Ann_85 pisze:Piękne. Widzę po Parisienne, że nie usuwasz przekwitniętych kwiatostanów - ja ledwo wyrabiam, bo jest ich codziennie tyle

Tylko właśnie czy jest sens?
Zdania na ten temat są podzielone... jedni zalecają, inni piszą, że kompletnie nie ma sensu. Ja bym powiedizeł, że prawda lezy gdzieś pośrodku... obcinanaie stymuluje kolejne kwitnienie, ale w małym stopniu.
Jak dla mnie są:
* odmiany gdzie obcianie uwazam za zupełnie zbędne - górskie (montana), tekasńskie, tanguckie, bylinowe, kędzierzawy
* odmiany gdzie obcianie daje niewielką różnice, ale kompletnie nie jest warte włożonego wysiłku - włoskie, viorna
* odmiany gdzie obcianie daje niewielką różnice, i można obinac w przypadku nadmiaru wolnego czasu - wielkokwiatowe poźno kwitnące.
* odmiany gdzie obcianie daje wyraźną różnice, i warto obciąć - wielkokwiatowe wcześnie kwitnące (po pierwszym kiwtnieniu / "Omoshiro" również po drugim). wielkokwiatowe kwitnące nieprzerwanie (np. florida lub evisonki grupy Boulevard, jak "Parisienne", "Ooh la La", "Alaina" , "Giselle", "Bernardine").
Parisienne mam nie przycięty z prozaicznego powodu braku czasu w tym tygodniu

..... ale pewnie jutro go dopadnę ;)
PS.... przekwitnięte kwiatostany staram się raczej wyłamywac, tylko w przypadku grubych pędów używam sekatora sterylizowanego (opryskanego denaturatem) pomiędzy kolejnymi roślinami. Wydaje mi się, żę okres kwitnienia, szczególnie tego pierwszego wiosennego, stwarza największe prawdopodbieństwo przeniesienia uwiądu powojników właśnie poprzez sekator, a takie działanie minimalizuje prawdopodobieństo rozniesienia choroby.
Firletka pisze:Jakie wrażenia ze 'Sweet Summer Love' ? Czy nie jest zbyt chaotyczna ? Da się ją utrzymać w ryzach ?
W zeszłym roku i jeszcze poprzednim to w zasadzie tylko przyrastał i miał tylko po kilka pojedynczych kwiatków. Posadziłem go w mocnym cieniu przy altanie, i tyle zajęło mu wspiecie się do dachu, gdzie się przebił przez liście wisterii po torchę słońca. W tym roku pędy przewiesiły się przez górne belki i zwisły w dół na jakieś 50-80cm, i zaczynają własnie dość intesywnie kwitnąć - ale to dopiero początek. Generalnie taki był na niego plan, ale naiwnie sądziłem, że zajmie mu to jeden, a nie całe trzy lata.
Także ja, za pewne z powodu cienia), mam odwrotny problem... za wolno i anemicznie rośnie... w zasadzie nie miłem co obcinać jak na razie.