Kochani na początku podziękuję wam wszystkim za to, że cieszycie się razem ze mną z poprawy mojej niedoli

Jeszcze nie jest idealnie, ale jaka to przyjemność, gdy można wreszcie normalnie przetransportować sobie przysłowiowy kubek z herbatą

W takich chwilach przypominam sobie jak tak naprawdę niewiele człowiekowi potrzeba do szczęścia
Zuziu coś tam jeszcze niby kwitnie, ale po całym sezonie wszelakich barw wydaje się już pusto... A na następne kolorowe łany długo będzie trzeba czekać

Ja też mam kilka traw, ale póki co tak słabo wyeksponowane. Może wiosną uda mi się coś z tym zrobić, bo pomysł już jest

Petunie są śliczne, ja rezygnuję z nich z czystej wygody, boje się że je zasuszę żywcem
Aniu Ann musisz mieć bardzo dobrą ziemię, odętka dość ładnie przyrasta, ale u mnie aż tak nie szaleje

Co do dwojakiego koloru, to musiała się wysiać łobuziara, bo na jednej rabacie mam blisko siebie oba kolory... Właśnie zobaczyłam, że wreszcie dałaś się namówić na swój wątek, więc czym prędzej pędzę w odwiedziny
Tereniu prawdziwków było jeszcze więcej, bo okazało się, że niemal drugie tyle nie zdążyło jeszcze wyjść spod liści

A w ogrodzie coś tam jeszcze się kolorowi, ale w porównaniu z latem ogród wypada kiepsko
Iwonko w każdym opisie jaki znalazłam jest wzmianka, że ten jaśmin niestety nie jest dość odporny na mróz. Może to zależy od rejonu? A kiedy on właściwie kwitnie, bo spotkałam się ogromnymi rozbieżnościami...
Ewuś lubię te róże, które ciągle powtarzają kwitnienie, w tamtym roku pamiętam, że o tej porze śnieg leżał na jej pączkach
Kasiu też byłam zachwycona taką grzybową rodzinką

To rzadki widok, żeby aż tyle było na jednym miejscu. To w takim razie nie wiem, dlaczego takie rzeczy piszą przy tym jaśminie

Sprawdzałam w różnych źródłach i wszędzie była wzmianka, że on nie jest w pełni mrozoodporny... Jak długo utrzymują się na nim kwiaty?
Wyobraźcie sobie, że mój diabełek tasmański (dla niewtajemniczonych moja półroczna suczka

) odkrył nową zabawę, a mianowicie wyciąganie znaczników ze świeżo posadzonych krokusów. A ostatnio posunęła się dalej i wykopała cały koszyczek

Taki łobuz się z niej zrobił, że moja siostra stwierdziła, że to nie jest Dolly, tylko Diaboli

To takie urozmaicenie ogrodowej stagnacji

Niewiele się w nim dzieje, cały tydzień padało niemal codziennie, więc nawet nie miałam ochoty na sesje fotograficzne, choć zakwitła kolejna lilia.
Jedyne co dzisiaj dla was mam, to chryzantemę Czechowsky "wykradzioną" deszczowi


A może ktoś chętny na kanie?
