
Jedzie do mnie paczka z kwiatuszkami od mojej drogiej koleżanki o najbardziej zielonej duszyczce, jaką kiedykolwiek spotkałam.

Po pracy będę miała 2! godziny żeby to wsadzić i jeszcze podlać całą działkę, chyba sobie motorek wsadzę w zadek.


Ogórkowe wojsko rośnie na balkonie jak szalone, cukinii też wzeszło chyba 6 czy 7 i jestem pewna, że to wszystko nie zmieści się do jednej skrzyni i trzeba będzie na gwałtu rety robić drugą, zwłaszcza, że od Agi z fioletowego ogrodu mam jeszcze nasiona dyń- Sweet Dumpling i Butternut i będę je jutro siała do kubeczków w domu i też podpędzała na balkonie.
Jako nr one na przyszły sezon stawiam sobie zaprogramowanie miejsca i prac tak, by na działce stanął mały foliaczek, miejsce na wysiewy pod chmurką było w skrzyniach, a na balkonie była szklarenka na wysiewy. Nie wiem jak to zrobię, bo pracy zawodowej będę miała jeszcze więcej, ale nie chcę z tym już dłużej czekać, chcę w końcu spróbować własnych pomidorów z działki i jeść rzodkiewkę i sałatę już w kwietniu.
A plan na tę jesień i przyszłą wiosnę, to rabata różana i powojnikowa z ładnymi, ozdobnymi pergolami. Mam w głowie takie swoje małe plany na przyszłość odnośnie działki. Chcę spędzić na niej lata, gdy nie będę już miała sił do pracy, w zagospodarowanym i zadbanym otoczeniu. Zawsze mniej roboty, jak już wszystko rośnie i trzeba tylko doglądać. A może i spróbuję wtedy z lokalnymi konkursami ogrodniczymi...

