Jagi - Popatrz popatrrz, jak belfer zna belfra

Bardzo lubię swoich uczniów i tych co grandzą i tych, co pozwalają mi zasypiać bez bólu głowy. W rozmowie z rodzicami rzeczywiście wpierw mowię o wszystkim co miłe i dobre, a dopiero potem o ewentualnych mankamentach. Sama jestem mamą i pamiętam, jak bardzo się cieszyłam, gdy na wywiadówce chwalono moje dziecię, potem krytyczne uwagi łatwiej było przyjąć

Teraz, im więcej lat mam na karku, to tę mądrość nauczycielską ciąglę staram się doskonalić. I cały czas w uszach mam słynne słowa Korczaka:
Dziecko to też człowiek, tyle, że mały.
Zapewne wrodzone belferstwo każe mi nieustannie oceniać moje różyczki, choć od ocen w szkole o ile tylko mogę, wymiguję się. Na szczęscie nastąpiła nowa tendencja w ocenianiu i nie muszę ich tylu wpisywać ! Wyobrażasz sobie, że oceniamy nasze róże? Miss Fine : 6-, Rhapsody in Blue : 4+, Leonadro: 5. Bzdura, prawda? Zdecydowanie wolę opisowo i kształtująco oceniać i róże i pracę dzieci.
Graham Thomas - bo to chyba jednak on

, choć cień niepewności ciągle jest. Rozrósł się całkiem nieżle i doszedł prawie do 2 m, może ciut mniej. Nie wszystkie jednak pędy są równie silne, grube i długie, oj nie. Większość to witki, które mocno ciachnę wiosną, choć podobno róż angielskich nisko się nie tnie. Powtórzył kwitnienie, ale szału nie było ani w czerwcu, ani w sierpniu czy wrześniu. Ta róża ma 2 lata, zastanawiam się czy jeszcze jej nie przesadzić i pewnie gdybym miała miejsce, uczyniłabym to już dziś. Ale miejsca brak, a róże w donicach ciągle czekają na stałą miejscówkę.
Mariolko - Floribunda w tym roku stanęła na wysokości zadania i wszystkie róze od nich były super. Nawet pomyłka okazała się fajna, bo dostałam niezwykle pachnącą Ventilo. Wsadzając swoje róże zawsze kupuję do nich ziemię i mimo, że wydawałoby się, że nadwarciańska ziemia jest dobra, podsypują kupioną. Ale czy ziemia z Biedronki lub Lidla jest lepsza od mojej? Może to tylko placebo?
Ventilo - pachnąca, wielka róża, która w pierwszym sezonie osiągnęła 1,2 i kilka potężnie grubaśnych pędów
Dziewczyny - powoli przymierzam się do snu zimowego, pracy w ogrodzie jeszcze sporo, nawet więcej niż sporo a czasu ciągle mi brakuje. Efekt tego jest taki, że ogród wygląda - strasznie. Nawet skoszony trawnik nie pomógł, no może trochę. Róże właściwie już nie kwitną, a te co to robią, wyglądają przeciętnie. Tylko pojedyncze kwiaty zachwycają. Dzisiaj zachwycił mnie kwiat Sahary. Przez całe lato nie widziałam tak pięknie wybarwionego i nasyconego pomarańczą jak własnie dziś. Ale - to jedyny o tej porze roku kwiat
Sahary
Royal Copenhagen, dziewczynka, która zauroczyła mnie 2 lata temu nie otwiera swoich pączków, bo delikatna brzydzi się deszczem. Gnije więc w pączku, a fe! Gdyby nie fakt, że widziałam jak potrafi być cudna, po dwóch nieudanych latach na pewno wypadłaby z ogrodu. Zaczęła kwitnąć
Lady of Shalott
- no fajnie, ale dlaczego tylko kilka kwiatków się pojawiło? Czy jej się tu nie podobało, że po kilku dniach przekwitły? Pogoda robi swoje, ranki i wieczory zimne, dni deszczowe. Mimo, że u mnie nie pada tak jak w innych rejonach Polski, to deszcz i mżawki które są, wykańczają mój ogród. Świenie za to ma się
Crimson F.C. - znów pięknie i bogato kwitnie, aż miło popatrzeć. Całą masę pączków ma czerwone
Piano, w ubiegłym roku ta róża kwitła najdłużej, jeszcze pod koniec listopada mogłam zrywać jej kwiaty ( czego oczywiście nie robiłam

), czy jednak się teraz rozwiną, tego przewidzieć się nie da.
Białe Piano cały czas kwitnie, to pewnie już końcówka, ale była jedną z tych róż, które drugie kwitnienie miało takie samo jak pierwsze. Niestety ani jedno ani drugie do szalonych nie należało. Gdyby nie piegi po deszczach i nie-deszczach nie miałabym się do czego przyczepić, a tak? W porównaniu z Red moja White ma 5/10 pkt.
Mam nadzieję, że wyjaśniłam, dlaczego wklejam zaległe zdjęcia. Obecnie nie ma się czym chwalić i już pewnie nie będzie w tym sezonie czegoś, co warte jest pokazania. Zaległe zdjęcia czekały cierpliwie na swoją kolejkę i teraz się doczekały. Oto kilka z początku września
Chippendale - mogę powiedzieć, że właściwie nie powtarzał. Ten jeden czy dwa kwiatki to zdecydowanie zbyt mało, by mówić o powtarzaniu. Szkoda. Żeby się nim zachwycać muszę poczekać do kolejnego czerwca, w tym roku rozbudował krzaczek i tyle. Co gorsza zauważyłam , że jeden z pędów robi się żółty, a to zły znak.
Granny - urocza, delikatna, z małymi kwiatkami. Pędy ma wiotkie i wymaga podpierania i to każdej gałązki. Do zdjęcia specjalnie ją ustawiłam

, bo rozwaliła się leniwie i opadała na ziemię. Podoba mi się bardzo, ale na szaleństwo w kwitnieniu czekam jeszcze rok. Jak nie zakwitnie spektakularnie, to całe lato będzie ustawiona do zdjęć, a więc podwiążę jak najmocniej jak się da i wtedy będzie się fajnie prezentować.
Miss Fine - ta róża jest zaprzeczeniem wielu moich wcześniejszych słów o słabszym drugim kwitnieniu. Ona jakby na przekór zakwitła całą masą wielkich, pięknych i pachnących kwiatów. Krzew aż uginał się pod ich ciężarem Bajka! Naprawdę bajka!
Mini Eden Rose - i ta rózyczka powtarzała, ale kwitła słabiej niż za pierwszym razem i jakby mniej uroczo. Deszcze i mój brak czasu spowodował, że na krzewie obok pięknych świeżych kwiatów były przesuszone kwiatostany. To nie dodawało rózy elegancji. Stąd moja słabsza ocena tej rózy niż zazwyczaj. Ale jak zawsze , powtórzę i tym razem: polecam, polecam, polecam!
