Kochani, pogoda prawie letnia, wprost upał! Ale kocham taką wiosnę, chociaż wyglądam na deszcz, bo susza straszna!
Migdałki przekwitły, forsycja też - ten pierwszy już przycięty, jutro zetnę forsycję. Dzisiaj zrobiłam oprysk na część róż, bo całe oblepione mszycami, pozostała część do ogarnięcia wieczorem, bo wszystko już w słońcu. No i kwieciak szalej, sporo paków obciętych.
Aniu, czasami potrafimy się zakręcić!
Wiolu, pomysł na forsycję na przyszły sezon będzie jak znalazł.
Jadziu, powiedz mi czy te majowe, obecne listki brzozy są dobre? Czy już "za stare"? Suszysz je czy co z nimi?
Asiu, pokażę... pokażę... chociaż ostatnimi czasami mało robię zdjęć
Tolinko, będziemy miały słoneczną herbatkę późno zimą. Pamiętaj żeby wrzątkiem nie zalewać kwiatuszków.
Martusiu, kurdybanku mam sporo, muszę go zacząć suszyć. Liście malin? Hmm... też spróbuję... podobno poziomki też się nadają.
W tym roku sobie wymyśliłam, żeby nasuszyć różnych roślinek na zimowe herbatki

Czekam na lipę, mam nadzieję, że w tym roku zakwitnie obficie. Uwielbiam jej miodowy smaczek. Pokrzywy mam mało, wykorzystuję ją tylko na gnojówkę, ale może wybiorę się na nią pod las... ogrodowa będzie do celów leczniczych, a ta spod lasu do nawozu
Tulipany kończą...
Serduszka...
I migdałek, jeszcze z połowy kwietnia...
