Poprzedni znajdziecie TUTAJ
Kilka poświątecznych dni spędziłam na błogim lenistwie. Nareszcie mogłam sobie na to pozwolić
Na działkę, mimo w końcu w miarę pięknej pogody, niestety pojechać nie mogłam. Zachęcona prognozami taki wyjazd zaplanowałam na piątek, czyli dzisiaj. Już w środę zaczęli przebąkiwać, że skoro Iwonka ma wolne, to jednak pogody nie będzie. Tak jest zawsze, eM mówi, że według mojego grafiku meteorolodzy mogliby przewidywać pogodę. Wiadomo, że jak idę do pracy, to będzie ciepło i słonecznie. A jak mam wolne, to zimno i deszczowo. Teraz było nie inaczej
Wtorek, środa, czwartek było tak cieplutko, że od biedy można było chodzić na krótki rękaw. A dzisiaj od rana tak zimno, że ząb na ząb nie trafiał. Przez okno nie wyglądało to tak źle, nawet przyszło mi do głowy, żeby pojechać rowerem, bo sezon już rozpoczęłam. Na szczęście przed wyjazdem musiałam jeszcze pójść do sklepu i dopiero wtedy poczułam, jak naprawdę jest zimno. Nawet przemknęło mi przez myśl, żeby może jednak nie jechać, ale szybciutko usunęłam ten pomysł w najciemniejszy zakątek swojego umysłu. Ale rower zostawiłam w domu Na działce, jak tylko zobaczyłam wiosnę, oczywiście tę przez duże W, to nawet nie czułam lodowatych podmuchów. Z nosem przy ziemi zachwycałam się każdym kwiatkiem, każdym zieloniutkim listeczkiem
W końcu po tych wszystkich "ochach" i "achach" wzięłam się do pracy. Długo jednak nie wytrzymałam. Zimny wiatr ciągle miał zamiar urwać mi głowę, a w gardle zaczęły mi się gromadzić sople lodu. Wypieliłam ledwo jedna rabatkę, miałam jednak już dość. Stwierdziłam w końcu, że przecież ja nic NIC NIE MUSZĘ. Gorzej, że już strasznie mi się chciało pojechać na działkę i chociaż troszkę poszaleć. Mam jednak szczery zamiar pojechać również jutro, bo jutro ma być o całe 3* cieplej niż dzisiaj. Czyli będzie całe 13*, toż to wręcz upał 
Moja dzisiejsza wiosna






Jesienią kupiłam wiosenne iryski. Trzy różne paczuszki. Miały być różne kolory, a tymczasem mam niebieskie, niebieskie i jeszcze......niebieskie. Co prawda pierwszy i drugi niebieski są w innych odcieniach, ale już trzeci jest taki sam jak pierwszy.


Czy to nie idzie się wkurzyć? Zresztą to nie jedyna pomyłka, bo i w krokusach widzę dwie takie same kępki, a miały być każda inna

Pozdrawiam i mam nadzieję, że jutro będzie lepiej


