Basiu, takie spodnie i owszem-mierzyłam. Ale jak zobaczyłam siebie w lustrze, to parsknęłam śmiechem i natychmiast je zdjęłam

Poza tym potrzebowałabym ich tylko na pierwszy tydzień sezonu, bo potem wszelkie dolegliwości mijają. Chyba, że porwę się ponownie na 50 km.
Moniko, przetacznik już rozpoznany

To Przetacznik goryczkowaty. Siwego mam i ma on zupełnie inne listki i jest niższy.
Florek, jestem z nich bardzo zadowolona. Dzisiaj wpadłam na pięć minut na działeczkę i jedna nawet już pokazuje kolor

Ale zdjęcia dopiero jutro.
Jolu, dziękuję za rozpoznanie

Wszystko wskazuje, że to rzeczywiście on. Najgorzej, że myślałam, że to będzie coś niziutkiego i posadziłam pod glicynią. Teraz będę musiała go przesadzić, bo tam nie może zostać.
Aniu, nic się nie stało

Dzisiaj 50 km już nie zrobiłoby na mnie takiego wrażenia. Chociaż dalej uważam, że to sporo jak na jeden dzień. Jednak wtedy jeździłam na rowerze dopiero od dwóch tygodni i jak na moje możliwości, był to nie lada wyczyn.
Jadziu, Nie szukaj

Wiem, że Christinkrysia jest specjalistką od papierowych rurek. Nie wiedziałam tylko, że robi z nich również domki dla murarek. Tulipany już chyba przekwitły. Te, które Ci się spodobały kupiłam w sklepie w kropki.
Małgosiu, wszystko wskazuje na to, że dobrze go rozpoznałaś

Jak troszkę odpuszczą upały, to spróbuję go przesadzić. Chyba, że nie będzie zbytnio szalał, to zrobię to dopiero na jesieni. Tak chyba byłoby dla niego lepiej.
Natalko, jak mnie cieszy ten gwałtowny wzrost moich roślinek. Nie tylko róż, chociaż to właśnie one wyglądały najgorzej. Teraz już nadrabiają zaległości. Jak więc, widzisz nie jesteś w tym osamotniona. Poza tym zaległości o tej porze roku, to nic nowego. Skoro nadrabiasz, to znaczy, że wracasz do formy, a to może tylko cieszyć
Ewelinko, rower to super sprawa. Może inaczej na to patrzą kierowcy samochodów, ale dla mnie to wyrwanie się z ram. Już nie muszę patrzeć na zegarek, żeby zdążyć na autobus, tylko wsiadam i jadę. A poza tym sprawia mi to ogromną frajdę. Namawiam

Mój eM, mimo że kierowca, kiedy tylko może zamienia wygodny samochodowy fotel na siodełko

Dalie już nawet chwalą się kolorem. Ale dzisiaj zdjęcia nie zdążyłam już zrobić.
Ewa, ciągle gromadzę dla Ciebie roślinki. Narcyzy już przekwitły, ale jeszcze chwilę to potrwa

Słoneczko było, dzisiaj nawet jakby ciut za dużo. Ale nie narzekam. Tylko mogłoby w nocy troszkę popadać. Bo tak, znowu będę musiała skupić się na podlewaniu, a nie na pieleniu. A już niestety znowu wszystko zarasta.
Karolinko, ten pigwowiec ma nie tylko duże kwiaty ale i owoce

Powojniki kupiłam według wskazówek Ani, są więc niestety skazane na sukces

Innej opcji nie przyjmuję.
Danusiu, moje Kamasje też już przekwitły. W tym roku bardzo krótko, ale winny chyba jest upał. Od 10 maja właściwie nie padało i ciągle było bardzo ciepło. Kokorycz jest niziutka i ma zupełnie inne kwiatki. Zdjęcia niestety nie posiadam, bo w tym roku zostawiłam tylko siewkę. Co prawda nawet kwitła, ale chyba tylko jednym kwiatkiem

.
Od tygodnia nie mam zupełnie czasu na własną działkę, ale za to szwendałam się po innych
Wczoraj miałyśmy pracowego grilla u koleżanki z pracy. Ze dwadzieścia kobiet i tylko jeden facet, który dbał aby nie zabrakło nam jedzenia. Takie rzeczy jednak się nie zdarzają. Jedzenia jak zwykle jest za dużo.
Gospodarze działki mają gołębnik, a w nim oczywiście gołębie. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki chronią swoje wysiewy przed żarłocznymi ptakami.
Dzisiaj z kolei byliśmy na działce moich rodziców na zaległym Dniu Matki. Już od lat jest przyjęte, że tego dnia jest babka ziemniaczana, upieczona przez mojego tatę. Oczywiście przy współudziale mamy, ale to tata jest głównym dyrygentem.
Z działki moich rodziców
Ostatnio byłam na ryneczku i kupiłam sobie jeszcze kilka kwiatków na działkę. Dzisiaj dodatkowo wzięłam od mamy trochę siewek i po imprezie zajechaliśmy na chwilę na naszą działkę. Wierzcie mi, że to była chwila. Nade mną stało dwóch facetów z bacikiem i słyszałam tylko: jutro, jutro

. A jak tu czekać do jutra, kiedy moje oczy dojrzały widok, na który tak długo czekały

Nareszcie doczekałam się i ja. Co prawda zobaczyłam też jakiegoś szkodnika, który zeżarł pączki którejś różyczki, ale nie miałam już czasu, żeby rozpoznać przeciwnika.
Przynajmniej kilka różyczek jest zapączkowanych

. Jutro się ze wszystkimi zapoznam. Teraz już rozumiecie, dlaczego nie mogłam się skupić na pękających pąkach dalii.
Jeszcze na chwilę zajrzę do Waszych ogródków, ale chyba nie na długo. Jestem tak zmęczona ciągłym świętowaniem

, że raczej długo nie posiedzę.
Wszystkim stęsknionym za słoneczkiem, właśnie jego życzę na nadchodzące dni. Natomiast tym stęsknionym deszczu, czyli również sobie, życzę słońca w dzień i deszczu w nocy
