Witajcie kochani po kolejnej przerwie! Ostatnie dni minęły mi na podróżach i na balkonowych porządkach. Rośliny pobudziły się do życia i pewne prace musiałam przyspieszyć, a że nie udało mi się rozciągnąć doby, musiałam je wykonywać kosztem obecności na forum. Mam nadzieję, że tę ciszę uda mi się zrekompensować nowymi zdjęciami
Pąki z każdym kolejnym dniem coraz bardziej nabrzmiewają - czy to na azaliach, czy na hortensjach. Budzą się cebulki, a kłącza rozprostowują nóżki, żeby wybić się do słońca. Krokusy wychyliły główki...
...a serduszka mieszańcowa i szałwia Hot Lips pokazały pierwsze listki.
Podobnie zresztą jak kupione za grosze tawułki, którym towarzyszy wysiana na próbę maciejka dwuroga.
Mój skalniaczek tylko w 1/3 przeżył mijającą zimę. Wybrałam się więc na małe zakupy i dosadziłam do niego wielosił oraz rozchodnika kaukaskiego 'Purpureum'.
A przy okazji kupiłam trzy maleńkie bratki, które wsadziłam do jednej doniczki
W mieszkaniu zakwitły mi już wszystkie oleandry - będę chwalić się odmianami, jak otworzą pąki. Jednak co najciekawsze, zakwitł mi już też jaśmin Stefana...
Na razie nie wysiewam nowych roślin. Próbuję dość do ładu i składu z rozsadami. Utonęłam w pomidorach
Orliku (a może raczej Orliko?

, Agnieszko, dziękuję za odwiedziny i przemiłe słowa! Miło mi Was gościć na moim balkonie

Działka mi się marzy i nie tracę nadziei, że w przyszłości będę miała swój (najlepiej przydomowy) ogródek
Na pięć powojników udało mi się na pewno przezimować 3, pozostałe dwa nie dają aż tak oczywistych oznak życia, ale kiedy je wydrapałam po łodygach, okazały się zielone - być może więc obudzą się, jak się zrobi cieplej

Róże pojawiły się na moim balkonie zupełnym przypadkiem - kupiłam cztery na wyprzedaży, jeśli pamiętam - w Biedronce. Kierowałam się wyłącznie śmiesznie niską ceną i kolorami. Zresztą na opakowaniach chyba nawet nie było informacji o mrozoodporności. Na 4 rośliny tylko jedna nie przeżyła zimy, pozostałe walczą - zobaczymy czy się podniosą (mają co najmniej po jednym zdrowym pędzie). Ale szczerze powiedziawszy, gdyby nie to, że nie mam serca się ich pozbyć, to już dawno bym je od siebie wyprowadziła. Kolczaste rośliny na tak małej przestrzeni to nie najlepszy pomysł - non stop się o nie boleśnie ocieram. A moich nerwów nie koi nawet piękny wygląd kwiatów, a to dlatego, że cała zakrwawiona konsekwentnie odwracam od nich głowę
Aniu, tak - te żółte to poziomki, choć właściwie to mają być złote. Dużo bardziej żółte od znanej nam Yellow Wonder. Ale chyba już ich w tym roku nie wysieję, właśnie z braku miejsca. Wysiewy udały się właściwie w stu procentach (nie licząc nieszczęsnej rzodkiewki zdemolowanej przez Jedynkę). A że mi żal pozbywać się jakiejkolwiek zdrowej siewki, to moja rozsada osiągnęła o wiele wyższe niż zakładane rozmiary. I chyba już sobie muszę odpuścić - i inne warzywa, i kwiatki...
Aniu, ja niestety nie mam sposobu na kocie harce - Jedynka kiedy tylko może, wymyka się na balkon, ale że jest niezabezpieczony, od razu łapię ją i zamykam w domu. I wtedy obserwuje mnie jak na załączonym obrazku

A w domu - jak nie patrzę - gania jak chce po doniczkach. Rozsadę trzymam więc pod kluczem, a starsze okazy jakoś sobie muszą już z nią same poradzić
Ściskamy Was mocno!
