Witajcie z własnej głupoty chyba zniszczyłam sobie ulubiony krzak agrestu-hinnomaki rot . Ze trzy- cztery tygodnie temu zlałam go dookoła -tak ok 15cm od pnia -klinic duo(taki zamiennik randapu) . Chciałam wyczyścić go z trawy i chwastów a w tamtym tygodniu delikatnie go przekopałam dookoła zostawiając ze 30cm przy pniu których nie ruszyłam. Dzisiaj patrzę a trzy gałązki żółkną i usychają. Ponieważ jest sucho porządnie podlałam ,wlałam prawie 50l wody i wszystko wsiąkło błyskawicznie. Jak myślicie uszkodziłam korzenie czy to klinic się do niej dostał.Co mam teraz zrobić
Jeżeli ten środek (nie znam go) działa na tej samej zasadzie ci randap to przez korzenie nie powinien się dostaća to może objaw suszy ale kto tam wie.
Z drugiej strony to mocno nieprzemyślane (nawet bym powiedział nieodpowiedzialne) używać takich środków przy owocowych i to jeszcze na chwilę przed dojrzewaniem. Ja bym tych owoców radził nie jeść.
Mówiłam ,że na głupotę nie ma leku. Sama nie pomyślałam o tym ale skoro ten środek przez korzenie do rośliny się nie dostaje to i do owoców chyba nie?
Myślisz ,że to mogą być uszkodzone korzenie w połączeniu z przesuszeniem?
Coś mi tylko się w głowie kołacze, że glifosat (czyli podstawowy składnik randapu) działa poprzez wchłanianie przez liście (nawet gdzieś coś czytałem w podobnym wątku jak ktoś pryskając popryskał korę drzewa to mu pisano, żę nie powinno być problemu dlatego zakłądam, że może będzie ok. Ale to wróżenie z fusów i na moją opinię się za bardzo nie powołuj.
A nawiązuję do randapu bo piszesz, że to środek podobny - ale też nie wiemy na czym to podobieństwo polega.
Co by nie było - bałbym się jeść owoców a już na pewno dawać dzieciom a te jak wiadomo wszędzie wejdą i wszystko sprawdzą - więc może będzie trzeba zerwać by je uchronić przed przypadkowym zjedzeniem.
Pozostaje walczyć o krzak - może się uratuje i na drugi rok będzie ok.