Pada u mnie od wczoraj praktycznie nieprzerwanie  

 Straszyli wielkimi mrozami, tymczasem powiało, bo na miano halnego ten 
wietrzyk nie zasługuje, więc temperatura ostatnio nocami była całkiem przyjazna - małe -8. Nie wiem ja Wy, ale ja jakoś śpię spokojniej, gdy rośliny okryte śniegową kołdrą i nie ma trzaskających mrozów. Jak dla mnie trzaskające to takie poniżej -15. Oczywiście strasznie mi tęskno do młodych, zielonych listków, ale poprzednie dwie zimy udowodniły nam, że w naszym klimacie brak choćby namiastki zimy odbija się później w sezonie roślinom czkawką. Może już były kiedyś takie lata, ale ja na to zwracam uwagę dopiero odkąd mam ogród i najzwyczajniej nie pamiętam  
 Aniu
 
Aniu - to Crown Princess Margareta, kwiaty ma raczej przeciętne jak na angielkę. Faktycznie na zdjęciu wyszło nienaturalnie duże. GdF z Veilchenblau przecież skradłam z Twojego ogrodu i nigdy tego nie ukrywałam 

 Zobaczyłam u Ciebie to cudne zestawienie, a że V. rosła tak samotnie na pergoli...  

 Pomarańczowe lilijki to jedne z niewielu kwiatów, które zastałam w ogrodzie po poprzednikach. Są niziutkie, kwitną wcześnie i nie wiem jakim cudem jeszcze nie zjadły ich nornice, które właśnie na tej rabatce intensywnie urzędują. Aaa że też na to nie wpadłam - przecież muszą być posadzone w jakichś koszykach  

 Pewnie dlatego, że nigdy ich nie używałam (koszyków znaczy się), może pora o tym pomyśleć sadząc wiosną nowe nabytki?
Madziu - dzięki 

 Pokazywałam ten "zakątek" - może nieczęsto, ale na pewno kilka razy. Oj bardzo bym chciała mieć jeszcze jakieś tajne skrawki ogrodu  

 Choć z drugiej strony może lepiej nie mieć za dużo i cieszyć się tym, co jest? Z Nostalgii nie jestem zadowolona. Niby taka odporna, a załapała plamistość od sąsiadki. Słabo też rosła, choć to różyczka z tego typu, która cieszy oczy nawet goła od dołu, byleby był u szczytu jakiś kwiat. Ciekawe, co pokaże w tym sezonie. Ciekawe to, ciekawe tamto... kurczaki, nie można by się tak teleportować do czerwca?  

 Choćby po to, by podziwiać rozkosznie śpiącego Licziego na pergoli wśród kwiatów Flammentanz  
 Marysiu
 
Marysiu - ależ ja kocham wszyściutkie roślinki!  

 Choć fakt, że róże najmocniej, ale to z prostej przyczyny - to jeden z niewielu moich odwzajemnionych choć trochę ogrodowych romansów  

 Pieseły będą, no przecież mnie znasz!
Iwonko - Flammentanz i Vyvyan Pennell  

 Pieseły grzeją doopki przy kominku, a w dzień celebrują prawdziwą zimę 
 Joasiu, Wandziu
Joasiu, Wandziu - na 4 fotce to Ghislaine de Feligonde, żółto-kremowy ramblerek do towarzystwa z Veilchenblau. Jesienią przy GdF posadziłam jeszcze Gipsy Boy, którego niespodziewanie dostałam w prezencie od naszej Ewci. Szkoda, że nie powtarza kwitnienia, ale już się nie mogę doczekać, by zobaczyć całą trójkę kwitnącą obok siebie  
 Ewelinka
 
Ewelinka - tak tak, pisałam, że wiosna już blisko, a tu co za oknem?  

 Jak u Ciebie z dojazdem? Odśnieżają? U nas na wsi  nowa władza, ale pług dojeżdża u mnie nadal pod sam dom. Niech tam sobie będzie biało, dzieciaki się cieszą, ale w lutym to już poprosimy małe przedwiośnie, prawda?  

 Na pergoli przesiaduję rzadko, bo generalnie w ogrodzie nie lubię być statyczna. Choć przyznam, że odkąd pojawił się Hero, korzystam z niej jakby częściej. Jego trzeba mieć w ogrodzie cały na oku, a ta część ogrodu ma największą wolną przestrzeń. W upalne dni, gdy niewiele dało się robić w ogrodzie, urządzaliśmy sobie najfajniejszą pod słońcem zabawę - polewanie pieska wodą z węża. Ależ on to uwielbia 

 Przy okazji trawnik podlany, a ja siedzę na pergoli i mam wrażenie, że robię dwie pożyteczne rzeczy na raz  

 PS. Nie znikaj już na tak długo pls... 
I tu miała być kontynuacja letnich wspomnień, ale mój radiowy internet żyje własnym życiem i zamiast zdjęć wgrywają się na serwer 
krzaczki  
 Może jutro będzie lepiej..  
