Witam Was majowa nocą!
Takim majem można się upić, zatopić się w tej bujnej zieleni, zasłuchać w śpiewie ptaków
.
Drzwi na oścież otwarte na zieleń, słoneczko, błękit nieba i nareszcie coś kwitnącego. To dobra rekompensata za nieudane przedwiośnie...
Ale za to martwi mnie los biernika. To, co prawda, nie roślina, a przypadek polskiej deklinacji. Odpowiada (czy też należałoby powiedzieć: powinien odpowiadać) na pytania kogo?co? Pytanie kogo? dotyczy głównie istot żywych, zaś co? - nieożywionych, do których (o zgrozo!) zostały zaliczone rośliny. Czyli powinniśmy mówić:
- kupiłam klon,
- posadziłam bodziszek,
- włączyłam laptop,
- mam ochotę na tort,
itp. itd.
A tymczasem ciągle słychać: Mam smaka na Maca
.
Biednaś ty, mowo polska
.
Sylwio, ładną kompozycję planujesz, ale musi być do tego spora donica i chyba jakaś podpora dla powojniczka.
PS. Ilustracje w
Gardener's World obejrzałam, ale wydały mi się jakieś poczochrane i mało wyraziste...
Muffinko kochana, Ty zawsze promieniujesz optymizmem. Teraz już mogę powiedzieć, że jest pięknie, ale to piękno długo kazało na siebie czekać. Tobie pewnie też, bo klimat stepów jest dość surowy. Pobyty na Kaszubach zawsze są dla mnie wielką atrakcją i ogrodową, i towarzyską. Ale wiosna i tam się bardzo grzebie...
Sabinko, szczęściaro z rajskiego Podkarpacia, dzięki

.
Mało brakowało, żeby ta nierychliwa wiosna wpędziła mnie w jakiś zgubny nałóg... Nareszcie zdarzył się maj, który wszystkie smutki jest w stanie rozproszyć i lód w sercu stopić. Niechby trwał wiecznie. Teraz Ty możesz mnie nazwać szczęściarą z Pomorza

.
Oczywiście bujnością roślin zielone pokoje nigdy Twojego ogrodu nie dogonią, tym bardziej, że u Ciebie pada deszcz, a u mnie już strasznie sucho. Ale narzekać nie będę, bo jeszcze coś wykraczę

.
Dziwna, zaiste, jest kocia natura... Moje chcą się tarzać i skubać listki kocimiętki, a Twoje nie.
Kocimiętka odmiany
Walker's Low jest wysoka, tworzy olbrzymie kępy, a kwitnąca wygląda jak wielka błękitna chmura

. Cudo!!! Niebawem nadejdzie jej pora, to sama zobaczysz.
E,
Marysiu Masko, kto powiedział, że kłosowce są takie nietrwałe... Moje wszystkie po zimie prezentują się świetnie, wylazł nawet jeden, którego w zeszłym roku nie było. Na dodatek niektóre się same sieją... Jedna z naszych forumowych koleżanek nie dochowała się dorodnej rośliny, bo zaczęła skubać listki i spożywać w postaci herbatki, a kiedy skończyły się listki - rzuciła się na łodygi... i po roślinie

. A Ty się kotu dziwisz...
PS. Ach, te ptasie gardziołka...

.
Justynko 
, pogoda się wyklarowała niesamowicie, nie daje usiedzieć w domu.
Mnie wyciągnęła z dołka żalu po zaginionych roślinach, Ciebie też wyciągnie.
Twoje koty najwyraźniej są bardziej kulturalne i nie podcinają gałęzi, którą skubią... Twój piesek skubie kocimiętkę, wchodząc kotom w paradę, moja
Nikita za to do gołej ziemi wygryzała miodunki.
Z kurami trzeba uważać, pazury mają nie od parady. Co innego kaczuszka... Jeden pan u "Mai w ogrodzie" mówił, że trzyma kaczki, bo to policja na ślimaki... Muszę się nad tym zastanowić...
Spotkanie w S.? Jak najchętniej!!! A te kije na co? Trochę się boję

.
Dzięki Ci,
Ewelino, rety, tyle komplementów

.
Muszę powtórzyć kotom, niech się dalej starają na nie zasłużyć...
No widzisz,
Megi, walkę z perzem wygrałam (co mi wypomniał Filozof mówiąc, że moje koty perzu muszą szukać u niego), walkę z podagrycznikiem też. Bronią z tej walce były widły amerykańskie. A z dzwonkiem ponoszę sromotną klęskę

. A to wszystko z mojej bezkrytycznej miłości do wszystkich dzwonków. Ale żeby mi tak paskudnie za nią odpłacić...?
Korzenie ma podobne do białej rzodkwi. Jadalne - mówisz? A w jakiej postaci?
Bukszpany hoduj, bo to, co Ci się z tylu głowy kołacze, to święta prawda, a bukszpan zniesie wszystko. W miejscu po każdej wyjętej płytce chodnikowej kilka się zmieści...

.
Z
Szuwarkiem trafiłaś! On spożywa deser kilka razy dziennie

.
Marysiu Ambo, epimedium podarowane od serca, musiało zakwitnąć. Poza tym to dobra roślina na Twoją działkę. Zniesie wszystko i wszędzie dobrze rośnie.
W taką pogodę pewnie rozkoszujecie się Kaszubami.
Aprilku 
, faktycznie, trudno mi przejść do porządku dziennego nad straconymi roślinami, bo trafiło na te ulubione. Chciałoby się je odtworzyć, tylko jak im pomóc zimą? Masz jakiś pomysł?
Szuwarek i mnie ustawicznie śmieszy, zachowuje się tak, jakby rozśmieszanie ludzi było jego hobby.
Dorotko, coś mi się ostatnio tylko obrywa.
A to wyczytałam, że coś mi musiało na łeb upaść, bo posadziłam sobie podagrycznik
wariegata, a teraz Ty, że się szwendam

.
Ale sama wiesz, że łatwiej jest tu i ówdzie słówko rzucić, niż orać swoje własne poletko...

.
Ale Gości trzeba grzecznie przeprosić i obiecać poprawę!
Krysiu, Justynko, co racja, to racja. Susza to jedyny plus ujemny tego cudownego maja.
A prognozy znów przewidują u nas piękną, bezchmurną pogodę.
Na ten smutek najlepszym lekarstwem będzie chyba tylko spotkanie. Co Wy na to?
PS.
Krysiu, jak się miewa Twoja
pontederia cordata? Moja chyba przepadła

.
Małgosiu, co jak co, ale koty u mnie będą zawsze!
Moje już znasz, to teraz popatrz, jakie urocze kocio nawiedza mój taras co jakiś czas. I chciałoby wejść do domu i boi się, ale ciągle przychodzi.
Filozofchroni się przed słońcem tylko kiedy chrapie w hamaku. A tak w ogóle, chodzi w slipkach, głowę ogolił na zero i już jest opalony na heban...
Racja,
Dorotko,
Lycidas zapowiada się świetnie, ale pączków jeszcze nie zauważyłam.
Deszcz?A jak wygląda deszcz? Codziennie mamy takie niebo jak nad tą wspaniałą jabłonią od której, nawiasem mówiąc, trudno oderwać wzrok...
Już chciałam stęknąć z ulgą, że jednak udało się odpowiedzieć wszystkim kochanym Gościom, a tu zjawił się nocny łazik. Ponieważ Wy już pewnie śpicie, to pomacham Wam na dobranoc, a z Elwi pogadam sobie za chwilkę.
- Jagi