Ewelinko, rozumiem Twoje dylematy, bo ja też gdybym musiała sprzedawać (a pojawiało się już takie zagrożenie), to też bym nie chciała ze względu na nakład czasu i pracy włożony w ten kawałek ziemi, poza tym z czasem poznajesz swoją ziemię i otoczenie, a bez takiej wiedzy ciężko cokolwiek rozsądnie zrobić.
Ja już jakiś czas temu nabrałam przekonania, że domy i nieruchomości należy oglądać zimą lub mokrą jesienią, bo ładna wiosna i lato to najbardziej złudne pory. No i pasuje mieć szpadel ze sobą, że tu i ówdzie kopnąć w ziemi i zobaczyć, na czym się stoi.

Oglądaliśmy zimą kilka działek - na jedną z nich wybraliśmy się najpierw z właścicielem - wyglądała cudownie, na uboczu, w małej kotlince, zasypana śniegiem, cisza i spokój dookoła. Ale ze 2 tygodnie później pojechaliśmy tam sami i okazało się, że nie jesteśmy w stanie pokonać oblodzonej górki naszym samochodem. Trzeba by było terenówkę kupować.
Marysiu, właśnie - rozmawiałyśmy o tym.

Dlatego pisałam wyżej, jak wygląda przykładowa sytuacja z wykupem ziemi przez zagranicznych inwestorów na północy Polski.
My też musieliśmy czekać na zgodę ARR, która ma zawsze prawo pierwokupu. Teraz tego nie ma?

Kiedy to się zdążyło zmienić?
Soniu, to takie moje pobożne życzenia. Ale nie, obszarnictwo mi się nie marzy. Tylko na małą skalę - tak, żeby własny nawóz od kur i własny kompost wystarczyły do nawożenia. Myślę, że jedna krowa to by się wyżywiła i nawet miała zapas siana na zimę - ale to trzeba by było trochę innych traw może dosiać, a wyeliminować m.in. kłujące ostrożnie. Na kury też mam pomysł - w ekologicznych gospodarstwach czasami stosuje się takie coś jak
'chicken tractor'.

Kurnik jest przenośny i kuraki odchwaszczają i spulchniają za nas stanowisko pod nowe uprawy/rabaty. Można sobie wyszukać jak to orientacyjnie wygląda. Ale nie zanosi się, żebym przed emeryturą się mogła na wieś wynieść.
Dorfi, no właśnie - mieliśmy ten sam problem, dlatego działka jest dalej i wyjazdy są tylko na weekendach. Też czekaliśmy na zgodę od ARR.