Tej wiosny po przymrozkach bardzo zmarzł mój orzech włoski. Ok 25-letnie, piękne drzewo. Na oko wyrosło tylko z 15% liści. Czy da się go jakoś uratować? Słyszałam o podcinaniu martwych pędów, ale to nie wchodzi w grę, bo drzewo jest zbyt wysokie.
Czy jest jakiś inny sposób?
Bez liści nie przeprowadzi fotosyntezy i nie dostarczy sobie asymilatów, czyli głownie glukozy.
Pomyślałam więc, że mogłabym podlewać go roztworem glukozy, żeby go "dokarmić". Czy to coś da? To w ogóle możliwe? A może znacie inne sposoby na uratowanie drzewa.
Nie znam się na roślinach, więc może nie powinnam się w ogóle martwić, bo w następnym sezonie odżyje, a ten rok wegetacji mu nie zaszkodzi?
Co myślicie?
Proszę o pomoc i z góry dziękuję za odpowiedź.
