dziękuję, mam już zalane jakis czas temu, szykuję się teraz na drugą porcję.
Niestety, muchy mi nadal latają.
Obserwowałam larwy w hydrożelu i widziałam, że wiele z nich po paru dniach się zatrzymuje, przestaje żyć. Niestety na muszki chyba to nie działa, bo jest ich coraz więcej. Odnoszę wrażenie, że to się nigdy nie skończy. Zmieniam lepy, żółtą wodę, a one dalej zapełniają je i dalej fruwają. Gdzie to się wszystko chowa?
W nowych doniczkach larw nie widzę, mam tam za dużo dodatków ( piasku, perlitu) żeby to stwierdzić. Najlepiej je widać w czystej czarnej ziemi, ale co mogłam powymieniałam.
Jak widać u mnie lepy są zawsze pełne, a przecież wymieniam je co jakiś czas.

Pasują mi te lepy, są tanie i muszki się ładnie na nie łapią.
Najlepiej wg mnie sprawdzają się na szybie - przylepione tworzą taki "witrażyk", a przenikające światło znacznie bardziej wabi muszki niż np ta sama taśma przyklejona do doniczki. Dla mnie wygrywają z tymi typowymi zółtymi feromonowymi.
Mają jednak wielką wadę - kleją się też do nich rośliny. Mają na koncie wiele urwanych listków. Już nie raz zdarzyło mi się przypadkiem przesunąc doniczkę i lep chwycił listek. Klej na lepie jest dość mocny, więc listek natychmiast jest urwany.
Samo umycie okna tak żeby nie zetknąć się z lepem też nie jest przyjemne.
Mam je też na ramach okiennych i jak widać na te drugie się łapie mniej muszek.

A żeby nie raczyć zdjęciami much to kilka roslinek.
Przepiękny dziś dzień

Za oknem śnieg a słońce świeci jak wściekłe. Roślinki dziś miały spa.
Wchłonęły trochę słoneczka i chyba są zadowolone.

Zielistka już taka duża!

W dodatku puszcza kolejny pęd. Kto by pomyslał że dopiero sadziłam takie maleństwo i zastanawiałam się czy ono przeżyje. Teraz już są 2 i jeszcze wychodzi trzecia odnoga. Wiosno przybywaj bo maluch chce nowej doniczki!
Jestem zadowolona też z koleusa. Przycięłam go ordynarnie i trochę z tego powodu cierpiałam, ale fajnie puścił nowe listki i zaczyna tworzyć czubek z kilkoma odnogami. Szkoda że z dołu taki łysawy, ale taki już chyba ich urok.
W pojemniku na parapecie w wodzie siedzą odcięte kawałki. Już zaczynają puszczać korzonki :

Z tyłu jak widać mam aloesa, tego kompostowego.
Ten duży ma się dobrze od kiedy minęło lato i moje dziecko go nie obrywa, ale jego odnoga dalej się nie ukorzeniła. Ten maluch ma z tym jakiś problem. Nie wiem co robię źle - podpowiecie?
Kiedy był w hydrożelu to puszczał ładne zółte korzonki, więc wsadziłam go do doniczki. I przestał. Owszem, ma te korzonki, ale nie wchodzi nimi w ziemię. Kiedy go łapię w palce to spokojnie mogę go wyjąć do góry, jest taki jakby w powietrzu... Ja wiem, że równie dobrze mógłby leżeć " goło" na parapecie i też by na to samo wyszło, ale kurczę, chciałabym żeby mi się jakoś choć trochę ukorzenił, bo mam ambitne plany zrobienia sobie wreszcie ładnej aloesowej doniczki. Jest w podłożu do kaktusów/sukulentów, ma trochę keramzytu,piasku, nie ma za sucho ani za mokro. W sumie to bardziej nawilżam mu ziemię co jakiś czas niż podlewam. Ogólnie na sucho.
Puszcza sobie bardzo delikatnie nowe listki, ale bez szału. Jestem niecierpliwa czy coś może zmienić?
A imbir ?

Piękny, cudowny, wspaniały!
(Zdjęcia trochę porażka, ale to magia telefona, wyższa technologia.)
W każdym razie super rośnie. Niestety tylko fragment z korzenia,fragment z plasterka stracił korzonki i w sumie to chyba nic z tego. Jak widać na jego miejscu się kiełkuje pomelo, którego już i tak mam za dużo, bo w doniczce na drugim parapecie kiełkuje kolejne, już piąte!

Coś mu obżarło listka. Widzę to zjawisko nie pierwszy raz. Jeszcze nie dopadłam winowajcy, ale cos mi się widzi że to muszki ziemiórek, bo przecież muszą się czymś żywić, a zielony listek sam nie odpada...
Jeszcze mam zdjęcia begonii, ale ona coś kiepsko zaczęła wyglądać. Odpada od dołu, choć liście od góry są piękne, soczyste i mocno wybarwione.
Podoba mi się baaardzo, na wiosnę koniecznie robię sadzonki.
Ogólnie patrząc na swój parapet zauważam, że mam tendencję do liści. Uwielbiam liście i chyba nie przypadkowo wyszło że mam sporo domieszek bieli,"variegatek". I jak tak spojrzeć to w sumie nie mam ani jednego kwiatka....
