Tam dom mój, gdzie doniczki moje
-
- 500p
- Posty: 712
- Od: 31 sie 2006, o 13:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Tylko że w naturze mają cały rok porównywalne warunki świetlne. A u nas ilość światła zimą spada dramatycznie.
B.
B.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Kiedy po dłuższym wyjeździe wracam do domu, to zawsze wygląda to tak samo: wchodzę, stawiam na podłodze w przedpokoju walizkę i wciąż w butach ruszam na obchód. Dopiero kiedy sprawdzę wszystkie doniczki, mogę zdjąć buty. Braku TV bym nie zauważyła, ale jeśli któremuś trzeba natychmiast dać wody, to dzielę się podróżną mineralną 
Do domu wróciliśmy o 1 w nocy, pierwsze co zobaczyłam, to zaciągnięte żaluzje w stołowym. Ostatnie co zrobiłam przed wyjściem z domu było odsłonięcie tychże, żeby kwiaty miały tyle światła, ile w te krótkie zimowe dni można złapać, ale przegapiłam moment, kiedy Książę Małżonek wszedł i "zrobił swoje" już po moim wyjściu
Dwa tygodnie w ciemności, marginata ma prawo mieć depresję - zasuszyła wszystkie odrostki (na które nie było gwarancji że wybija, ale była nadzieja). Po "Długim" trudno coś poznać, "Krasula" też stoi jak stała, ale zadowoleni nie mieli z czego być...
Hibiskus zdążył się uwinąć z dwoma kwiatami, ten drugi nawet się zawiązał na nasionka (czy mole też mogą zapylać?). Moja radość trwała niezbyt długo, bo Młodsza zaprosiła do domu koleżanki i wspólnymi siłami utraciły pąka
Rośnie kolejny kwiat, może się w końcu doczekam (przestawić hibiskusa nie mogę, więc pewnie muszę zbudować naokoło niego taki kojec jak dla niemowlaków). Drugi hibiskus zasuszył jeden pieniek, dokładnie tak jak to robiły wszystkie inne w poprzednim lokum - jutro zrobię zdjęcie i będę się radzić co to za manewr.
Anturium dostało plam jak od poparzeń słonecznych. Pomijając już fakt, że nasz klimat nie przewiduje mocno operującego słońca w połowie listopada, to doniczka z anturium stoi 3 metry od okna, więc to chyba nie o to chodzi? Jutro zdjęcia i do dopowiedniego wątku
Nowokupiony storczyk podlany metodą "zanurz - wyjmij" jest pokryty pierzynką białej pleśni :P te podlewane "normalnie" pleśni nie mają.
Zamiokulkas nie chce współpracować, zaczyna rzucać liśćmi. Trudno, jak on taki, to ja nie będę milsza - uziemię drania!
I to by było na tyle, jeśli chodzi o złe wieści, dalej będzie już tylko lepiej
Nowozakupiony storczyk składa się w 100% z flory! Kto przeżył inwazję fauny w postaci wełnowcow, ten rozumie moją radość
Nic nie zdechło zupełnie (hibiskus tylko w 1/4, więc się nie liczy), a draceny tricolor i marginata wyraźnie podrosły.
Dostałam nowe anturium, białe. Stoi u mnie już tydzień i wygląda na to, że też składa się w wyłącznie z flory
Domowa też fauna ma się dobrze, dostała marchewkę i liść sałaty i całą noc popylala na kołowrotku w tempie sugerującym, że się do startu w olimpiadzie letniej szykuje
I na koniec, ostrożnie, najbardziej pozytywna wiadomość: kupione na wakacjach kwiatki dojechały do domu i chyba przeżyły podróż! Tzn. nie zostały skonfiskowane na żadnym etapie, chyba nie przemarzły i powoli się aklimatyzują w swoim nowym domu - mam nadzieję, że im się u mnie spodoba!

Do domu wróciliśmy o 1 w nocy, pierwsze co zobaczyłam, to zaciągnięte żaluzje w stołowym. Ostatnie co zrobiłam przed wyjściem z domu było odsłonięcie tychże, żeby kwiaty miały tyle światła, ile w te krótkie zimowe dni można złapać, ale przegapiłam moment, kiedy Książę Małżonek wszedł i "zrobił swoje" już po moim wyjściu

Hibiskus zdążył się uwinąć z dwoma kwiatami, ten drugi nawet się zawiązał na nasionka (czy mole też mogą zapylać?). Moja radość trwała niezbyt długo, bo Młodsza zaprosiła do domu koleżanki i wspólnymi siłami utraciły pąka

Anturium dostało plam jak od poparzeń słonecznych. Pomijając już fakt, że nasz klimat nie przewiduje mocno operującego słońca w połowie listopada, to doniczka z anturium stoi 3 metry od okna, więc to chyba nie o to chodzi? Jutro zdjęcia i do dopowiedniego wątku

Nowokupiony storczyk podlany metodą "zanurz - wyjmij" jest pokryty pierzynką białej pleśni :P te podlewane "normalnie" pleśni nie mają.
Zamiokulkas nie chce współpracować, zaczyna rzucać liśćmi. Trudno, jak on taki, to ja nie będę milsza - uziemię drania!
I to by było na tyle, jeśli chodzi o złe wieści, dalej będzie już tylko lepiej

Nowozakupiony storczyk składa się w 100% z flory! Kto przeżył inwazję fauny w postaci wełnowcow, ten rozumie moją radość

Nic nie zdechło zupełnie (hibiskus tylko w 1/4, więc się nie liczy), a draceny tricolor i marginata wyraźnie podrosły.
Dostałam nowe anturium, białe. Stoi u mnie już tydzień i wygląda na to, że też składa się w wyłącznie z flory

Domowa też fauna ma się dobrze, dostała marchewkę i liść sałaty i całą noc popylala na kołowrotku w tempie sugerującym, że się do startu w olimpiadzie letniej szykuje

I na koniec, ostrożnie, najbardziej pozytywna wiadomość: kupione na wakacjach kwiatki dojechały do domu i chyba przeżyły podróż! Tzn. nie zostały skonfiskowane na żadnym etapie, chyba nie przemarzły i powoli się aklimatyzują w swoim nowym domu - mam nadzieję, że im się u mnie spodoba!
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20300
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Same dobre wiadomości.
Teraz czekam na zdjęcia nowych roślinnych mieszkańców Twojego domu.

Teraz czekam na zdjęcia nowych roślinnych mieszkańców Twojego domu.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Dni są zdecydowanie za krótkie, po prostu się nie wyrabiam, a światło takie jakieś do niczego, zdjęcia się ciężko robi
Zrobiłam fotki schorowanemu anturium i zasuszonemu hibiskusowi, wstawiłam je w odpowiednich wątkach, a tutaj się pochwalę swoim najnnowszym nabytkiem
Nie mam pojęcia jak ta odmiana kolorystyczna się nazywa, ale ja ją sobie nazwałam Black Dragon i tego się będę trzymać!

Kolor na zdjęciu nie jest (o dziwo) przekłamany, to naprawdę taka lekko wyblakła czerń, straszliwie mnie zauroczyła i po prostu musiałam go mieć. Znalazłam go w kwiaciarni, popatrzyłam tęsknie, ale rozmiar mnie powstrzymał przed kupnem... Wróciłam do domu z pustymi rękami, a dwa dni później nie zdzierżyłam i pojechałam kupić
Książę Małżonek tylko się dopytywał, czy aby to legalne i czy nas z nim na samolot wpuszczą, ale ja w zeszłym roku widziałam widziałam kobietę wchodzącą na pokład z naręczem strelicji, więc uznałam że większość europejskich linii lotniczych będzie miała podobne przepisy (czyli zielone światło dla roślin). Gdby się okazało że jest inaczej, to pewnie spędziłabym dobę w areszcie, w oczekiwaniu na deportację, bo siebie znam, i łatwo by mi nie było antka odebrać
No ale nikt z nami nie zadzierał, antek przeszedł gładko przez bramki na lotnisku, przeleżał pod nogami cały lot, wytrzymał drogę autobusem do auta i autem do domu (włączyłam mu ogrzewanie siedzenia, żeby mu w stópki było ciepło) i jest! Teraz koło niego chodzę i wzdycham z zachwytu
Mój Ci on!




Kolor na zdjęciu nie jest (o dziwo) przekłamany, to naprawdę taka lekko wyblakła czerń, straszliwie mnie zauroczyła i po prostu musiałam go mieć. Znalazłam go w kwiaciarni, popatrzyłam tęsknie, ale rozmiar mnie powstrzymał przed kupnem... Wróciłam do domu z pustymi rękami, a dwa dni później nie zdzierżyłam i pojechałam kupić




- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22040
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Fajnie piszesz
Anturium przepiękne.
Coś jeszcze zwiozłaś roślinnego do domu co możesz nam już pokazać??

Anturium przepiękne.
Coś jeszcze zwiozłaś roślinnego do domu co możesz nam już pokazać??
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Dziękuję, KaRo 
Sobie już więcej nic nie przywiozłam, i choćby mnie torturowali, to tej linii obrony będę się trzymać! Naprawdę, wysoki sądzie, te inne kwiaty nie są moje! No bo tak:
Jak już się zdecydowałam kupić czarne anturium, mimo jego wybitnie antysamolotowych rozmiarów, to mi wypadło pójść na miasto z dzieckiem. Dziecko nie auto, nie da się zaparkować gdzieś i pójść dalej samej, więc i do kwiaciarni też ze mną poszła. Na szczęście dziecko lubi miniaturki, więc kiedy ja złapałam olbrzyma, ona zadowoliła się takim:

Taki maluszek tani jest i dużo łatwiejszy w transporcie, więc nawet się ucieszyłam, że dziecko podziela moją pasję. W drodze do kasy znalazłyśmy sanserwie cylindryczną, sporo droższą, ale ma tyle młodych wypustek, że sama wzięłam do ręki, żeby dziecku pomóc nieść...

Przy kasie była jednoosobowa kolejka (2 minuty czekania), więc kiedy ja żonglowałam trzema doniczkami i szukałam pieniędzy, dziecko dostało nagłego ataku choroby pustych rąk, i poszło się leczyć krok dalej, w rejonie koszy wypełnionych czymś, co wzięłam za nasiona. "Mamo, a mogę jeszcze tego kwiatka?" Możesz - odpowiedziałam ledwo zerknąwszy na rozmiar (trzymała w ręku malutka paczuszkę). "Mamo, i tego też, dobrze?" Dobrze, kochanie - wciąż zajęta liczeniem drobnych nieuważnie wypowiedziałam najdroższe słowa świata (nie wierzycie? to zapytajcie swoich mężów, albo innych mężów!). Jedną minutę i 20 euro później z lekką paniką w oczach wymanewrowywałam dziecię na zewnątrz, tłumacząc jej po drodze zawiłości systemu celnego, który nie przewiduje żeby prywatne osoby mogły importować hurtowe ilości czegokolwiek, rośliny w to włączając. Tak jest! Bezczelnie zwaliłam winę na bliżej mi nie znane przepisy, żeby powstrzymać galopujące żądze mojej latorośli. Mialm do wyboru, albo to, albo postraszyć ja tatą (a ona się taty tak boi że hej, jeszcze by czkawki że śmiechu dostała tam w kwiaciarni
) Zakupione przez Młodszą malutkie paczuszki okazały się być kłączami orchidei w małej, celofanowej torebce. Pomna faktu, iż orchidee mogą nie wytrzymać temperatur po niebieskiej stronie termometru, zbudowałam im przenośną szklarenke, o taka:

Na odprawie lotniskowej z reklamówki wystający korek od butelki spowodował małe zamieszanie i wywołał reakcję lawinową: najpierw zwabił on oko strażnika służby mundurowej obserwującego taśmę wjeżdżająca do skanera. Strażnik złapał za butelkę, bo płynów przewozić nie wolno. Z okrzykiem "Hep!" wystartowałam do pana
, gotowa bronić dobytku, a Książę Małżonek zwabiony moim "hep!" wystartował do mnie, żeby mnie powstrzymać przed rzucaniem się na służby mundurowe zaprzyjaźnionego (chyba?) kraju. Ponieważ Książę Małżonek był już odprawiony, więc rzucał się prze bramkę w zła stronę (znaczy z powrotem), co spowodowało, że za nim rzuciła się służba mundurowa stojąca po drugiej stronie bramki, w sile dwóch (nigdy nie widziałam, żeby ktoś się zdecydował iść na Księcia Małżonka w pojedynkę, ludzie mają jednak silny instynkt zachowawczy). Tymczasem pierwszy strażnik zorientował się, że butelka nie zawiera płynów i puścił ją ze słowami "O'key". Skoro OK, to zabrałam wyciągnięte ręce i chciałam się rozdziać z kurtki z metalowym zamkiem, ale nie zdążyłam, bowiem, wiedziony siła rozpędu, wpadł na mnie Książę Małżonek... I pewnie byśmy się razem wywalili, gdyby nie wspomniana wcześniej służba mundurową w sile dwóch, która go dopadła i uprzejmie podtrzymała za ramiona, utrzymując tym samym w pozycji pionowej. Nastąpiła krotka wymiana zdań po portugalsku (między tubylcami, myśmy się nie wtrącali, bo niby jak?), po czym Książę Małżonek został odprawiony po raz drugi, przy akompaniamencie mało życzliwych spojrzeń załogi lotniska. Młodsza i ja przeszłyśmy przez kontrolę rozsyłając naokoło promienne uśmiechy, uszczęśliwione faktem, iż nikt nam kwiatów nie zakwestionował.
Phalenopsisa jakoś umiem utrzymać przy życiu, ale będę musiała znalez odpowiedni wątek, żeby zapytać o instrukcje obsługi tych kłączy, co to je sobie Młodsza kupiła

Sobie już więcej nic nie przywiozłam, i choćby mnie torturowali, to tej linii obrony będę się trzymać! Naprawdę, wysoki sądzie, te inne kwiaty nie są moje! No bo tak:
Jak już się zdecydowałam kupić czarne anturium, mimo jego wybitnie antysamolotowych rozmiarów, to mi wypadło pójść na miasto z dzieckiem. Dziecko nie auto, nie da się zaparkować gdzieś i pójść dalej samej, więc i do kwiaciarni też ze mną poszła. Na szczęście dziecko lubi miniaturki, więc kiedy ja złapałam olbrzyma, ona zadowoliła się takim:


Taki maluszek tani jest i dużo łatwiejszy w transporcie, więc nawet się ucieszyłam, że dziecko podziela moją pasję. W drodze do kasy znalazłyśmy sanserwie cylindryczną, sporo droższą, ale ma tyle młodych wypustek, że sama wzięłam do ręki, żeby dziecku pomóc nieść...

Przy kasie była jednoosobowa kolejka (2 minuty czekania), więc kiedy ja żonglowałam trzema doniczkami i szukałam pieniędzy, dziecko dostało nagłego ataku choroby pustych rąk, i poszło się leczyć krok dalej, w rejonie koszy wypełnionych czymś, co wzięłam za nasiona. "Mamo, a mogę jeszcze tego kwiatka?" Możesz - odpowiedziałam ledwo zerknąwszy na rozmiar (trzymała w ręku malutka paczuszkę). "Mamo, i tego też, dobrze?" Dobrze, kochanie - wciąż zajęta liczeniem drobnych nieuważnie wypowiedziałam najdroższe słowa świata (nie wierzycie? to zapytajcie swoich mężów, albo innych mężów!). Jedną minutę i 20 euro później z lekką paniką w oczach wymanewrowywałam dziecię na zewnątrz, tłumacząc jej po drodze zawiłości systemu celnego, który nie przewiduje żeby prywatne osoby mogły importować hurtowe ilości czegokolwiek, rośliny w to włączając. Tak jest! Bezczelnie zwaliłam winę na bliżej mi nie znane przepisy, żeby powstrzymać galopujące żądze mojej latorośli. Mialm do wyboru, albo to, albo postraszyć ja tatą (a ona się taty tak boi że hej, jeszcze by czkawki że śmiechu dostała tam w kwiaciarni


Na odprawie lotniskowej z reklamówki wystający korek od butelki spowodował małe zamieszanie i wywołał reakcję lawinową: najpierw zwabił on oko strażnika służby mundurowej obserwującego taśmę wjeżdżająca do skanera. Strażnik złapał za butelkę, bo płynów przewozić nie wolno. Z okrzykiem "Hep!" wystartowałam do pana

Phalenopsisa jakoś umiem utrzymać przy życiu, ale będę musiała znalez odpowiedni wątek, żeby zapytać o instrukcje obsługi tych kłączy, co to je sobie Młodsza kupiła

- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2886
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Ależ Ty potrafisz barwnie opowiadać! Wow! 

Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20300
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje



Właściwie same emotykony by wystarczyły... Tak sobie leżę i kwiczę...

Talent samorodny do pisania się objawił niespodziewanie, jak nic!

Czarny Brat Smok robi wrażenie!! Każdy by chciał takiego - Tobie tylko pozazdrościć że takiego wyhaczyłaś.

Reszta roślin również śliczna chociaż już nie tak spektakularna. Powodzenia w uprawie życzę!!

- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6658
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Wspaniałe anturium, jeszcze takiego koloru nie widziałam
i jak zawsze świetnie opisane roślinne perypetie 


?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
-
- 200p
- Posty: 322
- Od: 8 sty 2011, o 17:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Pięknie piszesz może weź zacznij pisać jakąś książkę bo dar masz wielki
i miło i lekko się czyta.

- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2886
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Rozalka_74, to samo pomyślałam 

Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Dziekuje, dziekuje!
W dzieciństwie, widzac spadajaca gwiazde, zażyczyłam sobie ciekawego życia... Radon był już odkryty, Kilimandżaro zdobyte, na pocieche dostałam różowe okulary
No i opisuje co przez nie widze 
W dzieciństwie, widzac spadajaca gwiazde, zażyczyłam sobie ciekawego życia... Radon był już odkryty, Kilimandżaro zdobyte, na pocieche dostałam różowe okulary


- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20300
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Doskonale! 

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Bez zdjęć, ale muszę się pochwalić
Prawie ukorzeniłam hibiskusa! Nie mam pojęcia co to za kolor, bo to znajda Młodszej. Zupełnie zapomniałam, że Młodsza znalazła kilka kawałków gałązek, dwie trzykrotki i dwa kawałki grubosza, i cały ten majdan stał w hotelu w kubeczku z wodą, a potem został zabrany do domu, i zapomniany
Dzisiaj robiłam porządki w kwiatach, i wyciągnęłam szklankę, a tam niespodzianka: nędzny kawlalek hibiskusa ma już zalążki korzonków i ma szansę się przyjąć
Dwie malutkie gałązki fikusa benjamina też (te akurat wiem skąd pochodzą, widziałam gdzie strzygli), zdechło kilka mi nieznanych i kilka fikusów, grubosz się trzyma, trzykrotki też, chociaż korzonków jeszcze nie mają, i jedną gałązka czegoś stoi ze wszystkimi liśćmi, ale nie ma śladu korzeni (muszę cyknąć fotkę jak będzie jasno i do identyfikacji pójdzie). Próbuję ukorzenić jednego hibiskusa w ziemi, aż mam ochotę go wyciągnąć i do wody wsadzić
Hibiskus udomowiony właśnie znów pokazał, że on nie jest tropikalny, ale polarny. Kiedy wróciliśmy z wakacji miał pąka, i tak sobie tego pąka trzymał bez zmian aż do przedwczoraj. Wczoraj Książę Małżonek smażył kiełbaski, a jak Książę Małżonek coś smaży lub piecze, to zawsze na węgiel, i trzeba wietrzyć. Zanim się połapałam co się dzieje, to hibiskus stał w lodowatym przeciągu (stoi przy drzwiach balkonowych, które Książę Małżonek otworzył na całą szerokość) przez ponad godzinę... Wczoraj pączek urósł o 50%, a dziś się rozwinął! Kto by wymyślił taki sposób na kwitnienie hibiskusów? Niestety, much nie mamy, a i moli jakby mniej, więc nasion chyba nie będzie




Hibiskus udomowiony właśnie znów pokazał, że on nie jest tropikalny, ale polarny. Kiedy wróciliśmy z wakacji miał pąka, i tak sobie tego pąka trzymał bez zmian aż do przedwczoraj. Wczoraj Książę Małżonek smażył kiełbaski, a jak Książę Małżonek coś smaży lub piecze, to zawsze na węgiel, i trzeba wietrzyć. Zanim się połapałam co się dzieje, to hibiskus stał w lodowatym przeciągu (stoi przy drzwiach balkonowych, które Książę Małżonek otworzył na całą szerokość) przez ponad godzinę... Wczoraj pączek urósł o 50%, a dziś się rozwinął! Kto by wymyślił taki sposób na kwitnienie hibiskusów? Niestety, much nie mamy, a i moli jakby mniej, więc nasion chyba nie będzie

- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6658
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
To faktycznie nietypowe, raczej bym się spodziewała że pączek spadnie
ale to są humorzaste rośliny, nigdy nie wiadomo, co im dogodzi 


?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia