Licho mnie dzisiaj podkusiło i kupiłam przeceniony Rhododendron w "Auchonie" 

 Według zawieszki ma to być Roseum Elegans. Jako jedyny nie miał podłoża w doniczce wyschniętego na całkowity wiór ale i tak był przesuszony. 
W domu pierwsze co zrobiłam, to wstawiłam go do miski z wodą z kwaskiem cytrynowym. 
Pytanie, co jeszcze mogę dla niego zrobić, żeby zaczął wyglądać przyzwoicie, o ile oczywiście "źli ludzie z marketu" nie przesądzili już podłym traktowaniem o jego losie  
 
Oto co mu jest: Po pierwsze ziemia (lub raczej torf) przesuszona, po drugie liście ma blade i matowe, po trzecie jest chudy, wysoki i wybiegnięty, po czwarte nie ma pąków kwiatowych. Oto zdjęcia tego "cuda":
 
 
 
Czy wsadzić go po prostu w dobre, kwaśne podłoże i zaczekać, aż sam nabierze jako takiego wyglądu? Czy przyciąć go jakoś, a jeśli tak to teraz, czy poczekać? Zastanawiam się, czy można go od razu dosadzić do pozostałych, czy dać mu jakąś kwarantannę? Liście nie mają zmian chorobowych. 
No i co z tymi pąkami? Na moje niewprawne oko, to co rośnie na górze pędów to pąki liściowe. Co zrobić żeby zakwitł za rok? 
Wiem, że dużo pytań 
