MartisM, nie, nie będę zbierała nasion ze szczypiorku, po prostu lubię jak kwitnie

ale masz racje, powinno się je ścinać. Jednej kępce pozostawiłam kwiaty, aby cieszyły oczy, ale resztę usunęłam. Niech rośnie pyszny szczypioreczek do jajecznicy, twarożku, sałatek i kanapek

Mięty są super tylko mam problem bo nie wiem gdzie te nowe wsadzić, bo w zielniku już brak miejsca, ale może coś wymyślę. Przed domem mam np jeszcze trochę zwykłej pieprzowej, którą też powinnam przenieść gdzieś, ale mam problem gdzie, bo to trochę zachodu, musiałabym wkopać jakieś obrzeże, ograniczniki aby mięta się nie rozeszła na cały ogród. Ale jak chronią przed mszycami, to może gdzieś blisko drzewek owocowych
Shire no własnie posiałam pietruszkę naciową, ale jeszcze nie wzeszła

co do sałat to pomyślę, na razie z tego typu mam posianą w gruncie rukole i szpinak, zakupioną rozsadę roszpunki z targu, posiane ale do doniczki w domu jarmuż i seler naciowy. Może jutro wybiorę się na targ po jakieś sałaty? Tylko znowu zacznie brakować mi miejsca na posadzenie tego wszystkiego

Ten heliotrop z Twojego zdjęcia bardzo fajnie wygląda.
Drako, pysznogłówka? Hmmm, jak gdzieś znajdę to kupię

ale z miejscem u mnie kiepsko, mąż nie chce więcej miejsca na działce gospodarować pod zioła - warzywa, a w tym co już mam ciężko będzie upchnąć, tzn dało by rade, ale w tym roku postanowiłam, dać więcej luzu moim zielonym podopiecznym
Dorota71 , dziękuję ślicznie, staram się jakoś to wszystko ogarnąć, ale praca i dzieci są na pierwszym miejscu, a jak już się dorwę do pracy w ogrodzie to i tak mąż się złości, że mogłabym robić coś 'pożyteczniejszego". Hehe, ale potem to fajnie się pije moje ziołowe herbatki i patrzy na zadbany teren - ale po marudzić trzeba, a jak

ach ten mój kochany mąż, tu się złości, tu się cieszy i weź tu zrozum mężczyznę, a to my podobno jesteśmy skomplikowane
Nareszcie mam chwilę, aby uaktualnić co u mnie
Po pierwsze wkurzyłam się nieco, bo chciałam pokazać jak zmieniło się na przestrzeni 2 lat miejsce gdzie do niedawna stały pustaki. Trochę fot znalazłam, ale nie takie typowe z bliska, gdzie widać wszystko dobrze. Niestety, jak cos jest brzydkie, to wcale, albo rzadko fotografujemy, bo przecież co tu pokazywać, a później jak tego nie ma i chciałoby się pamięcią wrócić to klops - zdjęć brak!
No trudno, chyba z godzinę przeglądałam swoje foldery z 2014 i 2015 roku. Kilka zdjęć znalazłam, chociaż nie wiem czy coś widać, ale jak się nie ma co się lubi...
No cóż. Zacznę od początku. Niedawno kupiłam pomidorki koktajlowe, papryczkę chili i rodzynki brazylijskie. Powstał problem gdzie je posadzić. Do zielnika nie wejdą, w gruncie szykować nowe miejsce mężowi nie przypadło do gustu. Kupić i szykować skrzynki trochę za czasochłonne i kosztowne. Zdecydowaliśmy, że jest takie jedno miejsce, które co prawda mój ślubny chciał w tym roku zlikwidować, wyrównać i posiać trawę, ale perspektywa własnych koktajlowych pomidorków jednak go przekonała.
W 2014 roku gdy obok domu stały jeszcze pustaki, przykryte blachami (+oparte o nie deski i duża drewniana skrzynia), to blisko zrobiliśmy składowisko na węgiel (w domu mieszkamy od października 2013 i zimą paliliśmy w piecu węglem, którego trochę zostało i to co zostało przykryte było wiosną, latem ciemną folią). Wyglądało to mniej więcej tak:
Przez zimę 2014/2015 wykorzystaliśmy węgiel, a na nowy zrobiliśmy miejsce w innym miejscu (bliżej garażu-blaszaka), ale nie ma potrzeby na razie fotografować i pokazywać, chyba że na przyszłość do kolejnego porównania
W roku 2015 gdy miejsce po węglu było pozbawione trawy i puste - mój dziadek (który mieszka też po sąsiedzku), na początku sezonu zapytał czy może to miejsce przekopać, dowieść ziemi kompostowej i posadzić cebulki tulipanów i ozdobnego czosnku. Zgodziliśmy się, bo miejsce nie było nam akurat potrzebne. Między pustakami, a tym 'ogródkiem' użyczonym dziadkowi wyrosły maliny - trochę przysłoniły szpecące pustaki. Tak to wyglądało rok temu:

Na pierwszy zdjęciu za taczką (za panelowym ogrodzeniem) jest to miejsce po węglu, gdzie dziadek posadzić tulipany i czosnek.
Na drugim zdjęciu, końcówka sierpnia gdzie już przekwitły dziadkowe cudeńka. Tulipany dziadek zabrał, czosnki w gruncie zostały. Zaczęły tam też wyrastać maliny, ja wsadziłam 3 oregano na które zabrakło mi miejsca w zielniku i pod domem. Już pisałam jak mi się rozrasta to moje oregano i że tego roku wydaję je znajomym i rodzinie

W każdym razie to miejsce było dość zaniedbane, zapomniane itd.
W tym roku 2016 postanowiliśmy przesunąć ogrodzenie (co prawda do linii działki mamy jeszcze ze 2 metry, ale postanowilismy nie wchodzić w maliny i winogrono, nie niszczyć tego na razie. Przesunęliśmy ogrodzenie jednak po to, aby bardziej poczuć, że to jest nasze, zagospodarować w końcu jak należy, doprowadzić do ładu i składu, aby dzieci i pies miały więcej miejsca, no i żeby to w końcu był kawałek po naszej stronie, a nie ogólnie dostępny przez moją rodzinę - po sąsiedzku mieszkają moi rodzice, dziadkowie, siostra z mężem - są nie ogrodzeni, a my wolimy aby nasze, było nasze i aby nikt się nie wtrącał

bo jak było bez ogrodzenia, to niestety nie było to do opanowania. Zrozumiecie nas na pewno. W każdym razie wrzucałam w swoim trzecim poście już zdjęcia z przesuwania ogrodzenia, foto z pustakami i już bez. Pokażę jednak jak to mniej-więcej wyglądało później, to miejsce co kiedyś był węgiel, a potem dziadkowy ogródek.

Foto 1 to miejsce po prawej stronie, jeszcze zaniedbane. Rośnie tam co chce, co było i co się wysiało. Jakiś tulipan się znalazł, to rudbekia, sporo młodych malin, czosnki ale zabiedzone niepodlewane - nawet nie wiedziałam, że dziadek tam czosnki na zimę zostawił. Miejsce miało zostać zlikwidowane zupełnie o czym wspominałam. Mąż chciał wyrównać, posiać trawę - zabrać też te maliny z tyłu co rosły między tym miejscem, a pustakami.
Foto 2 jest z bliska. Nie widać całego tego prostokąta, ale zarys jest jak było.
Do rzeczy! Zakup wcześniej wspomnianych pomidorków, papryczki i rodzynków wpłyną na nasza decyzję aby to miejsce jednak zostawić i przerobić na nasz taki mini warzywniaczek. Tak go nazwałam, chociaż oregano nadal w nim jest i pewnie bazylii też trochę w niego posadzę, a pomidory to owoce nie warzywa ;). Niestety dziadkowe czosnki zostały przeze mnie wykopane (możliwe że się zmarnują, na razie ciągle są w wiaderku i nie wiem co z nimi zrobić), część malin przesadziłam do tych obok - które mój mąż zdecydował oszczędzić, a nawet zrobił takie podpórki z obu stron, aby malinowe gałęzie się nie pokładały (jeszcze je jakoś dodatkowo zabezpieczymy). Część malin z bólem serca po prostu wyrwałam i wywaliłam. No nie mogę mieć całego ogrodu w samych malinach, chociaż bardzo je lubimy. Jedno oregano dałam do doniczki, znajomy ma je w weekend odebrać. Rudbekię i tulipana przeniosłam. Resztę usunęłam, ziemie przekopałam dokładnie i posadziłam moje zakupione sadzonki. Na pewno będę musiała jakoś zabezpieczyć to miejsce przed psem i aby nikt przypadkowo nie wszedł w roślinki, jakiś płotek czy siatka, ale na razie to miejsce jest otwarte. Wygląda na razie tak:
W planach jak pisałam dosadzę najprawdopodobniej kilka sztuk bazylii, które mam obecnie w doniczkach, a nie zmieściły się do zielnika.
Na parapecie w kuchni mam małe siewki jarmużu i selera naciowego, to jak nie padną (pierwszy raz je siałam, to dla mnie nowość), to też je tam wsadzę. Liczę, że mimo zacienionego miejsca przez maliny jednak będę tam rosły dobrze - czy nie?
Siewki z parapetu wyglądają tak (jarmuż chyba mogę niedługo pikować, albo od razu na miejsce stałe wsadzę, nie wiem jeszcze)
Miały być kwiaty, więc jeszcze kwitnące w gruncie w tej mojej zaniedbanej na razie rabatce.
Śniadek Ornithogaluma i
Sasanka (ostatnia, trzecia i tak prawie przekwitnięta. Kiepsko rosły w tym roku, bo na pewno zagłuszone przez niezapominajki, których w tym roku mam na rabatce od zatrzęsienia)
Floks szydlastyy i
Żagwin

Też słabo rosną w tym roku, zagłuszone, a do tego żagwin przycięłam dość mocno na początku sezonu i nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo jak na razie jest malutki, ale to może przez niezapominajki które zawładnęły niemalże całą rabatką.
Gęsiówka mi nie przezimowała, a jest byliną. Buuu, szkoda.
Młode łubiny też coraz większe, przesadziłabym je gdzieś ale nie wiem gdzie. Na razie rosną.
Pokarzę też mój
kozłek lekarski, który rozpoczyna swoje kwitnienie.
Chciałam pokazać jeszcze kwiaty doniczkowe bo mam trochę nowych, ale to w kolejnym poście
Wstawię tylko foto kilku
bratków, bo ładne kolorowe w tym roku zdobyłam.
Pozdrawiam serdecznie i dużo słoneczka wszystkim życzę
