Czy to już czas na chochoły?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3394
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Jeszcze raz przypominam że okrywanie roślin należy rozpocząć gdy na zewnątrz ustabilizują sie ujemne temperatury, każda roślina na początku zimy jest najbardziej zahartowana do swoich maksymalnych do przezimowania temperatur, to zahartowanie się zmniejsza gdy zbliża się przedwiośnie, i słońce zaczyna mocniej grzać. Teraz należy zgromadzić materiał do okrywania, zbudować stelaż( rusztowanie) z palików i czekać ,nie okrywać bo nie ma potrzeby. W dzisiejszych czasach z niemal tygodniowym wyprzedzeniem dowiadujemy się o planowanych spadkach temperatur, jest więc dostatecznie dużo czasu by zdążyć z okryciem.
Z podanych przez Ciebie roślin roślin nie okrywam krzewuszki, pozostałe okrywam, z tym że zimozielone okrywam gałązkami świerku lub jodły, a bezlistne okręcam włókniną rozpiętą na stelażu. Pozdrawiam. Tadeusz.
Z podanych przez Ciebie roślin roślin nie okrywam krzewuszki, pozostałe okrywam, z tym że zimozielone okrywam gałązkami świerku lub jodły, a bezlistne okręcam włókniną rozpiętą na stelażu. Pozdrawiam. Tadeusz.
Ja tak troszkę na przekór..
Piszecie o mrozach, przemarzaniu itp. No to ja pytam- ile cieplej tej roślince pod paroma gałązkami stroiszu czy nawet owiniętej włókniną? Niby skąd tam ma cieplej być?
Za wczesne przykrywanie totalnie bez sensu- myszy można wyhodować, no i po co?
Więc po kolei. Jesienią rośliny wchodzą w okres spoczynku. Jest to tzw. spoczynek bezwględny- nastąpi, nawet jak będzie ciepło. Zależne to jest od długości dnia. Wyjątkiem są rośliny przyzwyczajone do dłuższego okresu wegetacji- choćby cyprys- który u nas nie zdąży zdrewnieć i oczywiście zmarznie. Ale większość roślin w tym czasie (XII,I) jest całkowicie odporna na nawet bardzo silne mrozy. Problemy zaczynają się w II-III. Dlaczego? Kończy się okres bezwzględnego spoczynku, a zaczyna względny- czyli wymuszony niskimi temperaturami. I dlatego np. gałązka forsycji w XII nie zakwitnie w wazonie, w lutym tak. A zimy mamy durnowate. Ciepły luty powoduje szybkie rozhartowanie i pobudzenie roślin. Później nawet -10 może spowodować przemarznięcie. I wiele na to nie poradzimy.
Wiekszym problemem jest przedwiośnie. Dzień jest już długi, słońce i +15. A w nocy -15. Rośliny zimozielone, iglaki transpirują i w zimę. Jeśli do tego gleba zamarznięta i nie moga pobrac wody... Większość rododendronów (z reguły odpornych na spore mrozy) ma problem z przetrwaniem przedwiośnia. Podobnie cyprysiki. Dochodzą do tego wiatry, osobliwie wschodnie
i efekt wiosenny to krzew ślicznie rudy od południowego wschodu. No i pękanie kory- zawsze od płd-zach.
Warto i owszem osłonić cenniejsze okazy. Ale nie przed mrozem! Przed słońcem właśnie. Aby ograniczyć amplitudę temperatur, zmniejszyć transpirację. I najlepsze do tego materiały naturalne- stroisz właśnie. Nie polecam włókniny. W szczelnym kokonie wiosną robi się szklarnia! Efekt odwrotny od zamierzonego.
Przepraszam za może przydługi wykład, ale widziałem wiele roślin zmarnowanych przez nadmierną troskliwość.
U siebie nie przykrywam niczego. Przez ostatnie zimy nie widziałem potrzeby.
Piszecie o mrozach, przemarzaniu itp. No to ja pytam- ile cieplej tej roślince pod paroma gałązkami stroiszu czy nawet owiniętej włókniną? Niby skąd tam ma cieplej być?
Za wczesne przykrywanie totalnie bez sensu- myszy można wyhodować, no i po co?
Więc po kolei. Jesienią rośliny wchodzą w okres spoczynku. Jest to tzw. spoczynek bezwględny- nastąpi, nawet jak będzie ciepło. Zależne to jest od długości dnia. Wyjątkiem są rośliny przyzwyczajone do dłuższego okresu wegetacji- choćby cyprys- który u nas nie zdąży zdrewnieć i oczywiście zmarznie. Ale większość roślin w tym czasie (XII,I) jest całkowicie odporna na nawet bardzo silne mrozy. Problemy zaczynają się w II-III. Dlaczego? Kończy się okres bezwzględnego spoczynku, a zaczyna względny- czyli wymuszony niskimi temperaturami. I dlatego np. gałązka forsycji w XII nie zakwitnie w wazonie, w lutym tak. A zimy mamy durnowate. Ciepły luty powoduje szybkie rozhartowanie i pobudzenie roślin. Później nawet -10 może spowodować przemarznięcie. I wiele na to nie poradzimy.
Wiekszym problemem jest przedwiośnie. Dzień jest już długi, słońce i +15. A w nocy -15. Rośliny zimozielone, iglaki transpirują i w zimę. Jeśli do tego gleba zamarznięta i nie moga pobrac wody... Większość rododendronów (z reguły odpornych na spore mrozy) ma problem z przetrwaniem przedwiośnia. Podobnie cyprysiki. Dochodzą do tego wiatry, osobliwie wschodnie

Warto i owszem osłonić cenniejsze okazy. Ale nie przed mrozem! Przed słońcem właśnie. Aby ograniczyć amplitudę temperatur, zmniejszyć transpirację. I najlepsze do tego materiały naturalne- stroisz właśnie. Nie polecam włókniny. W szczelnym kokonie wiosną robi się szklarnia! Efekt odwrotny od zamierzonego.
Przepraszam za może przydługi wykład, ale widziałem wiele roślin zmarnowanych przez nadmierną troskliwość.
U siebie nie przykrywam niczego. Przez ostatnie zimy nie widziałem potrzeby.
I jeszcze jedno.
Roślina, której jest dobrze, rosnąca w optymalnych dla niej warunkach środowiskowych (gleba, nasłonecznienie, woda), a przede wszystkim nieprzenawożona (częsty błąd) zimuje bez większych problemów. Potrzeby nawozowe większości roślin uprawianych w naszych ogrodach naprawdę nie są olbrzymie, poza nielicznymi wyjątkami wymagającymi dość specyficznego nawożenia. I do tego powinniśmy dążyć- czyli do zapewnienia roślinom optimum. I właściwego mikroklimatu. Nikt nie przykrywa i nie opatula rosnących w Rogowie czy innych arboretach rododendronów- i przetrwały bez strat -33.
Roślina, której jest dobrze, rosnąca w optymalnych dla niej warunkach środowiskowych (gleba, nasłonecznienie, woda), a przede wszystkim nieprzenawożona (częsty błąd) zimuje bez większych problemów. Potrzeby nawozowe większości roślin uprawianych w naszych ogrodach naprawdę nie są olbrzymie, poza nielicznymi wyjątkami wymagającymi dość specyficznego nawożenia. I do tego powinniśmy dążyć- czyli do zapewnienia roślinom optimum. I właściwego mikroklimatu. Nikt nie przykrywa i nie opatula rosnących w Rogowie czy innych arboretach rododendronów- i przetrwały bez strat -33.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3394
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Mirek , chciałem się zapytać czy zrobiłeś wykład z przeczytanych książek , czy z własnej praktyki, w co wątpię.
Rośliny zimozielone i nieodporne na niskie temperatury( poniżej minus 20 stopni) okrywany głównie z dwu powodów, pierwszy to ochrona przed zimnymi mroźnymi wiatrami oraz ochrona przed ciepłem promieni słońca.
Co może zrobić zimny mroźny wiatr można się było przekonać ubiegłej zimy, na moim ogrodzie zmroził wszystkie pąki kwiatowe kwitnące wiosną( forsycja, złotokap. porzeczka krwista,glicynia ), mimo że najniższa temperatura jaka była w moim ogrodzie to -15 stopni, mało tego, zamarzło koryto rzeki na całej szerokości( pobliskie źródła powodują że rzeka zamarza zazwyczaj w temperaturze poniżej minus 25 stopni- na całej szerokości).
Ochrona przed ciepłymi promieniami słońca, to okrycie rośliny by promienie nie mogły dotrzeć do zazwyczaj czarnej powierzchni ziemi, która zazwyczaj w styczniu czy lutym jest zmarznięta i taka powinna zostać, by roślina nie mogła rozpocząć procesu rozhartowania, tak samo dotyczy to samej rośliny, jeżeli nie dociera do niej bezpośrednio światło słońca nie rozpoczynają w niej krążyć soki.
Niejednokrotnie wiosną w marcu przystępując do odkrycia roślin pod okrytą rośliną jest jeszcze zmarznięta ziemia, gdy obok zaczyna się już zielenić trawa, ma to szczególną zaletę w opóźnieniu wegetacji tych roślin które wcześniej otwierają pąki wzrostu.
Ochraniając roślinę przed słońcem ochraniamy ją przed mrozem , bo nawet w marcu okrytej roślinie i śpiącej snem zimowym niestraszne -15 nocą.
W naszych ogrodach coraz więcej jest roślin nie wytrzymujących naszych skrajnie minusowych temperatur, jeżeli są one niezbyt wysokie , staramy się je ochronić przed tak niskimi temperaturami, pojawiają się czasami zimą ( styczeń 2006r) przez zaledwie kilka dni. .
Mam kilka takich roślin ( hebe, kaktusy, skimia, ) które z pewnością nie przeżyłyby minus 33 stopni jakie były u mnie pamiętnej styczniowej nocy 2006r. gdyby nie były okryte.
Należy pamiętać że ciepłą kołderką dla roślin jest śnieg, z pewnością śnieg dłużej poleży( w ciepłe zimy) na okrytej roślinie niż na nieokrytej.
Istnieje jeszcze taki problem że w naszych ogrodach sadzi się rośliny (niby) odporne na nasze warunki klimatyczne, lecz przed posadzeniem ich w naszych ogrodach były, często przez kilka lat przetrzymywane w tunelach lub szklarniach gdzie ich odporność na niskie temperatury osłabła. Ich też należy okryć w pierwszym , a nawet drugim roku w naszym ogrodzie.
Zupełnie zgodzę się z Tobą że nie należy się śpieszyć z okrywaniem roślin już teraz, należy się przygotować i przystąpić do okrywania dopiero wtedy gdy będą zapowiedzi dużych spadków temperatur.
Rośliny zimozielone i nieodporne na niskie temperatury( poniżej minus 20 stopni) okrywany głównie z dwu powodów, pierwszy to ochrona przed zimnymi mroźnymi wiatrami oraz ochrona przed ciepłem promieni słońca.
Co może zrobić zimny mroźny wiatr można się było przekonać ubiegłej zimy, na moim ogrodzie zmroził wszystkie pąki kwiatowe kwitnące wiosną( forsycja, złotokap. porzeczka krwista,glicynia ), mimo że najniższa temperatura jaka była w moim ogrodzie to -15 stopni, mało tego, zamarzło koryto rzeki na całej szerokości( pobliskie źródła powodują że rzeka zamarza zazwyczaj w temperaturze poniżej minus 25 stopni- na całej szerokości).
Ochrona przed ciepłymi promieniami słońca, to okrycie rośliny by promienie nie mogły dotrzeć do zazwyczaj czarnej powierzchni ziemi, która zazwyczaj w styczniu czy lutym jest zmarznięta i taka powinna zostać, by roślina nie mogła rozpocząć procesu rozhartowania, tak samo dotyczy to samej rośliny, jeżeli nie dociera do niej bezpośrednio światło słońca nie rozpoczynają w niej krążyć soki.
Niejednokrotnie wiosną w marcu przystępując do odkrycia roślin pod okrytą rośliną jest jeszcze zmarznięta ziemia, gdy obok zaczyna się już zielenić trawa, ma to szczególną zaletę w opóźnieniu wegetacji tych roślin które wcześniej otwierają pąki wzrostu.
Ochraniając roślinę przed słońcem ochraniamy ją przed mrozem , bo nawet w marcu okrytej roślinie i śpiącej snem zimowym niestraszne -15 nocą.
W naszych ogrodach coraz więcej jest roślin nie wytrzymujących naszych skrajnie minusowych temperatur, jeżeli są one niezbyt wysokie , staramy się je ochronić przed tak niskimi temperaturami, pojawiają się czasami zimą ( styczeń 2006r) przez zaledwie kilka dni. .
Mam kilka takich roślin ( hebe, kaktusy, skimia, ) które z pewnością nie przeżyłyby minus 33 stopni jakie były u mnie pamiętnej styczniowej nocy 2006r. gdyby nie były okryte.
Należy pamiętać że ciepłą kołderką dla roślin jest śnieg, z pewnością śnieg dłużej poleży( w ciepłe zimy) na okrytej roślinie niż na nieokrytej.
Istnieje jeszcze taki problem że w naszych ogrodach sadzi się rośliny (niby) odporne na nasze warunki klimatyczne, lecz przed posadzeniem ich w naszych ogrodach były, często przez kilka lat przetrzymywane w tunelach lub szklarniach gdzie ich odporność na niskie temperatury osłabła. Ich też należy okryć w pierwszym , a nawet drugim roku w naszym ogrodzie.
Zupełnie zgodzę się z Tobą że nie należy się śpieszyć z okrywaniem roślin już teraz, należy się przygotować i przystąpić do okrywania dopiero wtedy gdy będą zapowiedzi dużych spadków temperatur.
Na takie zimy nie mamy wpływu, możemy mieć wpływ na to by wypowiedzi niektórych forumowiczów takie nie były. Pozdrawiam. Tadeusz.A zimy mamy durnowate.
Wątpisz, mówisz. Mam tylko ponad 30 lat praktyki szkółkarskiej.
Durnowata wypowiedź, mówisz. Cóż, uzupełnij swoją wiedzę o fizjologii roślin. I dyskutujmy merytorycznie.
Napisałeś- trawka rośnie, a ziemia pod krzewami zamarznięta.
I bardzo niedobrze. Dla zimozielonych to może być wyrok śmierci. Susza fizjologiczna. Okrywamy glebę, żeby nia zamarzła, a przynajmniej nie głeboko. U góry to garść stroiszu starczy.
Oczywistym jest, że rośliny "egzotyczne", niedostosowane do naszych zim trzeba starannie zabezpieczyć, choćby wspomniane hebe.
Durnowata wypowiedź, mówisz. Cóż, uzupełnij swoją wiedzę o fizjologii roślin. I dyskutujmy merytorycznie.
Napisałeś- trawka rośnie, a ziemia pod krzewami zamarznięta.
I bardzo niedobrze. Dla zimozielonych to może być wyrok śmierci. Susza fizjologiczna. Okrywamy glebę, żeby nia zamarzła, a przynajmniej nie głeboko. U góry to garść stroiszu starczy.
Oczywistym jest, że rośliny "egzotyczne", niedostosowane do naszych zim trzeba starannie zabezpieczyć, choćby wspomniane hebe.
No to ja skorzystam z okazji i jak zwykle zapytam...
Mam małe, niedawno wsadzone iglaki, mahonię, pęcherznicę, berberysy,tawuły, krzewuszki, róże z korzeniem i wsadzone badylki róż, bukszpan, trzmieliny...aha i jeszcze badylki bzu...
Wszystko okrywać i zabezpieczać?
hebe, cholewa wiatr mi złamał
Mam małe, niedawno wsadzone iglaki, mahonię, pęcherznicę, berberysy,tawuły, krzewuszki, róże z korzeniem i wsadzone badylki róż, bukszpan, trzmieliny...aha i jeszcze badylki bzu...
Wszystko okrywać i zabezpieczać?
hebe, cholewa wiatr mi złamał

Pozdrawiam-AgnieszkaIntro, czekanie na wiosnę
Oczywiście, że sosnowe gałęzie można wykorzystać.
Pisząc powyższe chciałem zwrócić uwagę na to, że uprawiamy rośliny pochodzące z różnych stref klimatycznych i nie tylko silny mróz decyduje o powodzeniu ich uprawy. Inaczej traktujemy co delikatniejsze iglaki i (podobnie) liściaste zimozielone, inaczej rośliny wcześnie rozwijające się wiosną i cierpiące od przymrozków wiosennych.
Róże oczywiście obkopczykować, iglaki- nie wiem jakie-nawet wśród gatunków cyprysika są odmiany bardziej odporne i zdecydowanie wrażliwe (np.'Ellwoodii' i 'Ellwoodii Gold'), ale tu najczęściej, jeśli "wygwizdówek" to wystarczy garść stroiszu. Berberysy- no cóż, zimozielone warto staranniej okryć, pozostałe zimują bez problemu. Mahonię wysuszają wiatry na słonecznym stanowisku, bywały zimy, że nieosłonięta potrafiła stracić wszystkie liście, ale pędy nie marzną.
Faktycznie, najlepszą oschroną jest śnieg, ale.. Kilka lat temu miliśmy obfite opady śnigu przeplatane odwilżami z deszczem i okresami mrozu. Śnieg zleżały, zaskorupiały. Efekt- większość iglaków straciła igły do poziomu śniegu (pleśń śniegowa), a i wiele trawników nadawało się do renowacji. Rośliny zimozielone i iglaki oddychają i transpirują. Pod zbitym zmrożonym śniegiem nie miały szans.
Pisząc powyższe chciałem zwrócić uwagę na to, że uprawiamy rośliny pochodzące z różnych stref klimatycznych i nie tylko silny mróz decyduje o powodzeniu ich uprawy. Inaczej traktujemy co delikatniejsze iglaki i (podobnie) liściaste zimozielone, inaczej rośliny wcześnie rozwijające się wiosną i cierpiące od przymrozków wiosennych.
Róże oczywiście obkopczykować, iglaki- nie wiem jakie-nawet wśród gatunków cyprysika są odmiany bardziej odporne i zdecydowanie wrażliwe (np.'Ellwoodii' i 'Ellwoodii Gold'), ale tu najczęściej, jeśli "wygwizdówek" to wystarczy garść stroiszu. Berberysy- no cóż, zimozielone warto staranniej okryć, pozostałe zimują bez problemu. Mahonię wysuszają wiatry na słonecznym stanowisku, bywały zimy, że nieosłonięta potrafiła stracić wszystkie liście, ale pędy nie marzną.
Faktycznie, najlepszą oschroną jest śnieg, ale.. Kilka lat temu miliśmy obfite opady śnigu przeplatane odwilżami z deszczem i okresami mrozu. Śnieg zleżały, zaskorupiały. Efekt- większość iglaków straciła igły do poziomu śniegu (pleśń śniegowa), a i wiele trawników nadawało się do renowacji. Rośliny zimozielone i iglaki oddychają i transpirują. Pod zbitym zmrożonym śniegiem nie miały szans.
Może po prostu, bo szkoda Twojej pracy, rozluźnij, aby roślinki miały trochę przewiewu.kaja245 pisze:A czy za stroisz mogą robić gałęzie sosny?Bo tego mam dużo i na działce i w okolicy.Wszyscy piszą o świerku i jodle,stąd pytanie.Poza tym gdybym teraz zdjęła te okrycia z agrowłókniny,to będzie dla tych roślin lepiej czy gorzej zakładając,że dalej nie będzie zapowiadanych wielkich mrozów.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3394
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Hania napisała:
W przypadku braku śniegu ,tym bardziej jest potrzebne okrycie ,bo mają tam cieplej, niby skąd pada pytanie?, odpowiem , wystarczy w zimowy , śnieżny i wietrzny dzień, przespacerować się na bezludziu, by po dojściu do zabudować, ściany lasu, czy przystanku autobusowego stwierdzić że "za wiatrem" jest cieplej, dużo cieplej., do takiego stwierdzenia nie trzeba być "praktykiem"
Na koniec pytam się Ciebie Haniu , w czym nie zgadzasz się z moimi wywodami, to że Mirek się nie zgadza , to wiem i nie mam zamiaru z nim polemizować, pozostaniemy przy odmiennych zdaniach, ale Twój argument że jest on praktykiem, i zreanimował kilka roślin, nie oznacza że ma on we wszystkim rację. Z wyrazami szacunku Tadeusz.
Haniu , nie znam dokonań Mirka, nie miałem okazji skorzystać z Jego rad, prowadzenie szkółki, nie oznacza że się posiadło wiedzę o jakiej inni mogą pomarzyć.Ufaj, Jego słowom, bo to praktyk, któremu my, nie sięgamy do...
Czy Ty też jesteś tego samego zdania co napisał Mirek, bo ja nie, uważam że zimą jest mróz i śnieg. Mróz , zwłaszcza duży jest szkodliwy dla niektórych roślin, natomiast śnieg jest błogosławieństwem dla roślin , bo pod śniegiem mają cieplutko. Parę gałązek stroiszu nie tylko chroni przed słońcem ale i też przed mrozem. Gałązki stroiszu kładzione na rusztowaniu zbudowanym nad rośliną pozwalają że śnieg zleżały, zaskorupiały nie zalega bezpośrednio na roślinie i może ona (pod rusztowaniem ) swobodnie oddychać.Piszecie o mrozach, przemarzaniu itp. No to ja pytam- ile cieplej tej roślince pod paroma gałązkami stroiszu czy nawet owiniętej włókniną? Niby skąd tam ma cieplej być?
W przypadku braku śniegu ,tym bardziej jest potrzebne okrycie ,bo mają tam cieplej, niby skąd pada pytanie?, odpowiem , wystarczy w zimowy , śnieżny i wietrzny dzień, przespacerować się na bezludziu, by po dojściu do zabudować, ściany lasu, czy przystanku autobusowego stwierdzić że "za wiatrem" jest cieplej, dużo cieplej., do takiego stwierdzenia nie trzeba być "praktykiem"
Na koniec pytam się Ciebie Haniu , w czym nie zgadzasz się z moimi wywodami, to że Mirek się nie zgadza , to wiem i nie mam zamiaru z nim polemizować, pozostaniemy przy odmiennych zdaniach, ale Twój argument że jest on praktykiem, i zreanimował kilka roślin, nie oznacza że ma on we wszystkim rację. Z wyrazami szacunku Tadeusz.
Tadeuszku, Tobie również dziękuję, obaj macie wiedzę tak dużą, że ja tyklo marzyć o takiej mogę 

Pozdrawiam-AgnieszkaIntro, czekanie na wiosnę
Tadeuszu ja się z tobą zgadzam całkowicie
mroźny wiatr może zabić każda wrażliwą roślinkę... a śnieg to błogosławieństwo
szczególnie dla mojej karłatki która niedługo będzie okryta agrowłókniną i zabezpieczona przed zamarznięciem ziemi
plus przy dużych mrozach (modlę się żeby nie było takich...) lampki choinkowe 



