Wandziu, moje liliowce mają dość światła, rosną chyba w najbardziej nasłonecznionym i odsłoniętym miejscu, no oprócz róż na środkowej rabacie. Miejsca mam dość , więc pozwalam im się rozrosnąć, dopóki nie będę miała nowych odmian

.
Elu miodu jeszcze i ja nie zrobiłam , ale ciągle mam nadzieję że któregoś roku będę miała czas i nazbieram tyle, że starczy. Wieczorem, jak eM użyczy mi komputer prześlę Ci przepis jaki znalazłam , ale niestety on jest na bazie cukru

. Jabłko dałam jedno deserowe, ale nie ciemniejące, nie pamiętam jakie, by trochę przełamać kwaskowość porzeczki i dosłodzić naturalnie. Wrzuciłam do przetartej już porzeczki i poddusiłam do miękkości, później słoik. Teraz robiłam inaczej, do porzeczki nieprzetartej jeszcze dodałam jabłko starte i potem wszystko przetarłam, bo dziewczyny wyczuły kawałki owoców tj. jabłek w pierwszych dżemach i trochę na początku marudziły( choć i tak już 3 słoiki poszły) . Efektu drugiego sposobu jeszcze nie sprawdzałam. Bo robiłam kolejne , sok z czarnej porzeczki, dżemy z z czarnej( pozostałości po soku- szkoda wyrzucić ) i czerwonej porzeczki i to też przecierałam.
Jeszcze wybraliśmy się na grzyby, bo na działce w jasnocie plamistej wyrosły mi piękne koźlaki

więc musiałam sprawdzić co słychać w lesie, oczywiście zabłądziliśmy

, trochę kurek nazbieraliśmy, no i mnóstwo jagód. Także stałam i robiłam jagody w cukrze, reszta poszła na bieżącą konsumpcję, mrożenie i na pierogi z jagodami.
Także niedziela była pracowita 6 słoików soku, 12 dżemów i 6 jagód , 40 pierogów z jagodami i 40 z serem z miętą. Jak moje nadgarstki mają odpocząć

. Czytałam kolejny wpis, w tym roku wyrywałam siewki z rabat, ale to takie maluchy z tego roku co wyrosły, czy są gdzieś większe , nie wiem. Może w lasku, zobaczę jak pojadę i jak tata mi tam pokosił, bo ciężko się przedrzeć przez ten gąszcz pokrzyw. Ja mam jakąś późną odmianę lip.
Elwi dziękuję, liliowce mam zamiar powiększyć, pięknie wyglądają po irysach, a najładniejszy ich urok w wielkich kępach. Przynajmniej można się załapać na jakiegoś kwitnącego kwiatka

.
Tak ta malwa i mnie zaskoczyła , tym bardziej że byłam przekonana że to będzie różowe pełna od Gosi

. Pięknie się prezentowała, bo trochę ją wichury powyginały, nie miałam czasu na robienie podpór, a to taki gigant. Co do przetworów robię, tak na własny użytek, bo nie przejemy na raz wszystkiego, bo się w końcu nudzi, a szkoda zmarnować. Może kogoś naleci w szarugę jesienną na dżemik, sok, przecier.

.
Grażynko cieszą mnie Twoje słowa.

A ja poproszę o przepisy na ciasteczka, praliny , dżemy , galaretki i inne wyroby, przeroby z lawendy. Na razie prosiłam o ścięcie dzieci i babcię, bo w niedzielę się rozpadało i nie zdążyłam, z drugiej strony ciekawa jestem efektów tych ich zbiorów

.
Mati, te co języczkę przerosły to pierwsze kwitnące liliowce, niestety nazw nie znam, mam zapisane, ale tak jak w przypadku irysów ni jak mi one pasują do kolorów w ogrodzie

. Te malwy to dwie kępki. Dziękuję za miłe słowa, fakt, spokój i ukojenie daje mi ten kawałeczek ziemi.
Marysiu możesz mnie zanudzić

, tak ona powtarza. Wszystkie róże które kupowałam na działkę z założenia miały powtarzać, ta akurat długo kwitnie. Boćki rosną jak na drożdżach , wyglądają prawie jak dorosłe i już zaczynam się martwić, bo jeden nadal na malucha wygląda, nie wiem czy da radę podrosnąć na czas.
Gosia no tak cudne te różowe dalie . Zmian się doczekałam na tulipanach w zeszłym roku, ale co do dalii nie spodziewam się cudów.

. Nie wiem o którym piszesz złocieniu?. A wiesz że ostróżka PEPSI zaginęła w tym gąszczu liliowców i irysów, malwa też, może w przyszłym sezonie się pojawią?.
Florian za to ja mogę pomarzyć o takiej mnogości odmian jaką Ty przedstawiasz. Kiedyś doczekam się pokaźnej kolekcji. Przestańcie z tymi daliami, na próbę trzy wsadziłam i rosną jak rosną, kładą się jak chcą się płożyć, kwitną w kolorach jakie chcą a i jeszcze trzeba je wykopać na zimę

. Nie dla mnie taka zabawa.
Mariola , już tylko kawałek leśny

. Myślę o jakimś zagospodarowaniu lasu za górką i schodkami, ale na razie nic mi do głowy nie przychodzi. A schodami i tak się kret zajął

, naprawił po swojemu.
Jak dorwę się do komputera to wstawię foty. Pa.