Krysko-witaj, miło mi, ze zajrzałaś.
Ja mam ten sam problem z przeglądaniem ogrodów, zwłaszcza jak muszę przerwać przy np. 40 lub 100 stronie, a potem wracać aby być w miarę po kolei i na bieżąco. Już sobie zaczęłam zapisywać w jakim ogrodzie na jakiej stronie przerwałam
Muszę Ci powiedzieć, że z kamyczkami nie było tak łatwo. Na zdjęciu widać dwa największe. Oprócz nich przytargaliśmy jeszcze kilka
nieco mniejszych.Groziło mi pozostawienie ich na "starych śmieciach"-działce rekreacyjnej, gdyż nie bardzo można było znaleźć śmiałka, który zechce je załadować na ciężarówkę.Dzięki uporowi mojego męża i mojemu zrzędzeniu co najmniej raz dziennie
"tylko przewieź przede wszystkim te kamienie" udało się zorganizować transport.
Przeprowadzka ich była dość kosztowna, ale warto było. Wynajęliśmy ciężarówkę i podnośnik do kamieni z kopalni piasku, która znajdowała się niedaleko naszej działki rekreacyjnej, z której je zabieraliśmy. Tu na miejscu zwyczajnie je sturlano z samochodu. Potem najgorsze już było przetaczanie ich na docelowe miejsce. Trawnik był kompletnie zryty rowami o głębokości 40 cm. Użyliśmy ciągnika, dźwigni, rolek i...sześciu chłopa.
Tadeusz-i ja Ciebie witam świątecznie. Niestety jeszcze trochę wody w Wieprzu upłynie zanim wykoszę aronie. I tak mimo mojej 4 letniej pracy i nasadzeniom na tym kawałku wokół domu ciągle czuję się jak na pustyni.