Przesadzanie dzikich drzew(prawo)
Przesadzanie dzikich drzew(prawo)
Witam,
to mój pierwszy post na tym forum i jeśli zakładam go w złym dziale, to proszę o przeniesienie.
Mam pytanie, wątpliwość... nikt ze znajomych niestety nie potrafił mi udzielić odpowiedzi na moje pytanie (łącznie z google).
Sprawa wygląda tak:
niedaleko mojego domu znajdują się łąki/teren podmokły i ogólnie rzecz biorąc nieużytki nie należące do żadnego prywatnego właściciela (zakładam, że właścicielem ziemi jest państwo/gmina/miast - nie wiem dokładnie jak wygląda sprawa własności gruntów, nigdy tego tematu nie studiowałem). Na części tych nieużytkach znajduje się wiele drzew i krzewów. Dają one sadzonki nowych drzew, często te małe drzewka usychają, bo wyrastają bezpośrednio pod dużym, starym drzewem, które nie daje im możliwości rozwoju. Moje pytanie brzmi - czy jest jakaś regulacja prawna, lub jasna odpowiedź, czy można takie sadzonki wykopywać z miejsca ich wyrośnięcia i zasadzić w innym miejscu? Miejscem docelowym byłaby inna część tego terenu, albo oddalony kilkaset metrów inny nieużytek takiego samego typu, więc raczej nie ma mowy o kradzieży, czy niszczeniu przyrody, tylko przesadzeniu roślin z ziemi "publicznej" na ziemię "publiczną".
Chcielibyśmy ze znajomymi sąsiadami trochę pomóc w rozrastaniu się tej roślinności na nieużytkach, które są puste aby trochę bardziej zazielenić ten krajobraz, ale nie wiemy, czy nie będziemy mieli konsekwencji prawnych działając w dobrej wierze.
Pozdrawiam
M.A.
to mój pierwszy post na tym forum i jeśli zakładam go w złym dziale, to proszę o przeniesienie.
Mam pytanie, wątpliwość... nikt ze znajomych niestety nie potrafił mi udzielić odpowiedzi na moje pytanie (łącznie z google).
Sprawa wygląda tak:
niedaleko mojego domu znajdują się łąki/teren podmokły i ogólnie rzecz biorąc nieużytki nie należące do żadnego prywatnego właściciela (zakładam, że właścicielem ziemi jest państwo/gmina/miast - nie wiem dokładnie jak wygląda sprawa własności gruntów, nigdy tego tematu nie studiowałem). Na części tych nieużytkach znajduje się wiele drzew i krzewów. Dają one sadzonki nowych drzew, często te małe drzewka usychają, bo wyrastają bezpośrednio pod dużym, starym drzewem, które nie daje im możliwości rozwoju. Moje pytanie brzmi - czy jest jakaś regulacja prawna, lub jasna odpowiedź, czy można takie sadzonki wykopywać z miejsca ich wyrośnięcia i zasadzić w innym miejscu? Miejscem docelowym byłaby inna część tego terenu, albo oddalony kilkaset metrów inny nieużytek takiego samego typu, więc raczej nie ma mowy o kradzieży, czy niszczeniu przyrody, tylko przesadzeniu roślin z ziemi "publicznej" na ziemię "publiczną".
Chcielibyśmy ze znajomymi sąsiadami trochę pomóc w rozrastaniu się tej roślinności na nieużytkach, które są puste aby trochę bardziej zazielenić ten krajobraz, ale nie wiemy, czy nie będziemy mieli konsekwencji prawnych działając w dobrej wierze.
Pozdrawiam
M.A.
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22057
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Może dowiesz się konkretów stąd - http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=5&t=90458 ?
Nie jestem pewna ale może ustawa mówi coś na ten temat?
Nie jestem pewna ale może ustawa mówi coś na ten temat?
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Czytałem ten temat, a także ten dokument:
http://orka.sejm.gov.pl/opinie7.nsf/naz ... 2656_u.pdf
ale nie znalazłem tam odpowiedzi na moje pytania... jaką inną ustawę mogę przewertować?
http://orka.sejm.gov.pl/opinie7.nsf/naz ... 2656_u.pdf
ale nie znalazłem tam odpowiedzi na moje pytania... jaką inną ustawę mogę przewertować?
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22057
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Proponowałabym wejście na strony ochrony środowiska ,tam najszybciej uzyskasz wiążące dane.
U nas to będą raczej tylko przypuszczenia,chyba,ż e ktoś na własnej skórze odczuł skutki takiego dzialania.
Kliknęłam tutaj np Klik
gdzie jest masa portali z wypowiedziami na ten temat .
Wg. mnie Gazeta Prawna podaje jasną wykładnię
Przesadzanie drzew bez zezwolenia wydanego przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta jest równoznaczne z jej usunięciem (wycinką),
a to zgodnie z ustawą o ochronie przyrody podlega karze finansowej.
http://www.ekoportal.eu/Prawo/Przesadza ... eciem.html
U nas to będą raczej tylko przypuszczenia,chyba,ż e ktoś na własnej skórze odczuł skutki takiego dzialania.

Kliknęłam tutaj np Klik
gdzie jest masa portali z wypowiedziami na ten temat .
Wg. mnie Gazeta Prawna podaje jasną wykładnię
Przesadzanie drzew bez zezwolenia wydanego przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta jest równoznaczne z jej usunięciem (wycinką),
a to zgodnie z ustawą o ochronie przyrody podlega karze finansowej.
http://www.ekoportal.eu/Prawo/Przesadza ... eciem.html
Re: Przesadzanie dzikich drzew
No tak, ale ciągle jest mowa o przesadzaniu drzew w ramach własnej nieruchomości lub między nieruchomościami i wg:
http://eko-akademia.pl/2012/05/przesadzenie-drzewa/
http://eko-akademia.pl/2012/05/przesadzenie-drzewa/
Przy czym przez posadzenie w innym miejscu należy rozumieć posadzenie na innej nieruchomości. Tak więc przemieszczenie/przesadzenie drzewa lub krzewu w ramach danej nieruchomości nie jest ich ?usunięciem?, a więc nie wymaga zezwolenie na usunięcie. Takie też stanowisko wyraża Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi na interpelację nr 3214:
zgodnie z art. 83 ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody zezwolenie na usunięcie drzew lub krzewów dotyczy jedynie usuwania ich z terenu nieruchomości, natomiast nie dotyczy przemieszczania ich w obrębie tej nieruchomości.
Dlatego też przesadzenie drzew lub krzewów w ramach tej samej nieruchomości nie wymaga zezwolenia, ale podlega karze, jeżeli zostały zniszczone, gdyż wg art. 88 UOP:
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22057
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Przesadzanie dzikich drzew
No tak można myśleć,jednak w myśl Ustawy:
- każde przesadzenie jest równoznaczne z usunięciem a każde usunięcie wymaga zgody właściwego organu.
I nie jest ważne ,że nie jesteś właścicielem nieruchomości na terenie której chcesz dokonać przesadzenia .
... ja rozumiem to jednoznacznie, mój sposób rozumowania zresztą potwierdza dalsza treść tego artykułu mówiąca o wyroku Sądu Administracyjnego.
że [Firma]drzew nie usunęła, a jedynie je przesadziła.
Sąd tego argumentu jednak nie podzielił ...
Należy zatem przyjąć, że przeniesienie zieleni stanowi jej usunięcie. I, zdaniem sądu, nie ma znaczenia, że nie doszło do całkowitego usunięcia drzew.
WSA przypomniał, że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, usunięcie drzew lub krzewów z terenu nieruchomości może nastąpić po uzyskaniu zezwolenia wydanego przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta na wniosek posiadacza nieruchomości. Skarżąca firma takiego zezwolenia nie posiadała, więc karę nałożono słusznie.
W tej kwestii nie ma co dyskutować. Kary są nakładane za samowolkę i to dość wysokie.
Poczytaj o tym wcześniejsza część wątku do którego link Ci podałam.
Jeśli masz wątpliwości nadal wejdź na stronę jakiegoś Wydziału Ochrony Środowiska przy urzędzie gminy,wojewódzkim lub podobnego urzędu lub też forum prawnego i zapytaj o interpretację przepisów w tej materii.
Dla mnie sprawa jest jasna.
- każde przesadzenie jest równoznaczne z usunięciem a każde usunięcie wymaga zgody właściwego organu.
I nie jest ważne ,że nie jesteś właścicielem nieruchomości na terenie której chcesz dokonać przesadzenia .
... ja rozumiem to jednoznacznie, mój sposób rozumowania zresztą potwierdza dalsza treść tego artykułu mówiąca o wyroku Sądu Administracyjnego.
że [Firma]drzew nie usunęła, a jedynie je przesadziła.
Sąd tego argumentu jednak nie podzielił ...
Należy zatem przyjąć, że przeniesienie zieleni stanowi jej usunięcie. I, zdaniem sądu, nie ma znaczenia, że nie doszło do całkowitego usunięcia drzew.
WSA przypomniał, że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, usunięcie drzew lub krzewów z terenu nieruchomości może nastąpić po uzyskaniu zezwolenia wydanego przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta na wniosek posiadacza nieruchomości. Skarżąca firma takiego zezwolenia nie posiadała, więc karę nałożono słusznie.
W tej kwestii nie ma co dyskutować. Kary są nakładane za samowolkę i to dość wysokie.
Poczytaj o tym wcześniejsza część wątku do którego link Ci podałam.
Jeśli masz wątpliwości nadal wejdź na stronę jakiegoś Wydziału Ochrony Środowiska przy urzędzie gminy,wojewódzkim lub podobnego urzędu lub też forum prawnego i zapytaj o interpretację przepisów w tej materii.
Dla mnie sprawa jest jasna.

Re: Przesadzanie dzikich drzew
Ok, dzięki za odpowiedź. Napisałem do wydziału ochrony środowiska urzędu marszałkowskiego... zobaczymy, co odpiszą.
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Zacznij od tego, że chcesz się rządzić na nie swoim terenie. Nie ma terenów niczyich. Po prostu nie wiesz kogo jest.. Więc za działania bez uzgodnienia z właścicielem (nawet jeśli to gmina) to już wykroczenie/przestępstwo. Nie ma znaczenia, czy na usunięcie/przesadzenie drzewa wymagana jest zgoda administracyjna (bo na małe drzewka <25 cm obwodu pnia mierzonego 5 cm nad ziemią, nie wymaga się zgody administracyjnej, ale to nie zwalania od zgody właściciela).
To wynika wprost z ochrony przyrody. Wszelkie takie działanie może zostać uznać za szkodliwe i poniesiesz odpowiedzialność na podstawie Kodeksu cywilnego lub wykroczeń czy karnego - zależnie od klasyfikacji czynu. (kara upomnienia, grzywny, aresztu .... do wyboru
)
Pamiętaj że dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.
Aha.: powyższe interpretacje Ministerstwa są niczym, nie są uznawane przez sądy, więc nie warto się opierać na ich wykładni, bo czasem są błędne. I zasłanianie się taką interpretacją nie utrzyma się w przypadku sprawy sądowej. To tylko często stanowisko jednego prawnika, nie autoryzowane i w żaden sposób nie wiążące dla stron - w tym Ministerstwa. Na przesadzenie drzewa, nawet w obrębie jednej nieruchomości potrzebna jest zgoda Burmistrza/Wójta/Prezydenta - bo to wynika wprost z ustawy o ochronie przyrody (art. 83-90). Nie ma tam żadnego wyjątku w związku z działaniem w obrębie jednej nieruchomości. Tym bardziej, że na stronie ministerstwa zapewne nie znajdziesz, co autor miał na myśli mówiąc nieruchomość: ogród czy działkę ewidencyjną. A np. jeden ogród, nieruchomość mieszkalna może obejmować kilka działek ewidencyjnych).
Zastanów się, czy właściciel w ogóle chce by więcej drzew mu tam rosło, czy nie będziesz działać na szkodę właściciela.
Wydział Ochrony Środowiska UM zapewne odeślę Cie do właściwej terytorialnie gminy...
Ludzie tak czasem robią, ale bez zastanowienia się, mając gdzieś prawa właściciela, przyzwyczajenie do ziemi "niczyjej". Ogólnie nikt tego nie ściga, bo to często błahe przewinienie. Ale skoro pytasz, to dobrze być wiedział, że w świetle prawa nie są to działania "po bożemu" i mogą (gdy ktoś zrobi "uprzejmie donoszę") wyniknąc z tego konsekwencje prawne.
To wynika wprost z ochrony przyrody. Wszelkie takie działanie może zostać uznać za szkodliwe i poniesiesz odpowiedzialność na podstawie Kodeksu cywilnego lub wykroczeń czy karnego - zależnie od klasyfikacji czynu. (kara upomnienia, grzywny, aresztu .... do wyboru

Pamiętaj że dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.
Aha.: powyższe interpretacje Ministerstwa są niczym, nie są uznawane przez sądy, więc nie warto się opierać na ich wykładni, bo czasem są błędne. I zasłanianie się taką interpretacją nie utrzyma się w przypadku sprawy sądowej. To tylko często stanowisko jednego prawnika, nie autoryzowane i w żaden sposób nie wiążące dla stron - w tym Ministerstwa. Na przesadzenie drzewa, nawet w obrębie jednej nieruchomości potrzebna jest zgoda Burmistrza/Wójta/Prezydenta - bo to wynika wprost z ustawy o ochronie przyrody (art. 83-90). Nie ma tam żadnego wyjątku w związku z działaniem w obrębie jednej nieruchomości. Tym bardziej, że na stronie ministerstwa zapewne nie znajdziesz, co autor miał na myśli mówiąc nieruchomość: ogród czy działkę ewidencyjną. A np. jeden ogród, nieruchomość mieszkalna może obejmować kilka działek ewidencyjnych).
Zastanów się, czy właściciel w ogóle chce by więcej drzew mu tam rosło, czy nie będziesz działać na szkodę właściciela.
Wydział Ochrony Środowiska UM zapewne odeślę Cie do właściwej terytorialnie gminy...
Ludzie tak czasem robią, ale bez zastanowienia się, mając gdzieś prawa właściciela, przyzwyczajenie do ziemi "niczyjej". Ogólnie nikt tego nie ściga, bo to często błahe przewinienie. Ale skoro pytasz, to dobrze być wiedział, że w świetle prawa nie są to działania "po bożemu" i mogą (gdy ktoś zrobi "uprzejmie donoszę") wyniknąc z tego konsekwencje prawne.
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Sprawdziłem w urzędzie miasta - ziemia należy do gminy. Miejsca, które chcielibyśmy "zazielenić" nie mają przeznaczenia pod żadną zabudowę, ani nie są terenem rolnym, ponieważ znajdują się w bliskiej odległości od torów i są rodzajem podmokłej łąki bez specjalnych gatunków roślin i zwierząt, którym takie działania mogłyby zaszkodzić. Nie chcemy sadzić tych drzew dużo, więc ingerencja w przyrodę raczej nie będzie za duża, zwłaszcza, że systematycznie przybywa tam kilka krzewów i drzew, które sieje sama przyroda.
Zanim cokolwiek zrobimy, chcemy mieć pewność, że to co chcemy zrobić jest legalne i jeśli będziemy musieli, to będziemy na to mieli zgodę. W innym przypadku nie pozostanie nam nic innego niż czekać aż natura sama zrobi swoje.
Zanim cokolwiek zrobimy, chcemy mieć pewność, że to co chcemy zrobić jest legalne i jeśli będziemy musieli, to będziemy na to mieli zgodę. W innym przypadku nie pozostanie nam nic innego niż czekać aż natura sama zrobi swoje.

Re: Przesadzanie dzikich drzew
Nie ma czegoś takiego jak nie specjalne gatunki roślin - na środku parkingu rośnie wierzba - niby nic specjalnego ale na niej rośnie jakiś porost i kicha wyciąć jej już nie można.
Teren na pewno ma jakieś przeznaczenie - zwłaszcza jeśli w pobliżu są tory to może się okazać że w stosunku do niego na gminie ciąży obowiązek utrzymania go w określonych warunkach dotyczących bliskości roślinności i wysokości tejże roślinności. Rozumiem że chcecie coś zrobić - najprostsze to pójść do wójta/gminy i tam porozmawiać. Na takie lokalne inicjatywy można też uzyskać dotacje i np. uporządkować teren, kupić sadzonki dobrej jakości.
Ale pierwszy krok to właściciel czyli gmina i ich opinia w tej sprawie.
Teren na pewno ma jakieś przeznaczenie - zwłaszcza jeśli w pobliżu są tory to może się okazać że w stosunku do niego na gminie ciąży obowiązek utrzymania go w określonych warunkach dotyczących bliskości roślinności i wysokości tejże roślinności. Rozumiem że chcecie coś zrobić - najprostsze to pójść do wójta/gminy i tam porozmawiać. Na takie lokalne inicjatywy można też uzyskać dotacje i np. uporządkować teren, kupić sadzonki dobrej jakości.
Ale pierwszy krok to właściciel czyli gmina i ich opinia w tej sprawie.
Pozdrawiam Asia
Re: Przesadzanie dzikich drzew
można... (prawnie jest taka możliwość, ale czy jest merytoryczna zasadność?)Johna pisze:na środku parkingu rośnie wierzba - niby nic specjalnego ale na niej rośnie jakiś porost i kicha wyciąć jej już nie można.
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Zgoda na wycięcie nie została wydana ze względu na ten porost więc nie można - owszem istnieje możliwość odwołania ale w tym akurat przypadku odwołanie nie "opłaca" się.
Chodzi o sam fakt niby "zwykłych" nie specjalnych roślin ocenianych przez "niefachowca" ww porównaniu z oceną urzędnika "fachowca" którego zadaniem jest znalezienie argumentów przeciwko wycięciu.
Dla Macieja mogą to być zwykłe rośliny a dla kogoś ekosystem na miarę puszczy tropikalnej.
Chodzi o sam fakt niby "zwykłych" nie specjalnych roślin ocenianych przez "niefachowca" ww porównaniu z oceną urzędnika "fachowca" którego zadaniem jest znalezienie argumentów przeciwko wycięciu.
Dla Macieja mogą to być zwykłe rośliny a dla kogoś ekosystem na miarę puszczy tropikalnej.
Pozdrawiam Asia
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Zajmuję się tym zawodowo, więc wiem, że gdy się chce, to można legalnie. Bez odwoływania się i ukrywania cennej rośliny. (mówię tutaj o podstawie prawnej, nie merytorycznym uzasadnieniu, bo być faktycznie przesłanki do usunięcia są niewystarczające w ocenie organu). Wszak lepiej dwa razy odmówić niż raz wyciąć....
Zgadza się. Dla jednych zwykłe bagno, dla innego cenne siedlisko roślin błotnych, grądu itp. -terenów cennych przyrodniczo.Dla Macieja mogą to być zwykłe rośliny a dla kogoś ekosystem na miarę puszczy tropikalnej.
- Osmunda
- 500p
- Posty: 544
- Od: 18 maja 2016, o 08:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: nieopodal Pustyni B.
Re: Przesadzanie dzikich drzew
A tzw.zielona partyzantka?
Zakładam , że nie zniszczysz żadnych ostoi czy cennych siedlisk wyjątkowych roślin.
Sądzę , że ten ruch rozwija się nie bez powodu.
Wklejam kawałek artykułu na ten temat.
"
Zielona partyzantka miejska
Uzbrojeni w łopaty i konewki, rewolucjoniści próbują wywoływać lokalne powstania przeciwko zbyt małej ilości zieleni w przestrzeni publicznej.
Nawet w zamożnych miastach bez trudu można znaleźć miejsca, które aż kłują w oczy: zapuszczone skwery, stare składowiska, ohydne osiedlowe placyki. Dla lokalnych władz urządzanie nowych terenów zielonych, zwłaszcza niewielkich, zazwyczaj znajduje się daleko na liście priorytetów - a nawet jeśli tak nie jest, postępuje ono bardzo powoli, ze względu na konieczność tworzenia kosztownych opracowań, spory kompetencyjne, długotrwałe procedury biurokratyczne... Niektórzy obywatele nie mają tyle cierpliwości, dlatego sami wybierają miejsca warte "zazielenienia" i - nie pytając nikogo o zgodę - w jedną noc dokonują tego, co urzędnikom zajęłoby miesiące czy lata. Widok pięknych nowych rabatek czy szpalerów krzewów, a także dreszczyk emocji towarzyszący tym nie do końca legalnym akcjom, sprawiają, że "ogródkowi partyzanci" szybko znajdują naśladowców."
Podsumowując grunt to nie dać się złapać robiąc w sumie coś dobrego.
Zakładam , że nie zniszczysz żadnych ostoi czy cennych siedlisk wyjątkowych roślin.
Sądzę , że ten ruch rozwija się nie bez powodu.
Wklejam kawałek artykułu na ten temat.
"
Zielona partyzantka miejska
Uzbrojeni w łopaty i konewki, rewolucjoniści próbują wywoływać lokalne powstania przeciwko zbyt małej ilości zieleni w przestrzeni publicznej.
Nawet w zamożnych miastach bez trudu można znaleźć miejsca, które aż kłują w oczy: zapuszczone skwery, stare składowiska, ohydne osiedlowe placyki. Dla lokalnych władz urządzanie nowych terenów zielonych, zwłaszcza niewielkich, zazwyczaj znajduje się daleko na liście priorytetów - a nawet jeśli tak nie jest, postępuje ono bardzo powoli, ze względu na konieczność tworzenia kosztownych opracowań, spory kompetencyjne, długotrwałe procedury biurokratyczne... Niektórzy obywatele nie mają tyle cierpliwości, dlatego sami wybierają miejsca warte "zazielenienia" i - nie pytając nikogo o zgodę - w jedną noc dokonują tego, co urzędnikom zajęłoby miesiące czy lata. Widok pięknych nowych rabatek czy szpalerów krzewów, a także dreszczyk emocji towarzyszący tym nie do końca legalnym akcjom, sprawiają, że "ogródkowi partyzanci" szybko znajdują naśladowców."
Podsumowując grunt to nie dać się złapać robiąc w sumie coś dobrego.
Re: Przesadzanie dzikich drzew
Wiesz, że dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane? Skąd ta chęć poprawiania innych, a nie swoich ogrodów?
Zawsze można brać grunt od gminy w dzierżawę by coś stworzyć, nawet w formie nieodpłatnego użyczenia.
Gdy ktoś robi rewolucję, sadząc na nie swoim, to czym to się różni od wycinania na nie swoim (przecież sam sadziłem te drzewka! ?
).
Czy znów teren inwestycyjny obsadzą drzewami, robiąc potężnym kosztów gdy drzewa podrosną, inwestorowi który próbuje przejść przez wszystkie procedury z ustaleniem prawowitego właściciela. To znów ktoś obsadzi drzewa tam gdzie jest podziemna infrastruktura a teraz korzenie drzew ją uszkodzą (kanal. deszczowa, sanitarna, prąd, woda, gaz
Ktoś próbuje przejąć działkę, tanio sprzedać lub drożej - a ktoś nieuprawniony robi mu psikusa - sadząc drzewka, albo porządkując działkę... Przy okazji gruz się wywziezie czy trochę "złomu" = wszystko ponoć w dobrej wierze.
Nie lubię takich rewolucjonistów. Kilku takich mądrali, popsuło mi proces rekultywacji zbiornika, bo uwazali że trzeba do stawku wpuścić ryby. Oczywiście wpuścili wg własnego widzimisie - amura i karpie. I teraz zamiast klarownej wody, roślin wodnych, lili, mam znów staw z kaczkami i zieloną wodą......(bo karpie niszczą mikroorganizmy i mącą wodę wyrywając świeżo wsadzone rośliny, a amury zżerają całą resztę, łącznie z trzciną, gdzie do tej pory było miejsce lęgowe słonecznicy....) ale Oni ponoć chcieli dobrze. A problem stawu - bo miejski, w parku publicznym.... I za chwilę znów będzie 1 rok stracony w rekultywacji, bo komuś się wydawało że robi dobrze.
Chcieli przepływu w stawku, tylko nie uwzględnili różnicy poziomów wód i grobla była do naprawy....
Zawsze można brać grunt od gminy w dzierżawę by coś stworzyć, nawet w formie nieodpłatnego użyczenia.
Gdy ktoś robi rewolucję, sadząc na nie swoim, to czym to się różni od wycinania na nie swoim (przecież sam sadziłem te drzewka! ?

Czy znów teren inwestycyjny obsadzą drzewami, robiąc potężnym kosztów gdy drzewa podrosną, inwestorowi który próbuje przejść przez wszystkie procedury z ustaleniem prawowitego właściciela. To znów ktoś obsadzi drzewa tam gdzie jest podziemna infrastruktura a teraz korzenie drzew ją uszkodzą (kanal. deszczowa, sanitarna, prąd, woda, gaz
Ktoś próbuje przejąć działkę, tanio sprzedać lub drożej - a ktoś nieuprawniony robi mu psikusa - sadząc drzewka, albo porządkując działkę... Przy okazji gruz się wywziezie czy trochę "złomu" = wszystko ponoć w dobrej wierze.
Nie lubię takich rewolucjonistów. Kilku takich mądrali, popsuło mi proces rekultywacji zbiornika, bo uwazali że trzeba do stawku wpuścić ryby. Oczywiście wpuścili wg własnego widzimisie - amura i karpie. I teraz zamiast klarownej wody, roślin wodnych, lili, mam znów staw z kaczkami i zieloną wodą......(bo karpie niszczą mikroorganizmy i mącą wodę wyrywając świeżo wsadzone rośliny, a amury zżerają całą resztę, łącznie z trzciną, gdzie do tej pory było miejsce lęgowe słonecznicy....) ale Oni ponoć chcieli dobrze. A problem stawu - bo miejski, w parku publicznym.... I za chwilę znów będzie 1 rok stracony w rekultywacji, bo komuś się wydawało że robi dobrze.
Chcieli przepływu w stawku, tylko nie uwzględnili różnicy poziomów wód i grobla była do naprawy....