Dziękuję wszystkim za duchowe wsparcie
Mam świadomość, że wszyscy przeżywamy to samo widząc sterczące mini kikuty, ale musiałam wylać z siebie żal i rozgoryczenie, za to Was przepraszam. Najbardziej dobił mnie LD Braithwaite,taki piękny zbudowała krzak a cięłam do ziemi i wierzcie, że serce chciało wyskoczyć, bo cięłam, cięłam i końca nie było widać. Jeśli nie odbije od korzenia, to jest stracony, bo nie docięłam się do żywej tkanki.
To samo z Williamem i Graham Thomas. Inaczej z Munstead Wood, bardzo słabo sobie radziła w ubiegłym roku, słabo przyrastała, krzaczek mizerny, słabo kwitł, ale żyje i ma się w miarę dobrze.
Basiu, Aneczko 
Bardzo dziękuję, mam nadzieję, że tak się stanie i większość z nich przeżyje, łatwiej się pogodzić ze startą kilku róż, niż kilkunastu.
Ewa ja cięłam wszystkie pędy, takie z plamami też, chociaż było mi żal.
W ubiegłym roku też szkoda było mi takich pędów,jednak po pewnym czasie młode przyrosty zamierały i trzeba było je wycinać. W tym roku już się nie zastanawiałam. Trudno, jak to mówią, wóz albo przewóz.
Tereniu, u mnie tylko historyczne wyglądają super, tylko niewielkie kosmetyczne cięcie, pozostałe
Tolinko masz rację, jak pokażą się pierwsze kwiaty, w ogrodach się zazieleni, zniknie po zimie przygnębiająca szarość, to i humory się nam poprawią. Najgorsze jest to wyczekiwanie. Rzeczywistość rozwieje nasze rozterki.
Dorotko, cóż mogę powiedzieć

, trzeba jakoś przeżyć ten czas wyczekiwania, które przeżyją, które wypadną. Nie mamy na to wpływu. Przyroda rządzi się swoimi prawami. Mam nadzieję, że na pozostałych Twoich rabatach będzie tylko lepiej
Obyś
Krysiu miała rację

, niecierpliwie będę czekała na pierwsze kwitnienie
Iwonko orliki wysiewają się wszędzie i w różnych kolorach, na szczęście pastelowych. Te niebieskie to niespodzianka, bo takich nie miałam, efekt samosiewów
April, nie wiem co mam powiedzieć

, współczuję. Wszystkie jesteśmy na straconych pozycjach wobec natury, Wypada zmienić preferencje i kupować róże historyczne. Moja Nevada i M.Hilling

.