Jak moje Leghorny przyszły paczką w styczniu, to z racji tej, że znam kilku listonoszy musiałam się nasłuchać później, jak to strasznie śmierdziało od tej paczki co ją na środku postawili, ale się naprzeżywali

Cóż, takie 3-miesięczne to potrafią tego złota dać... A co tam, niech mają trochę wiochy.
Takich rzeczy komputerowych mój kuzyn się uczył, jak miałam 15 lat. Trochę wiosen minęło, a ja to zieleniak jestem, na tym forum siedzę, bo tu całkiem sielsko i edukacyjnie. Kiedyś babcia by wszystko podpowiedziała, no ale nie w kwestii ozdobnych, bo się przecie rodziło co chciało, kwoka przyprowadziła młode i już. A teraz kumpela jeździ z kozą do zakocenia 80km do capa rasowego np anglonubijskiego, u nas to zwykłego daleko by szukać. Dobrze, że chociaż sąsiad ma śrutę, to podjeżdżam po worki 100m autem. Ale cała reszta przez internet.
Zazdroszczę Ślązakom - mam z ogłoszeń wrażenie, że tam jest zagłębie kurek cudnych rasowych...jak się naoglądam to zawrót głowy i co tam, tylko większy kurnik szykować... na urlop pojedziemy, to kombinuję zakupy po drodze, tak kupiłam pierwsze Kochiny

A propos zielononóżek to u nas mówią, że niosą się tylko rok i wymianka, trochę krótko, co nie? Z Kochinką się powoli żegnam. To taka co 3 miesiące wodziła kurczaki, niesamowita i piękna, żółta czarno nakrapiana, no ale cóż. Skupiam się na radościach. Krzyżówkę mam tylko jedną, jakoś dziwnie gada i przesiaduje w gnieździe

Z wszystkiego robimy sobie jaja.
Pozdrawiam, Andzia.