Przetwory robię głównie warzywne i właściwie dopiero się rozkręcam. Przede mną jeszcze suszone pomidory, keczupy, sałatki , dynia w occie i buraczki. Słodkich przetworów prawie nie jemy, wystarczy jak co któryś sezon trochę zrobię i mamy na lata


Ewuś, lejesz miód na moje


Lucynko, niestety muszę się z Tobą zgodzić. Nie pamiętam tak okropnego lata. Zresztą cały rok taki był i masz rację, że dobrze, że się kończy. Mam nadzieję, że następny będzie dużo lepszy, bo przecież gorzej już być nie może


Aniu, jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, że pytasz się o szałwię. Jeżeli tak, to ona kwitnie całe lato. Oczywiście w tej chwili już nie jest tak piękna jak jeszcze w sierpniu, od dołu już przekwita, ale efekt ogólny jeszcze jest całkiem przyjemny dla oka
Lubię takie szczególiki na zdjęciach, ale i Ty jesteś niezła w te klocki


Nie uwierzycie co mnie dzisiaj spotkało
Postanowiłam zatem nie marnować dnia, pominęłam leniwe przeciąganie się i migusiem przygotowałam się do wyjazdu na działkę. Śniadanko zapakowałam do torby, coś na późniejszą przekąskę również i cichuteńko wymknęłam się z domu. Rano niebo było zupełnie bezchmurne, sama jazda rowerem w takich okolicznościach przyrody dawała mi niesamowitą przyjemność.Nareszcie było pogodnie i całkiem ciepło. Jak tu nie kochać życia, kiedy jest nam dana taka radość
Najpierw oczywiście obchód działeczki, pierwsze fotki i kawusia na świeżym powietrzu. Na sąsiedniej działce jest ogromna śliwa, a na niej oczywiście śliwki. Chociaż w tym roku to nie jest wcale takie oczywiste. Ale akurat na tej są. Nie tyle co zawsze, ale chyba jednak całkiem sporo. Nikt tych śliwek nie zbiera, bo właścicielami działki jest mocno starsze małżeństwo i na działce praktycznie nie bywają. I te śliwki wypatrzyły motyle i całą chmarą obsiadły smaczne owoce. Widok był niesamowity


Po kawie i śniadaniu zabrałam się żwawo do pracy. Rozpaliłam w kominku i paliłam w nim wszelkie bardziej i mniej zielone badyle. Już pomału zaczęłam sprzątanie działki przed zimą. Wycięłam sterczące łodygi lilii, przekwitnięte cynie, tojady i całe mnóstwo innych roślin zamierających na zimę. Przycinałam, usuwałam, dzieliłam i przesadzałam. Uwijałam się cały dzień i wydawało mi się, że zrobiłam bardzo dużo, ale jak na koniec stanęłam, żeby zobaczyć jak to teraz wszystko wygląda, to okazało się, że właściwie nie ma śladu po mojej działalności
Dzień nie był do końca taki piękny. Niestety słońce zakryły chmury i nawet zaczęło kropić. W końcu dzień bez deszczu, jest dniem straconym





Miłego wieczoru























