
Dziś, a właściwie to już wczoraj ? miałam miłe spotkanie z Asią z naszego forum. Bardzo się cieszę, że mogłam na forum wreszcie poznać osoby o podobnych zainteresowaniach i ? co najlepsze - mieszkające niedaleko mnie, więc możemy się spotykać również osobiście. Koty też się chyba cieszą z takich spotkań, bo Tymon bardzo szybko umościł się na Asi kolanach.
Aniu, ja też nie rozumiem tego pędu do wycinki.

Elu, właśnie taki mamy zamiar ? przenieść się w cień własnego zagajnika. Usuniemy kilka wiotkich osik i powinno być dobrze. Wyrównywanie ziemi będzie trudne, bo jest ona przerośnięta korzeniami drzew, ale może chociaż duże kępy traw usuniemy, żeby zniwelować trochę te wypukłości. Pozdrawiam również cieplutko.

Lidziu, u nas na wsi ludzie też się spieszą ? sami się do tego na głos przyznają: ?...trzeba było...zanim ustawę zmienią??.
Ja też bardzo lubię brzozy, są piękne, maja dużo wdzięku. Mam nadzieję, że po mocnym przycięciu Veilchenblau znów się zakorzeni i odbije. Byle karczownik w to miejsce nie wrócił. Coś spróbuję znowu pomajstrować przy tych norach i korytarzach, żeby je odstraszyć. I muszę jesienią posadzić narcyzy pod nimi.
Asiu, tak ? właśnie chcemy się przenieść w tym roku w cień naszego zagajnika. Dobrze, że zdążył już urosnąć. Oznacza to jednak i sąsiedztwo kleszczy, ale trudno, i tak w sezonie muszę używać repelentów na komary i meszki, bo nic mi zrobić nie dają. Wiotkie osiki i młode brzózki nie mają jeszcze 10 lat, więc nawet w zgodzie ze starą ustawą moglibyśmy je usunąć, z korzyścią dla pozostałych drzew.
Humbi, bo tam w Twojej okolicy to chyba sporo jest ludzi, którzy sadzą drzewa, żeby mieć ładniejszy ogród, więc je szanują. Ja muszę przyznać, że u nas na wsi ludzie to i wcześniej nie przejmowali się legalizacją wycinki: wycinali co chcieli, tylko po trochu, po kawałku, od góry, po jednym drzewie, to tu, to tam. Teraz i na działkach prywatnych drzewa spadają, ale i po lasach ludzie zaczęli masowo kraść drzewo, bo czują się bezkarni. Deweloperzy również: media podawały ostatnio, że na działce w Łebie, gdzie Gołębiewski chciał swój największy hotel wystawić, wykarczowano wbrew miejscowemu planowi zagospodarowania terenu ponad 4 ha lasu sosnowego. Działka rozciąga się pomiędzy Bałtykiem a pobliskim jeziorem, teren niesamowicie atrakcyjny - był, bo moim zdaniem bez zadrzewienia już taki nie jest.

Ewelinko, Veilchenblau może znów się zakorzenią, ale w tym roku nie będzie kwiatów, bo kwitną na pędach zeszłorocznych. Będą musiały zacząć od zera.
Masz rację: po co było sadzić tyle iglaków na małych działkach, a często jeszcze od południa, przed oknami ? bez wyobraźni zupełnie. A z kolei z drzew liściastych to teraz zapas opału będą mieć. Ustawa jest po prostu mocno niedopracowana.
--------------------------------------------------------------------------------
Ledwo wyciągnęłam pudełka z nasionami, Tymonek już zrobił sobie z jednego podgłówek.

W niedzielę na działce zobaczyliśmy chmarę szpaków, które uwijały się na ziemi w poszukiwaniu jedzenia, oraz pierwsze krokusy. Inne mają nadal tylko liście.
W naszym zagajniku ptaki wszczęły wielki rwetes, jak nigdy dotąd - być może po raz pierwszy będą tam gniazdować? Mam nadzieję, że tak. Już się cieszę.

Przycięłam budleje na 20 cm od ziemi, parę innych krzewów i bylin też przycięłam, ale nadal więcej pozostaje do zrobienia niż już zrobionego. Na razie jest za mokro, żeby coś przesadzać. Tam, gdzie mamy odkrytą, niezarośniętą ziemię, glina mnie zasysała razem z kaloszami.
Jakoś wiele cebulowych u mnie po prostu ginie po dwóch - trzech sezonach. Trochę w tym i mojej winy, bo większość sadzę w donicach, a potem nie przypilnuję i nie wykopię na czas, nie wysuszę i nie wsadzę od nowa.
Teraz wykopałam pięć dużych donic z tulipanami, które sadziłam jesienią 2014. Były tam zgniłe pozostałości dużych cebulek i parę malutkich, które mój M dzielnie chce uratować: dałam mu te ładniej wyglądające, żeby sobie posadził, może za 2-3 lata zakwitną?
Rudy Tosiek się nie pokazał. Hmmm? Może wybył na poszukiwanie kotek.