Nerwy mnie z rana nosiły, bo znowu deszcz mnie zaskoczył, ale stwierdziłam że nie odpuszczę.
I poszłam.
Początkowo średnio nastawiona i tylko na krótko, bo byłam z dzieckiem, ale jak mi młoda urwała 2 łebki w moich jedynych tulipanach to przegoniłam ją do dziadków, a ja oddałam się pracy w ogródku
I dobrze, bo wreszcie coś porobiłam, chociaż jak tak spojrzałam po działce to nic a nic nie widać żeby było cokolwiek zrobione.
A było.
Wyrwałam tonę chwastów. Pogoda im sprzyja, rozrasta się jak licho diabelstwo, zarasta trawnik, a ziemia taka mokra że aż się źle plewi...
Zrobiłam porządek w malinach i piwoniach, pourywałam nadmierne łebki i oplewiłam je ładnie.
Rośliny ze wsi wyjęłam z pojemników,część dałam do doniczek, a tylko niewielką część wsadziłam w ziemię. Zagospodarowałam za płytą kawałek miejsca dla melisy i mięty, więc będzie ziołowo, bo tuż obok mam krzak bożego drzewka. Niestety przy tym wszystkim zapodział mi się gdzieś fragment unikatowego barwinka

Resztę włożyłam w doniczki i teraz obiecałam sobie że już NIGDY nie będę wtykać roślin bądź gdzie w ziemię, bo potem są z tego takie hece jak mam teraz. Trudno, kupię ze sto doniczek i będę się tak bawić.
I tak dziś przesadziłam kilka roślinek żeby sobie zrobić miejsce na realizację planów. Dzięki temu zyskałam kolejny kawałek miejsca za płotkiem na warzywka. Ładnie to sobie przygotowałam i czeka na lokatorów.
Poprzerywałam trochę rzodkiewki i skontrolowałam jak mi tam wszystko rośnie, ale niestety kiepsko, bo coś mi tam grasuje i zżera roslinki z etykietkami... Z moich wysianych nasion nic nie urosło, część zgniła, a część coś zeżarło ( wyrastało i nagle znikło...). Wyrosła mi jedna fasola i 2-3 cukinie. Resztę piekło pochłonęło. Podejrzewm albo ślimaki, albo inne paskudztwo. Przygotowując grządkę wykopałam z ziemi masę białych tłustych larw...
Ktoś mi podpowie co to będzie? Obstawiam- chrabąszcz majowy.
Mam nadzieję , że już się nie pojawi, bo dużo trudu włożyłam w ogarnięcie tego kawałka ziemi.
Za radami użyłam też ziemi z kompostu, bo przewaliłam dziś cały i sporo ładnej ziemi pod spodem znalazłam. Znalazłam też wiele skarbów - oczywiście pełno szkła, bo każde kopanie to przynajmniej jeden rozcięty palec , ale też wynalazłam kilka płyt chodnikowych , spływ betonowy, jakieś szmaty i nawet... miednicę. TAK, znalazłam miednicę, właśnie w tym kompoście drewnianym. Ledwo ją wykopaliśmy, ale pies się tak zaangażował w kopanie , że udało się. Takiej zdobyczy to jeszcze nie miałam...
Zrobiłam masę zdjęć, więc uwaga, bo zasypię

wejscie na działkę. I moje piękne pnie orzecha, z którymi ciągle nie wiem co zrobić...

Dziecko z mojego chowu, czyli goździk rozmnożony i wsadzony w wolną przestrzeń między jedną płytą a drugą.

ogródek za płotkiem, jak widać wszystko sobie tam żyje radośnie własnym życiem i pięknie rozrasta...

hortensja , mój niedawny zakup, osłabiona trochę przez te nagłe śniegi. Zobaczymy co będzie , ma być niebieska...

piwonie już duże

prawa strona działki i foto szkieletu, które komuś kiedyś obiecałam.
Staram się ten złom jak najbardziej zasłaniać, bo nie wygląda to bajecznie.
Natomiast bajką jest ten bez obcięty przez mojego tatę... ( i nie tylko on)

Ogarniam. Liczę, że w niedługim czasie dodam kolejne zdjęcie i powiecie " wow" ;)

Coś co się rozpanoszyło wszędzie i mam zamiar to przesadzać pod płot żeby się mieszało z żywopłotem.

Z tymi tez coś by pasowało, bo może z przypadku ale ładne.
