Fajne pterocactusy
Tez mam jednego, zupełnie przez przypadek, rósł, a właściwie stał sobie w doniczce, nic się z nim nie działo, aż na tegorocznej kaktusiadzie usłyszałam, że one tak stoją, bo budują dół. No i jak zajrzałam do swojego to okazało się, że to prawda
Aż wstyd się przyznać do takiej ignorancji, ale człowiek uczy się całe życie ;)
Bardzo ciekawa grupa. Trzymam kciuki za Twoje, bo to raczej mało popularne badyle.
onectica pisze: Trzymam kciuki za Twoje, bo to raczej mało popularne badyle.
Popularne to są tylko kwestia wolnego wzrostu i kłopotliwej uprawy swoje robi. Będę miał ich sporo więcej z czasem Bardzo mi się one podobają
Podobnie jak tephrocactus czy różne małe opuncjowate. Mało też ich jest w kolekcjach bo dawniej z wypraw prawie nikt nie przywozil ich nasion. Są delikatnie mówiąc w wysiewie specyficzne nasiona najlepiej kielkuja świeże jak u rebucjowatych:)
Wygląda na pączki , ale jak u pierwszego się pojawiły to jest nadzieja, że za chwilę pokażą się na pozostałych jeśli były poszczepione w tym samym czasie, choć dość późno się pokazują. U mnie strombo kwitną teraz w najlepsze już nawet ich fotek nie wrzucałem w moim wątku, skupiam się na zapylaniu, może coś będzie
Sclerocactus parviflorus `contortus' RP29 San Juan Co, Ut może być ciekawy grzebyk
Jasne Jacku że jak masz tylko możliwość to pyl. Nasiona nawet niech się wysypią do doniczki i mogę być z tego kiedyś nowe roślinki. Widziałem na necie kiedyś skałę w czeskiej kolekcji obrośniętą Strombo
Przy strombo zawsze część nasion wpadnie do doniczki ale w szklarni u mnie nigdy nic nie wykiełkowało (to znaczy znajdowałem jakieś siewki nie wiadomo skąd i co np w agawach ale nie strombo) warunki zbyt ostre, sucho, w nocy za zimno. Te skałki obrośnięte strombo to zapewne w początkowym okresie w cieplarnianych warunkach z dość dużą wilgotnością powietrza dopiero gdy siewki chwycą grunt są podsuszane lub są na nich osadzane podrośnięte siewki.
Grześku, nie obraź się, bo bardzo lubię zaglądać do Twojego wątku i Twoich roślin (masz wiele z moich ulubionych), ale już wiesz, że jestem przeciwnikiem szczepienia. Rzecz jasna nie tak znowu bezwzględnym - pojmuję i rozumiem chęć, potrzebę a czasem nawet konieczność szczepienia NIEKTÓRYCH roślin. Ale żeby biedne, "krótkożyjne" Frailee na takie stresy narażać? Po co? Przecież toto i tak w drugim, góra trzeci roku życia pąki/kwiaty może produkować na własnym korzeniu. Pisałeś, że najbardziej Ci zleży na szybkich kwiatach i nasionach, a nasion u wysianych "normalnie" Fraileach możesz się spodziewać nawet w drugim sezonie.
Więc może nie wszystko jak leci trzeba szczepić a potem ukorzeniać?
PS. W kaktusach cenię również to, że uczą cierpliwości, obserwacji, a ostatnio odkryłem że także pokory. No ale to moja "ścieżka kaktusowa", a są przecież, jak ostatnio pisaliśmy, różne takie ścieżki.