Cześć Wam!
Naoglądałam się Ligi Mistrzów po same uszy. Najpierw PSG załatwiło Barcelonę 4:0, a potem Bayern wdeptał w murawę Arsenal 5;1
.
Przez te mecze łatwiej mi czekać na zbliżającą się wiosnę. Na razie jej zapowiedź widać po zachowaniu kotów, które teraz i dnie i noce spędzają na dworze, zaś słońce bezlitośnie ujawniło pajęczyny na ścianach i paskudnie brudne okna. O ogrodzie nie wspominam, bo przykryty grubą warstwą śniegu.
Z życia Zlatanka obrazki z cyklu duży i mały.
Aniu Annes 
, faktycznie, zaopiekuj się tymi różami, które masz, a ja się
Lycidasowi będę przyglądać. Jeśli sprawdzi się w gruncie i zachowa pierwsze miejsce, zarekomenduję Ci go z czystym sumieniem.
Masz tyle pięknych róż i innych roślin, jest się czym zajmować i zachwycać.
Dorotko 
,
Princess Alexandra of Kent faktycznie wylądowała w niezbyt fortunnym miejscu, w pobliżu jałowca, który chyba zabierał jej wodę. Już ma nowe, które zapewne w całej pełni ujawni jej pokraczny pokrój

, ale może poprawi kwitnienie...
NN-ki nie pokazywałam zbyt często, bo mnie denerwuje. Kupiona w markecie (nigdy więcej!), miała to być
Parade, a co jest - każdy widzi. Rośnie na wąskim pasku za oczkiem wodnym i nie chce mi się tam wchodzić, żeby ją wyrzucić i tak sobie dziarsko rośnie...
PS. Zabawa na Kaszubach była przednia, choć ogród zawalony lawinami śniegu z dachów i skuty lodem. Ale
Lichfield Angel został zamówiony

.
Zlatanek pozdrawia.
Ewko! Zdjęć kotów pokażę jeszcze całe mnóstwo, a swoją drogą jak Ty się uchowałaś, że jeszcze ich nie lubisz

?
Z róż, które wymieniłaś mam tylko
Abrahama Darby. Nie powiem, lubię go, ale
Dorotka znacznie bardziej

.
Megi 
, na róże
tylko popatrz, dopóki dwóch sąsiadów nie odstąpi Ci swoich ogrodów

, bo swój wypełniłaś już po uszy.
Skuty lodem i przywalony śniegiem kaszubski ogród raczej nie był dobrą inspiracją do snucia planów, raczej do popijania nalewek. Efektem było zamówienie tylko jednej róży...
Zlatanek faktycznie wszystko robi "całym sobą"

. Niestety, znika w plenerze na coraz dłuższy czas, mało go widzę...

. A w doniczkach tylko grzebie...
Ibrakadabra z kolei to urodzona modelka, kociczka pełna uroku i bardzo "rozmowna".
Szuwarek zaś to typowy domator, tylko by jadł i spał

.
Lisico!
Twoje podejście do koloru różowego to dzielenie włosa na czternaścioro pod przyśpiewkę: tańcowały dwa banały

.
Ale zwyciężył istotnie najlepszy przedstawiciel dwóch banałów, przepięknie "zrobione" falbaniaste kwiaty na wielkim imponującym krzaku. Ale słodziutki jak cukiereczek, żeby innych spożywczych porównań nie użyć...

.
Galway górą i w rzeczywistości i w przenośni.
Accademia powinna dostać Krzyż Żelazny, że w ogóle żyje, zważywszy iż przyszła ze szkółki jako kołek bez korzeni!!!
A
Leonardo - wiadomo!
Werko, ależ posiedź sobie na tej ławeczce, posiedź...
Ewo 
, na widok Twojego "Ach Lisico, hałżeż ju ar ?" ryknęła śmiechem moja lingwistyczna dusza!
Alexandra of Kent to drugoroczniak, znaczy repetuje klasę

. Ale masz rację, u mnie głównym problemem jest susza. Wszystkie rośliny cierpią niedobory wody, a i "schabowego" mogłyby częściej dostawać. Ale co się dziwić, kiedy cztery pory roku były suche, w tym dwie upalne

.
Yoll 
, Ty się cieszysz, że zachciewa mi się jeszcze róż, a
Lisica dyskretnie puka się w czoło

.
Różę
Boule de Neige oczywiście mam. A że jej nie widać? Bo przesadzana dwa razy i ledwo zipie bidulka

.
Dla Ciebie też chyba lepiej byłoby, gdyby
rozy nie snuły Ci się po głowie...

. No chyba, że coś eksmitujesz ze swojej działeczki...
Muszę przerwać przez te uśmieszki...