dukra13 - ja tych siewek z doniczek też nie wyjmowałbym gdyby nie to, że one do zeszłego weekendu stały na dworze i miały bardzo mokrą ziemię. Gdybym próbował osuszyć im ziemię to prędzej zgniłyby

Dlatego są bez doniczek.
Staram się unikać marketowych cebul zwartnic ale średnio raz na rok jakiś zakup robię - i tak oto pojawiły się u mnie 2 nowe cebule z grupy kolibri. Podobno różowo i biało kwitnące - to się okaże jak zakwitną. Oczywiście cebule przesadziłem ponieważ jedna była źle wsadzona, druga to właściwie sama wyszła z doniczki jak ją lekko pociągnąłem. Obie cebule miały korzenie owinięte wokół siebie i zawinięte w kłębek żeby łatwo można było je wsadzić do małej doniczki - oczywiście rozprostowałem im korzenie, usunąłem stare i posadziłem płytko. Takie marketowe zdobycze bardzo lubią sobie gnić.
To jest podobno biały okaz:
A tak wygląda różowy:
Ostatnio zauważyłem, że w kolekcji mam coraz więcej roślin z rodziny amarylkowatych - oprócz zwartnic

I myślę, że będzie przybywało coraz więcej nowych gatunków
Dzięki
justus27 dorobiłem się w tym roku waloty
Cyrtanthus elatus - co prawda nie zakwitła ale znacznie urosła, główna cebula się zrobiła bardzo duża.
Amarylisa
Amaryllis belladonna mam już od 2 lat, jeszcze nie kwitł ale nie mam mu tego za złe

W tym roku pierwszy raz w pełni mógł rozwinąć pióropusz liści ponieważ w zeszłym roku kupiłem go na siłę uśpionego w okresie gdy powinien wegetować. Teraz powoli zaczyna kolejny sezon wegetacyjny (bardzo powoli ale zauważyłem, że on tak zawsze powoli zaczyna a później idzie jak burza), tak wygląda:
Oczywiście w kolekcji już od kilku lat mam neriny. W tym roku dokupiłem bliskiego kuzyna neriny -
Lycoris aurea. Tak samo jak w przypadku amarylisa cebula była sztucznie uśpiona w okresie gdy powinna wegetować w pełni. Teraz pierwszy raz u mnie przeszła normalny, kilkumiesięczny okres spoczynku i rozpoczęła już wegetację. Oczywiście nie spodziewałem się kwitnienia ponieważ to sztuczne uśpienie bardzo zakłóciło jej rytm i rozwój. Teraz wygląda tak:
W domu rodzinnym mam również jakieś
Crinum ale nie zostałem jej wielkim fanem. Potrzebuje jasnego zimowania czego ja jej nie jestem w stanie zapewnić i po zimie u mnie wyglądała bardzo źle, nie kwitła w tym roku. Jak kiedyś dorobię się własnej szklarni to wtedy mogę ja ponownie wziąć do siebie
Oczywiście z tej rodziny mam jeszcze sprekelię urodziwą, której cebule w tym roku przeszły same siebie i są po prostu olbrzymie. Niektóre wielkością przewyższają cebule standardowych zwartnic. Ten gatunek mam już wielu lat ale takich cebul nie miały nigdy
Mam jeszcze jednego przedstawiciela rodziny amarylkowatych - jest nim zefirant:

Mam go od lata. Bardzo późno wyrósł, jeszcze nie umiem go wyczuć ale mam wrażenie, że on wegetuje u nas również zimą. Oczywiście doczytam dokładnie co i jak i będę go obserwował
Tak właśnie sobie coś przypomniałem. Ogólnie w domowej kolekcji nie mam chyba więcej przedstawicieli amarylkowatych ale na ogrodzie już tak. Choćby np narcyze

Ale też mam ifejona
Ipheion - wcześniej należał do rodziny czosnkowatych ale ta rodzina zmieniła rangę na podrodzinę rodziny amarylkowatych (czyli nie ma rodziny czosnkowate, jest podrodzina czosnkowe należąca do rodziny amarylkowate).