołębiewski w Mikołajkach, który jak na tamte czasy był szczytem luksusu. Siedzę w knajpie, słucham jakiś przemówień, nudnych jak diabli, patrzę - a nade mną rośnie olbrzymia tetrastigma. Knajpa była zaaranżowana dość dziwnie - jakby skrzyżowanie bagien biebrzańskich z terrarium. Podpuściłam mojego towarzysza niedoli (który zresztą miał za chwilę zabrać głos) o gwizdnięcie mi szczepki - ja miałam wąską długą kieckę i nie bardzo jak miałam się po nią dostać). Dżentelmen ruszył po szczepkę i runął jak długi w środek czegoś w rodzaju oczka wodnego, robiąc przy tym nieprawdopodobny łomot. Rzuciła się spanikowana obsługa, wrzeszcząc coś w rodzaju "panie profesorze, niech pan uważa!". Okazało się, że w oczku żyły żółwie skórzaste i kajmany. Profesor otrząsnął się ze stworów, wylazł i wręczył mi ukradzioną szczepkę. To było 10 lat temu, szczepka rozrosła się nieprawdopodobnie, zajęła pół domu. Ta kupiona na Allegro padła po kilku tygodniach...