Doczytałem się że nie chodzi nawet o przedwczesne wybudzenie pszczół ale o to że będąc w głębszej hibernacji nie zużywają tak szybko "sadełka" zgromadzonego na przetrwanie zimy i budzą się mocniejsze. Jeżeli jest zbyt ciepło, procesy w organizmie przebiegają szybciej i z wiosną pszczoła jest już tak wygłodzona że nie ma nawet siły wygryźć się z kokonu. Stąd wypływa może trochę dziwny wniosek- jeżeli zaczyna brakować kasy na zapełnienie spiżarni, należy spać w nieogrzewanej sypialni
 
 Siedliska dla pszczółek (także Nożycówek) zrobione, i w większości już uzbrojone wkładkami z papieru. Uporałem się też z gipsowymi "dziurawkami". Dla Nożycówki część pozostawię w surowej formie, zaimpregnowanego przeciw wilgoci bloczka gipsowego z otworami 6 mm. Zobaczymy czy je to w ogóle zainteresuje. Ponoć kokonów tych pszczół nie powinno się wyjmować z gniazda więc na wszelki wypadek siedlisko z nimi ulokuję w innym miejscu żeby nie szukały sublokatorskiego lokum u Murarek. Oby zrozumiały moją subtelną sugestię.Tyle że ja mogę sobie planować a za rok okaże się że wszystko się wymieszało.


 ale brzmi sensownie zwłaszcza w odniesieniu do kokonów lucernówki.
 ale brzmi sensownie zwłaszcza w odniesieniu do kokonów lucernówki. 
 najlepiej pod koniec marca, na początku kwietnia. Takie , które mają się zasiedlić z kokonów, które już masz wystawiasz razem z przezimowanymi kokonami , czyli pod koniec marca , na początku kwietnia. Jak kokony zimują w lodówce to można troszkę później. To dotyczy murarki ogrodowej, murarki rogatej i nożycówki , ta ostatnia trochę dłużej śpi. Reszta robactwa może zasiedlać domek do początku sierpnia , więc jest ciekawie.
  najlepiej pod koniec marca, na początku kwietnia. Takie , które mają się zasiedlić z kokonów, które już masz wystawiasz razem z przezimowanymi kokonami , czyli pod koniec marca , na początku kwietnia. Jak kokony zimują w lodówce to można troszkę później. To dotyczy murarki ogrodowej, murarki rogatej i nożycówki , ta ostatnia trochę dłużej śpi. Reszta robactwa może zasiedlać domek do początku sierpnia , więc jest ciekawie.


 Czytając o perypetiach z hodowlą i  mając dziś czas spojrzałam do moich murarek i
 Czytając o perypetiach z hodowlą i  mając dziś czas spojrzałam do moich murarek i   opatulone gazetą w pudełku , obsypane suchymi liśćmi, włożone do wiaderka leżącego na boku aby była cyrkulacja powietrza zobaczyłam dziś taki widok. Proszę doradźcie czy jeszcze da się je uratować.
  opatulone gazetą w pudełku , obsypane suchymi liśćmi, włożone do wiaderka leżącego na boku aby była cyrkulacja powietrza zobaczyłam dziś taki widok. Proszę doradźcie czy jeszcze da się je uratować.



 Przejęzyczyłam się z tym ulem mając na myśli ,,domek".
 Przejęzyczyłam się z tym ulem mając na myśli ,,domek". 
    
 


 . Może w takim wypadku pszczoła najpierw składała jajko, potem zakitowywała je szczelnie pyłkiem a na końcu ściana, na tyle wzmocniona żeby otyła już larwa która o nią gruchnie, nie zarwała podłogi i nie wpadła do sąsiadki z dołu. Wcześniej nim to odkryłem, wydawało mi się że jeżeli zawieszę w ten sposób rurki z których nie wydłubałem kokonów to wiosną pszczoły po wygryzieniu już do nich nie wrócą bo nie będą przecież walczyć z grawitacją. Byłby to sposób na bezinwazyjną podmianę siedliska. Szkoda bo już liczyłem zyski z ewentualnego patentu
 . Może w takim wypadku pszczoła najpierw składała jajko, potem zakitowywała je szczelnie pyłkiem a na końcu ściana, na tyle wzmocniona żeby otyła już larwa która o nią gruchnie, nie zarwała podłogi i nie wpadła do sąsiadki z dołu. Wcześniej nim to odkryłem, wydawało mi się że jeżeli zawieszę w ten sposób rurki z których nie wydłubałem kokonów to wiosną pszczoły po wygryzieniu już do nich nie wrócą bo nie będą przecież walczyć z grawitacją. Byłby to sposób na bezinwazyjną podmianę siedliska. Szkoda bo już liczyłem zyski z ewentualnego patentu 
 
		
