Ale dziwnie wygląda ten pączek...pierwszy raz wysiałam i w sumie nigdzie przedtem nie widziałam jak kwitnie Jedna roślina z 9u chyba już nie da rady - brązowe liście, niedobór wody i składników. Chyba jednak przesadzę w większe doniczki.
Z wszystkiego robimy sobie jaja. Pozdrawiam, Andzia.
Moi drodzy, no i przestałam się cieszyć moimi kobeami:(
Czy ktoś z Was może wie co im dolega (jedna po drugiej zaczyna mieć takie objawy jak poniżej) - i czy można jakoś je jeszcze uratować? Czy może je przenawoziłam i są spalone nawozem? A może za mało nawozu? Albo to od słońca? Albo to niestety jakaś grzybowa albo bakteryjna plamistość lub inna choroba? Zarodników żadnych nie widać...
Prysnąć p/ grzybowym nie zawadzi.
Moje niczym nie nawożone w kubkach ani 2 tyg. po wysadzeniu na miejsce stałe.
Czy liście nie były spryskane jak słońce swieciło?
Chociaż może być przenawożona też.
Nigdy u mojej nie spotkałam takich zmian, po silnym wietrze niektóre liście wygladały jak spalone ale blaszka nie wykazywała takich zmian.
Agnieszko
Swoje zaczęłam zasilać już 2 lub 3 tygodnie po pikowaniu. Rosną szybko więc wg mnie potrzebują nawozu. Stosuję Florowit do kwitnących (co drugie podlewanie) w dawce o połowę mniejszej od polecanej na opakowaniu. Wyglądają tak:
Wyraźnie widać, że jedna z nich jest w gorszej kondycji.Kilka tygodni temu pojawiły się zmiany na liściach:
Stawiam na oparzenie słoneczne. Żadnych szkodników nie ma
Podlałam je Previcurem i spryskałam ekologicznym środkiem ochronnym przeciwgrzybowym. Będę podlewać tylko wodą. Mam nadzieję, że przetrwają bo tyle było z nimi zachodu.
Ewa - zmiany u Ciebie wyglądają jak typowe oparzenie słoneczne.
O, ja właśnie mam takie poparzone, wszystkie z południowego okna...białe mają elegancką zieleń, a te niektóre już mają czerwone liście, schną po prostu. Jeszcze tydzień do Zimnej Zochy!!! Może wytrwają. Pilnuję podlewania
Z wszystkiego robimy sobie jaja. Pozdrawiam, Andzia.
Moje wyglądają tak jak całki, tak samo gęste, ale ja nie podlewam nawozami w ogóle. Jedynie, że dałam im już dawno duże doniczki ok 25-30cm. Też wyglądają zdrowo. A nie nawożę, bo 2 lata temu inne moje sadzonki nawoziłam i przedobrzyłam, od tamtej pory nie ryzykuję, bo nie mam wprawy w dawkowaniu na takie małe pojemniki. Rok temu nawóz dałam dopiero po wysadzeniu na miejsce stałe. Teraz też tak zamierzam z kobeami. Zastanawiam się tylko czy taki nawóz w granulkach do pelargonii też będzie dobry? Niestety nigdzie na nawozach nie ma informacji, że nadaje się pod kobee
Nie nie, ja kobee mam pierwszy raz. Ja przenawoziłam wtedy papryczki chili i petunie. Liście się zwijały, albo odpadały, albo zmieniały kolory, wymieniałam wszystkim sadzonkom ziemię i się poprawiło, ale kosztowało mnie to 3 dni dodatkowej pracy. Dlatego od tamtej pory nie nawożę sadzonek domowych. A że kobee to rośliny na miarę złota, to tym bardziej nie ryzykuję. Mam rękę do kwiatów, ale nawozy to nie moja specjalność. Moje kobee bez nawożenia wyglądają dzisiaj tak:
Coś mi się wydaje, że jednak musiałam moje popalić nawozem
No bo piszecie, że rzadko chorują i ładnie Wam rosną bez nawożenia.
Nadgorliwość nie popłaca. Oby doszły do siebie po odstawieniu nawozu.
Niektóre kobee połamałam w transporcie i przy sadzeniu. Zobaczymy czy jakiekolwiek z mojego stadka się przyjmą. Jak nie doczekam się pięknego kwitnienia po tym całym zachodzie to powiem kobeom good bye i nigdy więcej.