A ja najpierw kupiłem kosę z silnikiem 25 ccm w Casto na promocji za 250 pln. Wytrzymała 1 sezon.
Później wypasionego chińczyka NAC z silnikiem o ogromnej mocy - coś właśnie koło 5 KM i to wersje "wysokoobrotową" chyba 11 tyś rpm. Wytrzymała 2 sezony, w tym czasie raz była na serwisie, bo nie odpalała. Serwis lokalny (od wszystkiego, nie NAC) pomęczył się, pomęczył, w końcu naprawił. Ale od tej kosy cały czas coś odpada, śrubki, druciki, części. I co ważne jakoś tak z niej śmierdziało spalinami, że po koszeniu całe ubrania były do prania i cały ja śmierdziałem na maxa spalinami. Także po koszeniu od razu kompanie, najlepiej w jakimś mocnym detergencie
Teraz kupiłem najmniejszego Stihla - podkaszarkę. I okazuje się że dobrze daje rady, do tego jest lekka i w moim areale (kawałek skarpy + obrzeża) to sobie koszę bez pasa, tylko podkaszarke w ręce i spacerek. Odpala, nie śmierdzi, mało pali - pełna kultura
Polecam wszystkim od razu odżałować i kupić markowy sprzęt!!!