Witam wszystkich po krótkiej nieobecności!
Nadszedł najwyższy czas żeby pokazać resztę moich doniczkowców. Niestety ich stan się nieco zmienił. Moje adiantum ukochane padło ostatecznie, nie udało mi się roślinki uratować i jest mi z tego powodu strasznie przykro
Dracena Godsefiana, poszła do mamy na okno południowe, bo jakoś marniała, może więcej słonka jej pomoże... no zresztą to i tak miał być mamusi kwiatek. Wygląda tam tak:
No i jako pocieszajkę wczoraj nabyłam to:

Na zdjęciu oczywiście jak zwykle nie widać dobrze koloru, nawet nie bardzo umiem go nazwać, to jakby czerwone wino z kroplą purpury, śliczny jest, nie mogłam sobie odmówić. Te śmiecie na płatkach i listkach to dekoracja świąteczna z kwiaciarni

Taki srebrzony sztuczny śnieg, godzinę go wczoraj czyściłam

chyba nigdy się tego nie pozbędę.
To moje anturium, już w świątecznej aranżacji.
I również "maminy" scindapsus pictus
I to już chyba wszystko z kwiatków jako tako się prezentujących. Pokażę jeszcze moje ratowane "zdechlaczki", z których jestem najbardziej dumna.
Moje filodendrony, to był pierwszy z kwiatków ratowanych, stał sobie w kuchni, nie podlewany chyba od dwóch lat, a mimo to przeżył. Niewiele z niego zostało ale w sierpniu wyciągnęłam go na reanimację i w tej chwili wygląda tak.
Rozsadziłam go na dwie doniczki bo niby jedna miała iść do mnie, druga do mamy jak trochę odbije, a teraz żałuję bo coś wygląda że obie części zostaną u mnie

Chyba na wiosnę znowu spróbuję je wcisnąć do jednej. W obu doniczkach w tej chwili są tylko po 3 liście (sukcesywnie usuwam stare, mocno uszkodzone + jeden nowy złamałam roletą

) więc nie wyglądają zbyt pieknie ale jestem z nich naprawdę dumna, tyle przetrwały i ładnie odbijają! Podstawową wadą tego większego, jest ciężar doniczki. I jeszcze ma za mało ziemi! Jak mu dosypię to już w ogóle tego nie ruszę
A tu drugi uratowany z kuchni (traktowany w ten sam sposób co Filuś) Sanseweria, zabrałam ją już w październiku i prosze jakie śliczne dzieci mi puściła!
A tu pokażę jeszcze moją piramidę szklarenkową.
Nie wiem czy to normalne że szklarenki muszą stać piętrowo, bo inaczej nie ma jak zmieścić. Miałam jeszcze jedną ale spadła dwa dni temu i wszystko z niej poszło do oddzielnych doniczek bo już dobrze ukorzenione

Pocieszam sie myślą że większość zawartości tych szklarenek to dla mamusi i reszty rodzinki szczepki, moje właściwie tylko fiołki, sansewerka mała, epiphyllum.... no może nie tak znowu mało

A żeby było jeszcze fajniej, mam całe stado cebulek narcyzów hiacyntów i krokusów, które miały iść na balkon, ale plany sie zmieniły i teraz sobie spokojnie kiełkują poupychane gdzie to tylko możliwe.
I już macie chyba kompletny obraz mojego nowego fioła

Ale cóż, istnieją gorsze uzależnienia.
Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych!