Anges Schiliger wymarzła jednym boczkiem, będzie pokraczna...można długo tak wymieniać.
.....Pozdrawiam ciepło 
. Wczoraj pojechałam z mężem po karmę dla naszej Sary no i co.... mąż wrócił z karmą a ja z 3-ma rododendronami 
. A tak się wahałam, wystawiałam, przeglądałam, wybrzydzałam, już miałam zrezygnować i nagle usłyszałam -"jak Ci potrzebne to kup, idę po wózek, będziesz później żałowała, że nie kupiłaś" i co ? Od razu moje postanowienia obróciły się w niwecz 
. Tak liczyłam na wsparcie w swoim postanowieniu Nie na moje nerwy chodzenie po sklepach. Chałupa nie wykończona, podjazd nie zrobiony a ja, jak w jakimś amoku, nie mogę przejść obojętnie na widok roślin. 
To takie rarytasy, które trzeba szanować i pielęgnować jak "białe kruki" 
. . Ja też jestem bardziej dyrygentem, ale czasem robię za orkiestrę 
.Jak on tyle ze mną wytrzymał - sama się dziwię 
My wszystkie powinnyśmy iść, a jakoś żadna nie potrafi przejść obojętnie obok wystawionych roślin. Nie dalej jak dwa dni temu zajrzałam do OBI...Tak na chwilkę. A wróciłam z dwoma hortensjami 
No nie mogłam się oprzeć. Przyznam się, że i rododendrony mocno kusiły, bo na dwa to miejsce jeszcze znajdę - tym bardziej, że one cieniolubne. I tak macałam ten stół i macałam, ale ostatecznie wygrały hortensje...Na razie Jedyne co nie przyprawia mnie o żywsze bicie serca, to iglaki. Z musu dokupiłam cztery szmaragdy, bo tyle mi uschło, ale żeby się podniecać ich zakupem. Co to to nie 
Daysy..zgadzam się z tobą w całej rozciągłości, to tak jak ja.daysy pisze:Jagna każde uczucie trzeba pielęgnować, inaczej marnieje jak zaniedbany ogród. Fajnie jest, gdy robią to obie strony
. W ramach dbałości o uczucia pozwoliłam mojemu ślubnemu na leżaczku poleżeć, sama mu go nawet podsunęłam bo chwilowo chory. Ja ciężko pracowałam. . Co do odwyku kupowania roślinek, u mnie bez szaleństw. . Tylko czasem gdy się zapomnę że mam ważniejsze działkowe wydatki.. 
to jednak ja jestem stanowcza 
lecz gdyby nie brak miejsca ojjj to bym poszalała Dlatego dla mnie zbawieniem okazał się manicure hybrydowy. Lubię mieć pomalowane pazury i od dwóch lat wystarczy godzinka raz na dwa tygodnie i paznokcie zawsze nadają się "do ludzi". Jedyną bolączką bywa ciemna kreseczka na boku paznokcia, widoczna przy jasnym lakierze a powstała od rycia w ziemi (jeszcze nie miałam super szczelnych rękawiczek)Tolinka pisze:Hi ,hi ,hi Jagna, nie było jeszcze o podrapanych łapkach
Żadna szczoteczka, przepierka i moczenie tego nie rusza. Też tak macie, czy tylko ja mam jakieś dziwne przypadłości? U mnie głównie świerki i sosny. Bardzo bym nie chciała, żeby mi zniknęły. Bez nich nie wyobrażam sobie ogroduTolinka pisze:W kwestii jałowców i iglaków muszę się wypowiedzieć ,bo moje coś tej wiosny też jakieś takie słabowite ,nawet im zapodałam szybciutko nawozu ,chyba z tym klimatem to prawda ,ale obyśmy się wszyscy mylili ,bo większość zieleni dookoła to właśnie tuje ,jałowce ,chojaki szkoda by było aby znikneły z naszych ogrodów
Dzięki Dorotko 
, Sama bałam się dotykać, żeby nie uszkodzić gałązek. Na szczęście wosk pod wpływem ciepła w folii zmiękł i łatwo odchodził.Uff odetchnęłam. . I nie przestrzegam tej zasady . tym cały problem. Wczoraj okazałam silną wolę i za karę nie zajrzałam na stoiska ogrodnicze w żadnym z 3-ch sklepów, które musiałam odwiedzić. Można 
Można Oczy zamykałam, głowę odwracałam, byłam ślepa i głucha i w końcu dorosnąć Ale ja jeszcze poszaleję, mimo swoich lat, wciąż czuję się młodo A pazurki trzeba pomalować na kolor ziemi , nic nie będzie widać 
W tym roku to jakiś prawdziwy szał na te pełne. Do niedawna w ogóle nie wiedziałam,że takie istnieją, a teraz sama już taki posiadam. Co prawda tylko jeden, ale przecież od czegoś trzeba zacząć sama nie wiem kiedy tak się namnożyło. Nie liczę oczywiście "przedszkolaków" i może coś dojdzie ze "żłobka". Właśnie nie doliczyłam jeszcze kupionych marketówek i zamówionych u Wioli, ale to w sumie chyba 12 szt. Zresztą u mnie powojniki wszystkie późno się budzą, ziemia ciężka, więc zanim nóżki się zagrzeją troszkę czasu mija Czekam więc cierpliwie 
i gdyby mnie nie powstrzymywały--- brak miejsca to też bym poszalała a co 
Jakie one u Ciebie mają stanowisko? A bratki (też tak naprawdę przecież fiołki) czują się dobrze i pięknie rozsiewają, już widzę sporo kępek 
Lucyna i Jadzia raczej mają rację. 
Jakoś ten fotosik mnie przeraża Muszę to jakoś ogarnąć Widzę, że wątek już jest 
, to rzecz raczej umowna . My ciągle jesteśmy młode, tylko czasem sił brakuje , ale czy to nasza wina Jadziu zmobilizowałaś Iwonkę skutecznie, wątek już istnieje i nawet lepsze ode mnie wkleja zdjęcia 
