Witam serdecznie   
 
Przyznaję , że dawno nie pisałam.  
 
 
Czas szybciej płynie niż przypływa mi wena na pisanie. Tylko to mam na swoje usprawiedliwienie. 
Aby się nieco zrehabilitować ofiaruję Wam domowe kwitnące kwiatki.  
 
 
 
 
 
 
 
 
Najpierw było kilka dni deszczowych, pochmurnych jak to w listopadzie bywa ale dość ciepłych. 
I nagle temperatura spadła i podmuch zimy zabielił świat.
 
 
 
Nie było już na co czekać, tylko trzeba było zabrać się za kopczykowanie róż.
Na szczęście przygotowany wcześniej kompost jeszcze nie zamarzł pod przykryciem. 
Cały ostatni tydzień robiłam różom kopczyki i co niektóre większe układałam na ziemi pod gałązkami iglaków. 
I kiedy wczoraj już wykorzystałam resztę kompostu nagle patrzę a tu jeszcze jedna róża goła stoi.  
 
 
Dobrze, że ją zauważyłam , więc i ona dostała kopczyk. 
Ostatnio wspomniałam przy okazji prezentowania ogrodu Great Dixter, że chciałabym  jeszcze raz zobaczyć ten ogród w programie TV 
Domo+. Nie wiem, czy ktoś to przeczytał, czy tylko to zwykły przypadek , ale udało mi się w tym programie już dwa razy odwiedzić ten ogród w TV i to w dwóch różnych programach.  
 Dorotko
 
Dorotko  
 tak , te żółto kwitnące 
świecowate kwiatostany to dziewanny.  
Jagódko  
  on nie tylko te bananowce tam 
wkitrał ale całą różankę zamienił na tropikalny busz.
Jednak i tam jakieś dwa różane krzaki zostały. Christopher też sadził rabaty bylinowe, jednak nieco różne niż te grzeczne Gertrudy Jekyll. Jemu często zdarzało się sadzić większe rośliny na czoło rabaty, co tradycyjnie było nie do pomyślenia. 
Na tym polegało jego nowatorstwo, żeby można było za taką wielką rośliną coś jeszcze znaleźć.  
 Wandziu
 
Wandziu   
 zgadza się tam na murze wspina się hortensja. 
Co do lnu, to ja 
zielona jestem i zdaję się na Twoje rozpoznanie. 
Krysiu  
 relację z całej wycieczki mam zamiar wstawić w tym wątku, więc nic straconego.
Zawsze będziesz mogła zobaczyć całość. 
Grażko  
 mam nadzieję, że Ty również miałaś okazję jeszcze raz zobaczyć ten ogród w TV.
Z tych programów dowiedziałam się, że Lloyd miał specyficzne poczucie humoru i mógł czasami urazić co wrażliwsze osoby. 
W sumie jednak miał spore grono swoich wielbicieli, którym odpowiadał jego sposób uprawiania ogrodu. 
Miał też dar gromadzenia w swoim otoczeniu ciekawych ludzi. 
Karolinko  
 jeszcze kilka ogrodów mi zostało, zapraszam wkrótce.
Stasiu  
 bardzo się cieszę, że ta moja relacja się podoba. 
Madziu  
 jeszcze kilka ogrodów mam do pokazania ale to już bliżej końca wycieczki.  
 Iza
 
Iza  
 witaj , dawno nie zaglądałaś do mnie.  
Sama nie wiem jeszcze, który z tych ogrodów najbardziej mi się spodobał. Tempo zwiedzania było bardzo intensywne.
Wiele z tych ogrodów to były takie przy pięknych domostwach, zamkach i przez to dość podobne w sposobie urządzania. 
Na pewno wyróżniają  się na tym tle ogród w Scotney i Great Dixter. Pierwszy , gdzie wykorzystano ruiny starego zamku i ten ostatni, gdzie trochę inne były te rabaty, taki trochę kontrolowany busz. 
Może jeszcze ogród preriowy, gdzie na wielkiej połaci ziemi rosły trawy i rośliny preriowe ?
Oleńko  
 zgadza się , to karczochy. Widać, że w tym tłumie roślin dominują takie zwykłe byliny, które wszyscy znają. 
Sasanko  
 te nasadzenia na schodach też mnie urzekły. 
Ostatnio znalazłam a LM fajne i chyba będą dość trwałe, niedrogie podpory. W zasadzie to one są bardziej do mocowania do ściany ale mam nadzieję wykorzystać je w swobodnej formie. 
Przy okazji odwiedził ogród taki gość.  

 Widocznie znalazł coś tam smacznego. 
 Do następnego razu
Do następnego razu  