pierwszy raz posadziłam u siebie godecje/azalie i nie jestem pewna czy wszystko z nimi okej
 
 Wysiewałam wprost do gruntu w maju na nie za ciekawą ziemię, ale regularnie staram się podlewać i nawozić raz na tydzień/dwa (uniwersalny do roślin kwitnących). Jak już dość spore urosły flancowałam i nawet jako tako się przyjęły, niektóre nawet podrosły. Niestety od tygodnia a może chwilę dłużej zauważyłam,że listki i niedoszłe kwiatki zaczęły się kurczyć i lekko więdnąć. Mszyc tam nie dojrzałam, choć były na słonecznikach, które rosną obok (zwalczone opryskiem). Nie wiem czemu tak się męczą
 Mrówki tam jakieś łażą,ale to chyba nie ich wina... dodam jeszcze,że kwiaty rosną na pełnym słońcu może to przez to? Podlewam tylko wieczorami, kiedy słońce chowa się za murek przed którym są posadzone.
 Mrówki tam jakieś łażą,ale to chyba nie ich wina... dodam jeszcze,że kwiaty rosną na pełnym słońcu może to przez to? Podlewam tylko wieczorami, kiedy słońce chowa się za murek przed którym są posadzone.Proszę o jakieś rady, przyczyny..boję się,że w ogóle mi nie zakwitną
 
 A oto one:



Te ostatnie rosną najbliżej słoneczników, które były konkretnie zaatakowane mszycą a o dziwo mają się najlepiej

P.S. wybaczcie chwaściory, dopiero jutro się nimi zajmę





 
 
 
  
 

 Wczoraj robiłam już z nich kompozycję na gąbce, na cmentarz ale długo chyba nie postoją na tej gorączce... A z tymi mrówkami to nerwicy można dostać. Niby po tym środku owadobójczym sobie zniknęły na kilka dni a potem i tak przylazły z powrotem. Ale moje azalie są silniejsze od tych małych szkodników!
 Wczoraj robiłam już z nich kompozycję na gąbce, na cmentarz ale długo chyba nie postoją na tej gorączce... A z tymi mrówkami to nerwicy można dostać. Niby po tym środku owadobójczym sobie zniknęły na kilka dni a potem i tak przylazły z powrotem. Ale moje azalie są silniejsze od tych małych szkodników!  
 (z kłączy z Biedronki) i zakwitła mi ... tylko jedna(dobre i to) i właśnie ten jeden kwiatuszek
 (z kłączy z Biedronki) i zakwitła mi ... tylko jedna(dobre i to) i właśnie ten jeden kwiatuszek  przekonał mnie, że w przyszłym roku spróbuję znowu
  przekonał mnie, że w przyszłym roku spróbuję znowu  . Ponieważ ubiegły rok był dla mnie taki trochę eksperymentalny (pierwszy raz siałam cokolwiek-jakie nasiona wpadły mi w rękę w sklepie: lobelię, petunię, tytoń oskrzydlony, floksy, barwinka no i właśnie godecję) dosłownie tylko po kilka nasionek, by sprawdzić samą siebie czy się do tego nadaję. W tym roku idę na całego i już bym chętnie przygotowała sobie grządki...ale gdzie tu jeszcze do wiosny. Dajcie znać kiedy będziecie wysiewać godecję
 . Ponieważ ubiegły rok był dla mnie taki trochę eksperymentalny (pierwszy raz siałam cokolwiek-jakie nasiona wpadły mi w rękę w sklepie: lobelię, petunię, tytoń oskrzydlony, floksy, barwinka no i właśnie godecję) dosłownie tylko po kilka nasionek, by sprawdzić samą siebie czy się do tego nadaję. W tym roku idę na całego i już bym chętnie przygotowała sobie grządki...ale gdzie tu jeszcze do wiosny. Dajcie znać kiedy będziecie wysiewać godecję  .
 .



 
 
		
