Witam!
Nazajutrz nastąpiło i prawie minęło nie wiadomo kiedy
. Na lataniu po mieście i konsumowaniu wspaniałego meczu, w którym mój piłkarski idol przypomniał siebie z czasów EURO 2012, kiedy to zyskał miano Ibrakadabry
.
Marysiu Kochana!
Kiedy brak określonej koncepcji prowadzenia wątku, to się wrzuca jak leci: a to coś dla pokrzepienia serc, a to coś ulubionego, a to coś, czym chce się pochwalić...

. A że ogrody zastygły w lekkim brudno - zielonym bezruchu, to przyjemnie jest popatrzeć na coś ładnego i kolorowego albo... puszystego.
To wszystko zanim nastąpią prawdziwie świąteczne klimaty...

.
Ten termometr pokazuje temperaturę prawidłową. Jest przenośny, bo nie mogę się zdecydować, do którego okna go przylepić. Wszędzie szpeci

.
Hojnie rozdaję róże, więc możesz powąchać tę, którą dedykuję Tobie -
Aphrodite.
Aniu Annes, nie rezygnuj z
Abrahama, zafunduj go sobie ponownie, warto.
Ja mam dwa egzemplarze. A
Celebrating Life tak się spisała już w pierwszym sezonie. Taka ładna i upały zniosła bardzo dobrze.
Tym razem dla Ciebie
Leonardo da Vinci. Jak widzisz, zbieram patentowane, niezawodne róże.
Tamaryszku, do pewnego czasu istniały dla mnie tylko psy. Potem do psa dołączył pierwszy kot, potem następne. Wszystkie zwierzaki albo znalezione, albo ze schroniska i wszystkie jednakowo przylgnęły do serca. Odejście ostatniego psa,
Nikity, wiązało się z ogromnym stresem i wielkimi kosztami, które mnie przestraszyły. No i zostały koty, które bardzo dużo robią, żeby je pokochać

. Ale jakoś nie pamiętam, czy Ty masz psa

.
Wiem, że w swoim cudnym ogrodzie róż nie przewidujesz, więc przyjmij tę ode mnie.
Mariatheresia.
Cześć, Lisico!
A widzisz! Nasze ulubione miasteczka (nawet angielskie

) przy takiej grzybowej pogodzie wyglądają paskudnie. Choć w moim jest tyle punktów sprzedaży choinek, że przypomina świerkowy las

.
A w ogrodniczym leżą jeszcze pełne szuflady cebulek tulipanów. Skusiłam się, niestety...
A jak tam
rozy?
Bo moja jagodowa
Rhapsody in Blue wyglądała tak:
Agness 
, jesteś niemożliwa, zawsze napiszesz coś takiego, że ...

.
Popatrz, co roku robimy to samo, wiosną, latem i jesienią pokazujemy ogrody, zimą je wspominamy, następnej wiosny, lata, jesieni znowu je pokazujemy i nigdy się nam ta zabawa nie nudzi

. To jest coś niesamowitego!
Serdeczne buziaki i
Paul Bocuse.
Justynko! Poezja? Raczej "wierszoklectwo"

.
Tak mówisz, jak lustereczko Złej Królowej "pięknyś ty,
Avalonku, ale
Lavender Ice o niebo piękniejsza..."

.
Avalon był pierwszy, już trzeci sezon się nim zachwycam. Staram się dbać o stałość swoich uczuć, ale kto wie, może tego lata stołeczek ustawię przed tym lawendowym krzaczkiem...
A jak się ma do tych faworyt
Gipsy Boy?
A dla wszystkich przedświątecznie zapracowanych z życzeniami, żeby ciasta urosły, pierogi i uszka dobrze się zlepiły, podłoże się nie przesoliły i wszystko inne udało się wspaniale - Pink Peace.
Duża buźka
- Jagi