Witajcie,
Krysiu i Lucynko wątek umarł śmiercią naturalną wraz z rzadkimi wizytami na działce.
Niestety krótkie dni , po pracy już wykluczają działkę a w wolne dni przeważnie pada
Zresztą nawet jak uda mi się wyrwać na działkę, to już pokazać nie mam co zrobiło się szaro buro i smutno, ostatnie roślinki ściął mróz, róże sama przycięłam do przykrycia ,bo nie wiadomo kiedy przyjdą większe mrozy i będzie konieczność za kopczykowania
na cito. Co prawda byłam w ubiegłą sobotę na działce kawałek warzywnika przekopałam, ale niewiele bo pod cienką wilgotną warstwą popiół
Więc chwalić nie mam się czym.
Bardzo angażuję się znów w pomoc synowi bo synowa znów gorzej się czuje, więc wnuczek nocuje u mnie ,jak syn na nocnej zmianie , przed pracą muszę go odtransportować do przedszkola. Jak jest w pracy po południu to pilnuję obu.
Popołudniami próbuję szydełkować firany do kuchni córki, bo niedawno przeprowadzili się do nowego domku i dopiero się urządzają.
Jednym słowem pochłonęła mnie codzienność.
Działki i takiego wytchnienia od codzienności już koniecznie potrzebuję, a szczególnie ruchu na świeżym powietrzu bo trasy do i z pracy nie ma co liczyć
