Witam wieczorową porą.
Tajeczko ogród częściowo doszedł do siebie. Pewne jest, że straciłam kilka sporych drzew i nie wiadomo co dalej będzie z niektórymi krzewami. Nie jest jednak tak strasznie źle jak wydawało się na początku. Susza w dalszym ciągu mnie gnębi. Zrobiło się paskudnie zimno, a deszczu ani kropli.
Moje dwie rozplenice się wykłosily, a dwie strajkują. Grad bardzo zsiekał trawy i spiekota zrobiła swoje , więc nie ma co się dziwić, że kłosów mniej.
Dziękuję ze życzenia

i nawzajem.
Marysiu wyczytałam u Ciebie, że młodzi pomogli przy jagodniku.

Fajnie, że zdecydowaliscie o ogrodzeniu dalszej części szaliczka. Jak już będziecie to robić, to maksymalnie ile się tylko da. Wiesz, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Tam masz więcej światła i jak już będzie ogrodzone, to niejednego owocowego krzaka tam przesadzisz. Myślę, że M... również chce ochronić swoją winnicę przed sarenkami.

Pracy sporo, ale kto jej nie ma? U mnie praca z obrzeżem na razie stoi, bo okazało się, że jednak my sami musimy naprawić zniszczoną elewację.

Niestety trzeba było zerwać ze styropianu całą siatkę i dać nową. W sobotę udało nam się zrobić trochę, a reszta musi poczekać do następnej soboty jeśli oczywiście pogoda pozwoli.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo zdrówka.
Kasiulko trochę przymroziło, ale tylko te delikatniejsze kwiaty ucierpiały . Reszta dalej kwitnie, a ja dalej podlewam.
Pracy za mną sporo, a przede mną jeszcze więcej. Ten tydzień ma być kiepski, ale po cichu liczę jeszcze na sprzyjającą aurę.

Kasiu ja nie mam problemu z miejscem pod nowe rabaty, a w dodatku mój ogród wydaje się pusty, ale z powodów zdrowotnych nie za bardzo mogę szaleć.
Może kiedyś uda Ci się wdepnąć w moje progi i zobaczyć jak to w realu wygląda. Na fotkach wydaje się znośnie, a na prawdę nie jest ładnie i kolorowo, bo wszystko małe się gubi.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę ciepłej i wilgotnej jesieni.
Na ubarwienie wątku moje rozplenice, różyczka Sweet Haze i psotne sierściuchy.
